rozwiń zwiń

Burza nad Targami Książki w Warszawie: głos autorów, wydawców, organizatora

Anna Sierant Anna Sierant
08.06.2022

Tegoroczne Targi Książki w Warszawie odbyły się w dniach 26–29 maja w Pałacu Kultury i Nauki (a także – w dużej części – przed nim). Czy to odpowiednie miejsce do organizacji dużego wydarzenia literackiego? W tym roku pojawiło się wokół tego tematu wiele dyskusji – czy dobrym pomysłem jest zapraszanie autorów i autorek pod namioty, sprzedawanie w nich książek? Zwłaszcza gdy pogoda nie dopisuje? Poniżej przedstawiamy stanowiska osób działających w literackiej branży, w tym samego organizatora – swoją odpowiedź przesłał nam Jacek Oryl, dyrektor Targów Książki w Warszawie.

Burza nad Targami Książki w Warszawie: głos autorów, wydawców, organizatora

Targi Książki w Warszawie 2022 – o co chodzi?

W tym roku osoby, które odwiedziły stołeczne targi, mogły się zdziwić, widząc, że ich nazwa została nieznacznie zmieniona. Bo choć to święto książek organizowane jest w Warszawie już od 2010 roku, to tegoroczna edycja po raz pierwszy została zorganizowana wyłącznie przez Fundację Historia i Kultura, która w roku poprzednim – razem ze spółką Targi Książki – również współorganizowała to wydarzenie literackie. Do roku 2021 można było jednak wziąć udział w Warszawskich Targach Książki, a tegoroczna edycja odbyła się pod nazwą Targi Książki w Warszawie. Różnica dla postronnego oka być może nie jest duża, a jednak kluczowa. Jakie są jej przyczyny? Kwestię tę wyjaśnił m.in. Maciej Kozielski w artykule dla press.pl. Jak napisał dziennikarz, przytaczając wypowiedzi Joanny Strubel-Kraus, prezeski spółki Targi Książki, i Małgorzaty Kanownik, reprezentującej Fundację Historia i Kultura, umowa pomiędzy spółką Targi Książki a Fundacją Historia i Kultura została rozwiązana. Fundacja postanowiła więc zorganizować wydarzenie samodzielnie, pod nową nazwą, czyli Targi Książki w Warszawie, a nie Warszawskie Targi Książki. W odpowiedzi spółka Targi Książki, jak donosi dalej press.pl, złożyła pozew o zakazanie organizacji targów i posługiwania się nazwą Targi Książki. Sąd żądanie dotyczące organizacji targów oddalił, zdecydował jednak, że Fundacja powinna na swojej stronie internetowej, a także na samych targach umieścić informację o tym, że wydarzenia nie organizuje spółka Targi Książki. Tak też się stało i ostatecznie wydarzenie odbyło się pod nazwą Targi Książki w Warszawie, a Fundacja postanowienia sądu zrealizowała.

Stadion Narodowy vs. Pałac Kultury i Nauki

Stołeczne targi po raz pierwszy odbyły się więc pod nową nazwą i – podobnie jak w zeszłym roku – doczekały się wersji (pół)plenerowej – zorganizowano je częściowo w samym Pałacu Kultury i Nauki, a częściowo przed nim. Warto dodać, że w latach 2013–2019 targi organizowano na Stadionie Narodowym (w latach 2010–2012 z kolei również w PKiN, a w 2020 imprezę z powodu pandemii odwołano). Jakie reakcje wywołała ta zmiana wśród wydawców, autorów i czytelników?

Mariusz Szczygieł drugiego dnia trwania targów dodał na swoim Facebooku „List otwarty do Targów Książki w Warszawie” z prośbą o to, by organizatorzy umieścili przed PKiN informację, iż połowa wydarzeń odbywa się w samym pałacu, a nie tylko przed nim. Jak zauważył dziennikarz i reporter, „wiele osób o tym [że targi odbywają się również wewnątrz – przyp. red.] nie wie, myśląc, że tak jak we wrześniu ubiegłego roku targi są tylko w namiotach przed pałacem”.

