Najnowsze artykuły
- Artykuły„Jednym haustem”, czyli krótka historia opowiadaniaSylwia Stano6
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant28
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Marian Ryszard Sztarski
3
6,5/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
9 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Radary Marian Ryszard Sztarski
7,0
Patrząc z perspektywy rozwoju technologicznego technika umiejscawiania, śledzenia i określania położenia obiektów powietrznych, naziemnych oraz kosmicznych w przestrzeni za pomocą fal elektromagnetycznych jest nauką stosunkowo młodą. O ile broń palna, sztuka fortyfikacji czy nawet sposoby ochrony wojowników/żołnierzy posiadają wielowiekową tradycję i cieszą się dużą estymą, o tyle radiolokacja – podobnie jak np. lotnictwo czy broń pancerna – powstała właściwie nieco ponad 100 lat temu. Z jednej strony nie miała więc tyle czasu na dojrzenie do współczesnego pola walki co wymienione wyżej, z drugiej czerpie jak mało która branża pełnymi garściami z nowinek i wynalazków ludzkości.
Dzieło Mariana Sztarskiego stanowi kompendium wiedzy dotyczące tej dziedziny, co wskazuje już sama objętość książki osiągająca ponad pół tysiąca stron. Autor odchodzi w niej od często spotykanej formuły polegającej tylko na wymienieniu co ciekawszych konstrukcji wraz z krótszym bądź dłuższym opisem na rzecz gruntownego wprowadzenia w temat. Całość – dopełniona fotografiami i aparatem matematycznym – stanowi niemal Biblię radiolokacji.
Już rys historyczny nakreślony w „Radarach” daje obraz tego jak bieżące potrzeby kształtowały rozwój myśli technicznej: o ile pierwsze wersje zestawów nadajnik+odbiornik na fale metrowe i decymetrowe stanowiły tylko zalążek prawdziwych radarów (ostrzegawczych, artyleryjskich czy też okrętowych lub lotniczych),to Druga Wojna przynosi już drastyczny progres urządzeń tego typu. Pojawiają się modele na fale centymetrowe oraz – co słusznie zostaje w książce zauważone – nowe zastosowania, nie tylko bojowe. Dzisiaj właściwie trudno sobie wyobrazić bez nich życie, ale wtedy (lata 40. ubiegłego wieku) było to novum, które miało swoich lobbystów, przeciwników, a także ulegało naciskom polityków.
Po części wstępnej przechodzimy do meritum i tutaj właśnie daje się odczuć solidne opracowanie tematyki radiolokacji. Niezbędne w tym przypadku wzory albo pojęcia matematyczno-fizyczne są przedstawione w sposób przystępny tak, że nawet ktoś, kto zatrzymał się na matematyce na poziomie szkoły średniej nie powinien mieć problemów ze zrozumieniem jak działają fale mechaniczne, a co za tym idzie całe zjawisko wysyłania i odbierania sygnałów. Duży plus dla autora.
Niestety lata rozwoju konstrukcji 1945 – 1980 zostały potraktowane po macoszemu. Czas ten zawiera się raptem na żałosnych pięciu stronach, co przy ogromie wydarzeń w tamtym czasie mającym realny wpływ na technologię (Zimna Wojna, Wietnam, inwazja w Zatoce Świń etc.) jest stanowczo za mało. Tym bardziej, że aż trudno uwierzyć w mit przestarzałej aparatury radzieckiej: może i była kiepskiego wykonania, ale jakościowo dorównywała zachodnim przeciwnikom, co wielokrotnie zostało dowiedzione. Szkoda, że autor nie rozpisał się na temat tego okresu.
Co do pozostałej treści nie można mieć zastrzeżeń. Poszczególne realizacje radarów zostały precyzyjnie opisane, co przy porządnym wprowadzeniu teoretycznym na początku książki sprawia, że niejako one „ożywają”. Nie ma tu tabelarycznego zestawienia parametrów, lecz cała charakterystyka obiektu: począwszy od bazowych wielkości fizycznych przez plany projektowe, budowę i proces wdrażania do produkcji aż po zastosowanie, uwagi użytkowe czy problemy eksploatacyjne. Nadaje to pewnej głębi bezdusznej dziedzinie inżynierii i powoduje, że potrafi się docenić jak wiele osób, instytucji i materiałów zostało zaangażowanych, aby dopiąć celu.
Wartością dodaną jest album encyklopedyczny zajmujący całą drugą część „Radarów”, gdzie przedstawiono różne ujęcia stacji nadawczych, konkretnych fragmentów instalacji czy aplikacji gdzie zastosowano opisane wcześniej rozwiązania. Zwraca uwagę szczególnie radar naziemny Würzburg-Riese, Freya (które to ciągle można podziwiać np. na północnym wybrzeżu Francji, w rejonie lądowania Aliantów) oraz opis taktyki Himmelbett (w tym wzmianka o Seeburgu, na którego szklanej płycie były wyświetlane zielone (lokalizacje myśliwca) i czerwone (lokalizacje bombowca) punkty symbolizujące samoloty).
Tak naprawdę największymi mankamentami książki są czas i wykorzystywany system metryczny. Pierwsze tyczy się faktu, że Sztarski zakończył swoją publikację w latach 80-tych, co sprawia, że dzisiaj – biorąc pod uwagę fakt, że dekada w rozwoju technologicznym to bardzo dużo, a trzy to już epoka - „Radary” mają charakter pracy bardziej historyczny niż stricte naukowy. Publikacja się zwyczajnie zestarzała i obecnie można ją czytać wyłącznie jako ciekawostkę dla pasjonatów lub dla zdobycia minimum wiedzy, samych podstaw radiolokacji. Zagłębienie się jednak w nowoczesne konstrukcje wymagać będzie sięgnięcia po inną bibliografię. Drugi aspekt to zmora starych podręczników akademickich, a mianowicie układ jednostek CGS zamiast MKS, jaki jest używany. Poważnie utrudnia to lekturę i sprawia, że przez niektóre fragmenty trzeba przebrnąć kilkukrotnie, aby stworzyć sobie obraz opisywanego aktualnie problemu. Właściwie nie jest to wina autora, bo 30 lat temu był to zabieg stosowany nagminnie, lecz z drugiej strony wielokrotnie napotykałem opracowania dotyczące tematyki wojskowej właśnie z tamtego czasu, gdzie był już system MKS. Szkoda, że tutaj z tego nie skorzystano.
Nie zmienia to jednak faktu, że lektura jest zajmująca, wbrew pozorom potrafi wciągnąć (zwłaszcza, gdy już się zrozumie podstawy) i zachęca do wycieczek w obszary, gdzie ciągle istnieją pozostałości po dawnych stacjach radarowych.