Stephanie Milton

W sumie ciężko tu mówić, o jakichś większych wrażeniach. Ponownie dostajemy podręcznik, o innej tematyce, bo tym razem o podboju oceanu, w wersji encyklopedycznej. Mamy hasło, które jest krótko i zwięźle opisane. Ilustracje typowo jak z gry Minecraft. Nie powiedziałabym, że łatwo zrozumieć treść bez znajomości gry. Ode mnie książka wymagała większego skupienia się na treści. Z czym mój syn nie miał najmniejszych problemów i czytał ją niemal jak powieść. Ale jemu wszystko sensownie układało się. Dla mnie był to jednak wysiłek, gdyż nadal w to nie grałam. Co więcej mało mnie temat interesuje, jedynie staram się kojarzyć choć trochę, żeby widzieć co moje dziecko robi. Młodemu książka podobała się, coś więcej dowiedział się, choćby o delfinach. Trochę wiedzy usystematyzowało mu się. Nie przeszkadzała mu forma, przeczytał od deski do deski. Pewnie kupimy kolejną część, jeśli tylko wpadnie mu w oko.