Do sposobu organizacji Targów Książki w Warszawie postanowił się również odnieść na swoim Facebooku Filip Springer, który na stanowisku Wydawnictwa Karakter podpisywał w czasie wydarzenia swoje książki. W długim poście pisarz i fotograf zaznaczył m.in.:

Niech Was jednak nie zwiedzie nazwa tej imprezy. Nie są to bowiem targi, a bazar. Sklecone naprędce namiotowe koczowisko w cieniu wielkiego placu budowy oraz kilkadziesiąt stoisk upchanych w ciasnych korytarzykach Pałacu Kultury i Nauki. Już nie wiem, gdzie jest gorzej – czy w ścisku i niewyobrażalnej duchocie w środku, gdzie kolejka do Remigiusza Mroza płynnie miesza się z kolejką na taras widokowy, czy też na tym ponurym kiermaszydle z dykty, folii i tektury, które urządzono na zewnątrz.

Bohaterami trzeba nazwać tych wszystkich, którzy tam przychodzą, by książki kupić, i tych, którzy się tam wystawiają. Jako autor ogromnie to doceniam i dziękuję Wam za to.

O tegorocznych Targach Książki w Warszawie wypowiedział się również Adrian Leonarczyk, kierownik działu handlowego Wydawnictwa Poznańskiego:

Jako organizator stoiska całej Grupy Wydawnictwa Poznańskiego chętnie wyrażę swoją opinię na temat Targów Książki w Warszawie. Choć być może lepiej powinniśmy nazwać to wydarzenie Kiermaszem Książki w Warszawie” bądź też Plenerem Czytelniczym w Warszawie. Myślę, że to zdanie nakreśla, w jakim tonie będzie nasze zdanie.

Zainwestowaliśmy w ściągnięcie zagranicznego autora z Ameryki, laureata Nagrody Bookera, który ujrzawszy zbiorowisko namiotów przed Pałacem Kultury, zapytał, czy to już te targi, największe targi książki w stolicy kraju.

Z Plenerem Czytelniczym w Warszawie jest wiele problemów. Pozostaje nam niesmak po inwestycji dziesiątek tysięcy złotych za stoisko, które w ogóle nie spełniało standardów – takich, jakich się spodziewaliśmy, że otrzymamy. Niezgodność projektu z zamówieniem, brak informacji organizatorów o bezsensowności niektórych dodatków do zabudowy stoiska, które były zablokowane przez elementy stałe namiotów, o których istnieniu nie zostaliśmy poinformowani. Niekorygowanie zgłaszanych części niedociągnięć i niepoprawianie ich przez organizatora to tylko drobnostki. Nauczka na przyszłość, że nie opłaca się inwestować.

Problemy jednak są większe, w trochę szerszej perspektywie. Zainwestowaliśmy w ściągnięcie zagranicznego autora z Ameryki, laureata Nagrody Bookera, który ujrzawszy zbiorowisko namiotów przed Pałacem Kultury, zapytał, czy to już te targi, największe targi książki w stolicy kraju. W takich momentach można poczuć tylko lekkie zażenowanie. Nie był to koniec problemów przy tym autorze, ponieważ spotkanie miało odbyć się na scenie głównej, ale zostało przeniesione do sali wewnątrz Pałacu ze względu na warunki pogodowe. Nie było żadnego radiowęzła, żeby ogłosić taką informację, więc wielu czytelników szukało i pytało, co z tym spotkaniem.

Wystąpiło też niemało prozaicznych problemów logistycznych. Mapki z rozkładem stoisk znajdowały się tylko w paru miejscach. Niezrozumiałym jest też brak stojaków z rozkładem wydawnictw np. przy każdej alejce namiotów. Fryzy z nazwami wydawców były w wielu przypadkach niewidoczne. Nikt nie wiedział też w pierwszych dniach, że są jakieś stoiska wewnątrz Pałacu. W niedzielę za to panował ogromny zaduch i tłok w środku, kiedy ludzie już zaczęli się tam przeciskać.

Jeśli mogę znaleźć wśród tych problemów jakiś plus, to będzie nim frekwencja, która dopisała pomimo nieprzychylnych warunków atmosferycznych. Czasem warunki te były nieprzychylne nie tylko dla uczestników, ale także dla samych książek (papier falował się od wilgoci).

