Majubaju, czyli żyrafy wychodzą z szafy Maja Sontag 7,2
ocenił(a) na 65 lata temu Pewnego dnia mama przyniosła z pracy książkę i zapytała się mnie, czy chcę przeczytać. Wyciągnęłam rękę, mimo że tytuł skojarzył mi się z bajką dla dzieci. Mocno się zdziwiłam, gdy zobaczyłam, że to książka podróżnicza, ale tym bardziej postanowiłam przeczytać. Na początku odstraszała mnie trochę ilość stron i to, że nie czytało mi się jej zbyt lekko i gładko, jednak z czasem zapoznałam się z Mają, jej sposobem gawędzenia i było coraz lepiej. Jedne przygody były ciekawe, inne mniej, niektóre rzeczy opowiedziane tylko powierzchownie, a szkoda, bo mnie zaciekawiły, inne autorka zgłębiała bardziej, co mi nie przypadło do gustu. Przez te kilka dni spędzonych z "Majubaju (...)" nabrałam ochoty na przygodę, choć nie do tak egzotycznych krajów, jakie odwiedzała autorka. Małą wadą tej książki był jednak zbiór zdjęć... po zakończeniu. Szkoda, bo można je było wpleść do konkretnych rozdziałów, a i można też było częściej zamieszczać mapki z informacją, gdzie Maja jest i dokąd podróżuje. Byłoby ciekawiej i przejrzyściej.