Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Pożyczone od kumpla - wyciągnięte z kartonu, więc spodziewałem się nie wysokiej klasy produktu. Nie myliłem się - jest fatalnie ;) Tęskniłem za seksowną archeolog, gdyż Lara Croft pojawiła się po raz pierwszy w grach komputerowych w drugiej połowie lat 90. Seria słynęła z tego, że wspinaliśmy się po gzymsach, wykonywaliśmy sztuczki akrobatyczne biuściastą kobietą w poszukiwaniu skarbów (ach, jakie to seksistowskie czasy, gdyby ktoś miał reklamować tę postać w XXI wieku, to feministki zaraz wzniosłyby larum na forum, że kobiety są uprzedmiotowione). Najlepsze jest to, że cyfrowa postać z ekranu monitora pojawiła się w ,,Playboyu''. Ciekawe, co to za mężczyźni, którzy ,,jarają'' się fikcyjnym biustem i fikcyjną pupą Lary Croft (gromki śmiech). Swoją drogą - fikcyjne kobiety w gazecie z oznaczeniami XXX raczej nie są rzadkością w dobie treści pornograficznych. Żałowałem, kiedy casting do filmu ,,Tomb Raider'' (2001 r.) wygrała swego czasu Angelina Jolie, która nie pasowała mi do wizerunku Lary, ale obejrzałem to na Canal +, i nie byłem zadowolony z seansu, jak po dzisiejszej lekturze, która uświadczyła mnie w przekonaniu, że panna Croft nie nadaje się na wielki ekran, ani do fascynujących powieści - jest to bohaterka wykuta z pikseli i niech tak pozostanie po wsze czasy, ponieważ nie ma powodu, by świeciła urodą ku gawiedzi, która nie ma pojęcia, dlaczego jest ikoną popkultury. Bądźmy szczerzy, to nie miało prawa się udać. Miło, że nie traktuje się poważnie, ale fabuła nie istnieje. Lara wybiera się do Hondurasu z byłym kochankiem, który nie ma za grosz smykałki do przygód, jest spłukany i niechlujny (masło orzechowe na pościeli, co za gamoń). Próbuje nawiązać do złota Hiszpanów, ale wiecie co, to jest skrót myślowy, który do niczego nie prowadzi. To etap wyjęty z gry komputerowej, a przecież, to nie jest gra wideo tylko fabularne dziełko, które powinno zachęcić do czytania. Niestety, ale Lara Croft nie ma szczęścia do scenarzystów i jedyne, co jej się udało, to występ w ,,Playboyu'', jak wskazałem. A chyba nie o to chodzi, żeby świecić ciałem i nie mieć nic do dodania?