Nie byliśmy ze stoiskiem w Warszawie w zeszłym roku, więc był to dla nas szok poznawczy. Na pewno Plener w Warszawie nie dorasta poziomem do Targów Książki, które odbywały się przed pandemią na Stadionie Narodowym. Jeśli organizator zamierza kontynuować tradycję tego wydarzenia pod Pałacem Kultury, na pewno nie będziemy inwestowali w to wydarzenie w takim stopniu. Dostosujemy stoisko stricte pod sprzedaż kiermaszową, a nasze środki oraz wysiłki w przygotowaniach przesuniemy na Targi w Krakowie, które, na co się zapowiada, w tym roku odbędą się w warunkach odpowiednich do rangi i doniosłości wydarzenia, jakim są właśnie targi książki.

Na Targach Książki w Warszawie obecne było również Wydawnictwo Nasza Księgarnia. Jak mówi Bartek Renans, zajmujący w nim stanowisko specjalisty ds. promocji i reklamy:

Jako Wydawnictwo byliśmy przygotowani na warunki polowe naszego stoiska, a organizatorzy w naszym przypadku wykonali wszystko jak należy – zarówno pod względem technicznym, jak i rozwiązywania nagłych problemów.

Tegoroczna edycja Targów Książki w Warszawie odbyła się w namiotach pod Pałacem Kultury i Nauki oraz w samym Pałacu. Frekwencja na tej imprezie była bardzo duża. Nawet czasem kapryśna pogoda nie odstraszyła czytelników – zarówno dorosłych, jak i tych najmłodszych. Kolejki do naszych autorek/ów i ilustratorek/ów były bardzo długie, a ludzie potrafili stać z parasolami, czekając na autograf swojego ulubionego autora nawet godzinę. Liczba klientów pozytywnie odbiła się również na sprzedaży książek oraz gier planszowych i zabawek.

Nie ukrywam jednak, że większość wydawców, łącznie z nami, targami by tego wydarzenia absolutnie nie nazwało. Według nas jest to największy kiermasz książek w Polsce. Nie pomoże też przeniesienie jej do środka Pałacu. Uważam, że dopóki ta impreza nie wróci na Stadion Narodowy albo inne miejsce nadające się na przeprowadzenie tej rangi spotkania, będziemy mówić o dużym kiermaszu. Edycja pod namiotami to niestety kilka kroków wstecz w stosunku do lat przed pandemią.

Dodałbym jeszcze, że jako Wydawnictwo byliśmy przygotowani na warunki polowe naszego stoiska, a organizatorzy w naszym przypadku wykonali wszystko jak należy zarówno pod względem technicznym, jak i rozwiązywania nagłych problemów. Chciałem z tego miejsca podziękować Fundacji Historia i Kultura za organizację, gdyż bez wątpienia jest to duże wydarzenie do zorganizowania, a sztab ludzi, który za tym stoi, na pewno mocno się napracował.

Szefowa Wydawnictwa Albatros, Aleksandra Saługa, zauważa natomiast, że:

Stadion również nie spełniał wszystkich warunków do przeprowadzenia największej imprezy książkowej w roku, lecz zorganizowanie imprezy pod zadaszeniem nadaje większą rangę imprezie kulturalnej niż format plenerowy.

Tegoroczna organizacja Targów Książki w Warszawie rzeczywiście była dość dwuznacznie oceniana. Wielu wydawcom pomysł zmiany lokalizacji się nie spodobał, w związku z tym część z nich nie wzięła w targach udziału. My zdecydowaliśmy się wystawić i ostatecznie jesteśmy zadowoleni, choć mieliśmy duże wątpliwości przygotowując stoisko. To, co faktycznie się nie sprawdziło, to formuła połączenia targów na zewnątrz i w środku Pałacu: komunikacja odnośnie takiej lokalizacji stoisk była niewystarczająca, było to problematyczne zarówno dla wystawców, jak i czytelników. Oznaczenia lokalizacji stoisk (brak numeracji na stoiskach, niewidoczne nazwy wystawców), „mapa” targów, przygotowanie odpowiednich zabezpieczeń terenu (podjazdy dla niepełnosprawnych, ruch na parkingu, tuż przy stoiskach; zapchane kratki odpływowe) – to są najważniejsze kwestie, nad którymi organizator musi popracować w przyszłości, jeśli zamierza taką formułę powtórzyć.

Pomimo słabej pogody frekwencja dopisała, ale deszcz utrudnił przeprowadzenie w odpowiedni sposób spotkań autorów z czytelnikami (kwestia miejsc, nagłośnienia, komfortu spotkania). My nie zdecydowaliśmy się na zaproszenie zagranicznych autorów na targi, gdyż nie mieliśmy pewności, że zapewnimy im odpowiednie warunki. W przyszłości będzie to dla nas nadal jeden z głównych problemów – rozrzucenie spotkań w kilku miejscach między stoiskami, część w Pałacu, część na scenach – utrudnia komunikację o wydarzeniu i możliwość zapewnienia odpowiedniej jakości spotkania.

Natomiast bardzo pozytywnie oceniamy fakt, że czytelnicy nie musieli płacić za wejściówki na targi – przełożyło się to na ich wydatki na książki. Oczywiście lokalizacja w centrum Warszawy ułatwiła wielu osobom dotarcie na targi, prawdopodobnie wzięły w niej udział również osoby zupełnie przypadkowe, które przebywały w centrum miasta.

Jeśli chodzi o stoisko, zawsze staramy się, aby było dobrze przygotowane, atrakcyjne dla klienta. Opcja zewnętrzna („na dworze”) komplikuje kilka kwestii – nie pozwoliło to nam zbudować stoiska tak, jakbyśmy chcieli. Niemniej jednak wydaje nam się, że przy tych warunkach zbudowaliśmy optymalne stoisko dla czytelników i jesteśmy z niego zadowoleni. Tak jak i z frekwencji czytelników.

Trzeba przyznać, że większość klientów była bardzo zadowolona, nie przeszkodziły im warunki pogodowe.

Na koniec dodam, że Stadion również nie spełniał wszystkich warunków do przeprowadzenia największej imprezy książkowej w roku, lecz zorganizowanie imprezy pod zadaszeniem nadaje większą rangę imprezie kulturalnej niż format plenerowy.

We wpisach potargowych w swoich mediach społecznościowych autorki i autorzy często nie odnoszą się do samej organizacji wydarzenia, a skupiają się na czytelnikach, dziękując im za przybycie do Warszawy po to, by się z nimi spotkać czasem „w deszczu”, „przy brzydkiej pogodzie”. Katarzyna Tubylewicz, która w tym roku na stoisku Wielkiej Litery podpisywała (nie tylko) swoją najnowszą książkę „Szwedzka sztuka kochania”, odpowiedziała na moją prośbę o komentarz do tegorocznego wydarzenia w taki sposób:

Wspaniały na Targach był niesamowity tłum spragnionych książek i kontaktu z autorami czytelników z całej Polski, wśród których mnóstwo było ludzi młodych. Świetnie, że na Targi nie ma płatnego wejścia i że ich miejsce jest łatwe do dotarcia, także dla ludzi spoza Warszawy. Jednocześnie nie da się ukryć, że momentami panował olbrzymi chaos, a tłum, zwłaszcza w Pałacu Kultury, był tak wielki, że wręcz uniemożliwiał docieranie do stoisk. Nie przemyślano też różnych ważnych drobiazgów, takich jak przerwy między spotkaniami odbywającymi się na scenach, pozwalające na to, by autorzy mogli podpisać kilka książek, czy zadaszenie wszystkich scen, aby słuchacze nie mokli w razie niepogody. Jakość namiotów i ich wygląd mogłyby także ulec poprawie.

Przestrzeni na poprawki jest sporo. NATOMIAST jest piękne, że tyle ludzi na targi przychodzi i że mają one bardzo bogaty program.

Publiczność wszędzie dopisywała wspaniale i chwała jej za to, ale mam wrażenie, że to, iż ludzie docierali na konkretne spotkania, było w dużej mierze dziełem autorów i ich mediów społecznościowych oraz wydawców, bo media społecznościowe Targów nie były dostatecznie dobrze prowadzone. Poza tym numeracja namiotów oraz mapki (zresztą bardzo nieliczne na terenie targów) były tak źle zrobione, że jedyną opcją na znalezienie wydawnictw było błąkanie się po wszystkich i trafianie w końcu na to właściwe. Wielu odwiedzających nie wiedziało też, że część stoisk znajduje się w Pałacu Kultury. Także przestrzeni na poprawki jest sporo. NATOMIAST jest piękne, że tyle ludzi na targi przychodzi i że mają one bardzo bogaty program.

Na koniec dodam, że choć targi są promocją dla autorów i ich nowych książek, to uważam, że i tak jest rzeczą dyskusyjną, że autorzy zazwyczaj nie dostają honorariów za swoje występy. Na innych Targach Książki są honoraria, np. w Opolu. Warto się może zastanowić nad większą liczbą sponsorów. Ewidentnie jest bowiem tak, że Targi biją rekordy popularności, a to z kolei jest wielki sukces dla ich organizatorów i być może szansa na pozyskanie w przyszłości większych funduszy.

Odpowiedzi udzieliła mi również Ańa Komorowska, autorka książek i właścicielka krakowskiego Wydawnictwa Nieśpieszne. Jak zaznaczyła gościni tegorocznego wydarzenia:

Najbardziej brakowało mi na Targach Książki w Warszawie atmosfery święta książki. Nie wiem, jak wyglądały targi na Stadionie Narodowym, mam jednak porównanie do targów w Krakowie, gdzie wszystko kręci się wokół książki. Osoby odwiedzające targi we wnętrzach PKiN mieszały się z ludźmi stojącymi w kolejce na taras widokowy, a ci, którzy odwiedzili „bazar książki” – jak to określił Filip Springer – z przypadkowymi przechodniami. Mam wrażenie, że więcej było osób z podejściem: „Zobaczmy, co tu rzucili” niż „Jedziemy na targi książki poszukać nowości i spotkać się z autorami”. Z perspektywy wydawcy – nasze stoisko mieściło się wewnątrz PKiN, więc często osoby, które nas szukały, miały problem z dotarciem na miejsce. Niektórzy nie wiedzieli nawet, że targi są w budynku, a nie tylko przed nim.

Muszę jednak podkreślić, że sam udział w targach był dla mnie bardzo cenny. Szczególnie ze względu na możliwość bezpośredniego kontaktu z czytelnikami, na co nie mam szansy na co dzień. Jestem wdzięczna za wszystkie przeprowadzone rozmowy.

Z organizacji wydarzenia zadowolony jest Marcel Woźniak, autor m.in. biografii Leopolda Tyrmanda i cyklu kryminalnego z Leonem Brodzkim w roli głównej. Jak zaznacza pisarz:

Tegoroczne Targi Książki w Warszawie były pierwszymi na otwartym powietrzu, w jakich brałem udział. Long story short  bardzo mi się podobało! W przeciwieństwie do targów halowo-stadionowych, tutaj była moc zakamarków i alejek, w których ruch odbywał się w dziesięciu kierunkach. Mogłem krążyć od jednego wydarzenia do drugiego, nie musiałem czekać w żadnej kolejce do wejścia, zakładać opasek czy szukać specjalnego wejścia dla autorów, po prostu: wsiąkałem pomiędzy stoiska, jak na ulicy Krokodyli, i nagle byłem w środku książkowego święta. Widziałem, że niektórzy nazwali targi „bazarem książek”. Nie jestem pewien, czy chodziło o mniejszą egalitarność imprezy pod gołym niebem, a może o to, że zamiast plastikowych boksów stały białe namioty?

Domyślam się, że niektórym mogło brakować intymności, kameralności zakamarków bibliotecznych, ale z punktu widzenia popularyzacji czytelnictwa – był ogień.

Książki są dla ludzi i tu była tych ludzi moc. Mnogość ścieżek sprawiała, że wchodząc na jedno stoisko, za chwilę lądowałem na innym. Przeglądając książkę Lebiediewa, stałem w zasięgu głośników, gdy na scenie Michał Nogaś rozmawiał z Sylwią Chutnik. Podczas deszczowego spotkania, które z Jakubem Małeckim prowadził Adam Szaja, dziesiątki czytelników skryły się pod zadaszeniem na scenie i spotkanie przypominało prawdziwą książkową pogadankę. Nie wiem, na jakich targach odpalałbym pod daszkiem papierosa z Łukaszem Orbitowskim. Gdy padłem zmęczony na schodach prowadzących do PKiN, za chwilę spod ziemi wyrośli znajomi pisarze Przemek Żarski i Bartek Szczygielski. Nikogo nie szukając, spotkałem wszystkich.

Domyślam się, że niektórym mogło brakować intymności, kameralności zakamarków bibliotecznych, ale z punktu widzenia popularyzacji czytelnictwa – był ogień. W kolorowym tłumie czytelników mieszały się języki, wybijały się zwłaszcza norweski (z racji tematu przewodniego targów), ukraiński, co było wspaniałe, bo wielu wydawców przygotowało propozycje także dla naszych sąsiadów zza wschodniej granicy.

Na koniec tego wszystkiego w Cafe Kulturalna mieszały się pod wieczór rozmowy literatów i aktorów – jak za dawnych czasów!  bo w Teatrze Dramatycznym odbywały się akurat Warszawskie Spotkania Teatralne. Wiem, że do poprawy są ciągi komunikacyjne wewnątrz PKiN, tam wystawcy mieli problem z ogarnięciem przestrzeni, przemieszczania się. Jeśli bazar, to tylko w Warszawie, a jeśli czytanie książek (nabyłem na przykład „Człowieka od wszystkiego” Roberta Walsera od PIW), to w cieniu Pałacu Kultury i Nauki. Jestem ukontentowany i polecam tego Allegrowicza.

O komentarz poprosiłam również Fundację Historia i Kultura. Otrzymałam ją od Jacka Oryla, dyrektora Targów Książki w Warszawie. Całą wypowiedź umieszczam poniżej:

Zakończone właśnie Targi Książki w Warszawie w naszej ocenie były sukcesem mierzonym przede wszystkim frekwencją wydawców, zwiedzających i ilością sprzedanych książek. 

Zakończone właśnie Targi Książki w Warszawie w naszej ocenie były sukcesem mierzonym przede wszystkim frekwencją wydawców, zwiedzających i ilością sprzedanych książek. Miały również bogaty program wydarzeń towarzyszących, także tych branżowych, kierowanych do wydawców, księgarzy, bibliotekarzy i tłumaczy, z aktywnym udziałem partnerów zagranicznych. Norwegia w roli Gościa Honorowego również stanęła na wysokości zadania, zapewniając publiczności prawdziwą ucztę literacko-kulturalną. Przedstawiciele Norli (Norwegian Literature Abroad), odpowiedzialni za to wystąpienie, w podsumowaniu podkreślali fantastyczną atmosferę, organizację i współpracę, z jaką nie spotkali się nigdzie wcześniej. Chcieliby w przyszłym roku znów zagościć w Warszawie.

To są obiektywne podstawy do tego, by ocenić Targi jako niezwykle udane. Biorąc pod uwagę niepewny czas, kiedy musieliśmy zacząć przygotowania do Targów – jesień ubiegłego roku, w trakcie kolejnego szczytu fali zachorowań na covid i z covidowymi ograniczeniami – decyzja o ich realizacji w PKiN i w wersji plenerowej przed Pałacem była jedyną możliwą do przyjęcia. Wrześniowa edycja Warszawskich Targów Książki przed PKiN, której Fundacja była organizatorem wspólnie ze spółką Targi Książki i jednocześnie ich organizatorem wykonawczym, przez jej uczestników była również oceniona znakomicie. Skala tej imprezy była jednak dużo mniejsza, dopisała za to świetna pogoda. Teraz pogoda okazała się, w mojej ocenie, czynnikiem, który spowodował, że część z uczestników targów krytycznie je ocenia i ma w tym dużo racji. Mimo że sprowadzone przez nas namioty, sprawdzone w wielu wcześniejszych wydarzeniach, są wyjątkowo wytrzymałe, nie są w stanie zastąpić stałych obiektów wystawienniczych.

Analizując możliwości, które mamy w Warszawie (i jej okolicach), alternatywnych rozwiązań mamy niewiele. Żadne z nich nie daje nawet szansy na takie zainteresowanie publiczności, co dla nas jest priorytetem.

Zespół organizacyjny, obecnie funkcjonujący w Fundacji, organizował również od początku Warszawskie Targi Książki w PKiN i na Stadionie Narodowym, a niektórzy jego członkowie również jeszcze Międzynarodowe Targi Książki w PKiN, jak również wiele imprez książkowych i literackich w innych miastach w Polsce. Doświadczenie i porównanie mamy więc duże. Pamiętam, że po każdej edycji targów na Stadionie poza pochwałami wylewała się też na nas fala krytyki – za złe oznakowanie obiektu, jego nieprzystosowanie do funkcji targowych, psujące się windy i schody ruchome, a kiedy pogoda była zła, również za zimno i nieznośne przeciągi na jego promenadzie, gdzie od porywów wiatru ze ścian spadały półki z książkami. Niewiele mogliśmy zrobić, by ten stan rzeczy ulepszyć. Niektórzy, mimo wszystko, uważają Stadion za odpowiedni, ale byli też wydawcy, którzy wprost mówili, że nienawidzą tego miejsca.

Analizując możliwości, które mamy w Warszawie (i jej okolicach), alternatywnych rozwiązań mamy niewiele. Żadne z nich nie daje nawet szansy na takie zainteresowanie publiczności, co dla nas jest priorytetem. Sami cierpieliśmy z powodu deszczu i mocnych porywów wiatru, jednak widok tysięcy młodych ludzi był najbardziej w tej sytuacji pokrzepiający. Okazało się, że to miejsce – plac Defilad  jest dla nich „cool”, co relacjonowały mi z przejęciem ucieszone nauczycielki dwóch warszawskich liceów po targowym weekendzie, a wrażenia z pobytu na nich były omawiane na szkolnych korytarzach. Jeszcze nigdy na targach, które organizowaliśmy lub odwiedzaliśmy, grupa wiekowa nastolatków nie była tak licznie reprezentowana. Im wyraźnie odpowiada taka formuła targów. Nawet jeśli kostka brukowa nie jest idealna, a wokół mają namiotowe miasteczko. Podoba im się całkowicie wolny wstęp, otwarte sceny, na wzór scen koncertowych, na których mogą bez problemu zobaczyć swoich ulubionych autorów, co buduje ich przekonanie, że książki i ich twórcy mogą być równie popularni, jak ich muzyczni idole. Takiej publiczności nie zgromadzimy ani na Stadionie, ani tym bardziej w halach targowych. Takiej mody na czytanie wśród młodych nie uda nam się wykreować w miejscach, które wydawcom, autorom, a nawet nam – organizatorom tego przedsięwzięcia, wydawać się będą odpowiednie i komfortowe. I być może, mimo niedającej się przewidzieć pogody, warto w tej przestrzeni być obecnym jeszcze kolejny rok, bo przecież to teraz faktycznie mocno zdewastowane miejsce zamieni się niebawem w „Salon Warszawy” z najnowocześniejszymi obiektami kultury i pięknym placem centralnym.

Zgadzam się, że z perspektywy uznanego pisarza siedzącego przy małym stoliku wystawionym mu przed namiot przez wydawcę (który miejsca w namiocie dla autora już nie przewidział), na krzywej kostce brukowej, w nieoczekiwanym chłodzie i słocie, to wyglądało beznadziejnie. Dla innych, którzy występowali na targowych scenach, a potem mieli zapewniony dach nad głową i przez wiele godzin podpisywali książki, wyglądało to już lepiej. Dla wydawców, którzy bili rekordy sprzedaży książek, wygląda to jeszcze inaczej. Oni najlepiej wiedzą, ile wysiłku i kosztów na co dzień muszą ponieść, by wypromować tytuł, autora, a następnie sprzedać jego książkę innymi niż sprzedaż bezpośrednia kanałami dystrybucji, czekając potem długo, aż zapłata pojawi się na ich koncie. Odzew od większości z nich był natychmiastowy – taki, z jakim dotąd się nie spotykaliśmy na taką skalę – podziękowania i rezerwacja miejsc na przyszły rok.

Targi zaplanowane są na 2528 maja 2023. Dokonaliśmy rezerwacji w PKiN, ale mamy jeszcze trochę czasu na ostateczne decyzje. Weźmiemy pod uwagę pojawiające się opinie i podejmiemy decyzję w ciągu najbliższych miesięcy. Przygotowania do kolejnej edycji targów trzeba rozpocząć wczesną jesienią. Z pewnością dokonamy znaczących korekt, by targi były bardziej przyjazne ich uczestnikom w kolejnej edycji.

Wszystkich czytelników zapraszamy na Plener Literacki w Gdyni w połowie lipca, Jesienne Targi Książki w Warszawie we wrześniu w Arkadach Kubickiego i zamkowych ogrodach, Targi Książki w Katowicach i Targi Książki Historycznej w listopadzie.

A jak wam, drodzy czytelnicy i drogie czytelniczki, podobało się na Targach Książki w Warszawie? Czekam na wasze relacje w komentarzach!


komentarze [22]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
WystukaneRecenzje 11.06.2022 21:37
Czytelniczka

Generalnie to porażka w tym roku. Upchane stoiska, oznakowanie takie, że najpierw trzeba było poświecić czas na ogarnięcie co gdzie jest. Autorzy często przed stoiskami, bez miejsca dla czytelników, wszystko upchane. A czarę goryczy przelało spotkanie z Horstem i Engerem. Poprowadzone przez tłumaczkę, która się do tego w ogóle nie nadaje, zapominała przetłumaczyć pytania...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
JOANNA 11.06.2022 20:44
Czytelnik

Targi książki w Warszawie organizowane są od 2010 r. ??? Przecież te były nawet lepsze niż rok temu, bo częściwow w PKiN, gdzie święto ksiązki w Warszawie odbywało się chyba od lat 70. 
 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Li-an 11.06.2022 09:37
Czytelnik

Może warto byłoby - na przyszłość - rozważyć dwie "poprawki". Po pierwsze - poszerzyć teren "targowy" przed Pałacem. W końcu podczas kiermaszy w ramach Dni Oświaty Książki i Prasy - stoiska rozstawione były wokół PKiNu ze wszystkich stron. Po drugie - do wnętrza przenieść głównie rozmaite "oficjalne" spotkania - odpowiednio o nich informując. 
Nie da się zadowolić...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Le_h_muet 10.06.2022 12:39
Czytelnik

Wyglądało to wszystko jak bazar, którym de facto te targi się stały i to jeszcze na przypadkowym parkingu. Na targi przychodzę regularnie od 20 lat i najlepiej to wszystko było zorganizowane na Stadionie Narodowym.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
ZłodziejkaMarzeń 10.06.2022 09:08
Czytelniczka

Pierwszy raz byłam na targach w Warszawie i musze przyznać, że było źle w porównaniu do Krakowa (targi przed pandemią).
-
- ciasne, małe namioty. Nie dało się wejść, obejrzeć czy zaznajomić się z książkami. 
- długie kolejki. Ludzie, którzy chcieli autograf wymieszani byli z tymi, którzy chcieli tylko kupić książki.  Trzeba było dokonać wyboru:
* albo czekasz w kolejce...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Norsevia 09.06.2022 17:55
Czytelniczka

Niestety nie byłam na targach, bo odmówiono mi delegacji z pracy. Imprezą towarzyszącą miała być konferencja "Komiks i kobiety". Dowiedziałam się o niej przez przypadek i bardzo chciałam wziąć w niej udział, ale moi przełożeni nie znaleźli praktycznie żądnej informacji na ten temat - opis był tylko na stronie współorganizatora (UŚ) oraz po portu wymieniony w programie bez...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ina 09.06.2022 10:42
Czytelnik

Nie wiem, czy byłam na tej samej imprezie, co komentujący.. W czasie, gdy chodziłam między namiotami, słyszałam tylko i wyłącznie narzekania na organizację. Nie znalazłam bardzo wielu stanowisk moich ulubionych wydawców. Złe oznakowanie, deszcz. Ale organizatorzy powinni liczyć się także ze złą pogodą.  W pałacu koszmar, zaduch, ciasnota. Cud, że nie skończyło się tam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
queequeg 09.06.2022 09:42
Czytelnik

Mam wrażenie że gdyby pogoda była lepsza, narzekań było by o połowę mniej...ale nie wszystko było idealnie. Ten teren jest zbyt mały na takie tłumy ludzi. Przecież organizatorzy musieli wiedzieć że będzie za ciasno bo już w ub. roku było za ciasno...tak, wiem że zmienił się organizator ale co z tego? Można się uczyć i na cudzych błędach ;).  Może następnym razem warto...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Beata_B 09.06.2022 06:54
Czytelniczka

Bazar, to chyba jednak za mocne slowo. Pamietam targi w PKiN, na Stadionie Narodowym i tam tez był ścisk, tlumy, kolejki. W tym roku na pewno wplyw miala pogoda, bo pod parasolem cięzko skupic sie na książce. Niektore stoiska były za male, bo równocześnie podpisywało książki 2 autorow, a już stała kolrjka do dwóch kolejnych. Oznakowanie tez slabe, udało mi się zdobyć plan,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Michał 08.06.2022 23:32
Czytelnik

Niestety te namioty pod chmurką to nie był zbyt trafiony pomysł - spora ciasnota, brak opcji przeglądnięcia czegokolwiek we względnym spokoju (zwłaszcza w tych mniejszych namiotach przy chodnikach), do tego aura była jaka była, czyli było dość mokro, no ale wiadomo, to już losowy element pogodowy oczywiście. Te większe namioty z wieloma stanowiskami, po których dało się...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej