Najnowsze artykuły
- ArtykułyAzyl i więzienie dla duszy – wywiad z Tomaszem Sablikiem, autorem książki „Mój dom”Marcin Waincetel1
- ArtykułyZa każdą wielką fortuną kryje się jeszcze większa zbrodnia. Pierre Lemaitre, „Wielki świat”BarbaraDorosz5
- ArtykułyStworzyć rzeczywistość. „Półbrat” Larsa Saaybe ChristensenaBartek Czartoryski15
- ArtykułyNagroda im. Ryszarda Kapuścińskiego: poznaliśmy 10 nominowanych tytułówAnna Sierant15
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Franciszek Wysłouch
Źródło: http://www.radzima.org/pl/person/1138.html
3
6,9/10
Pisze książki: literatura piękna, biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzony: 1896 (data przybliżona)Zmarły: 1978 (data przybliżona)
Franciszek Wysłouch urodził się 24 września 1896 roku w Pirkowiczach na Polesiu – w czasie kiedy mszary poleskie są złote i wielobarwne zarazem - i tak je zawsze widział.
Dzieciństwo spędził w pięknym, starym domu, pełnym tradycji i pamiątek, ale również wśród lasów, uroczysk, wśród ludzi zespolonych z naturą, wśród ptaków i zwierząt leśnych – wśród tego życia, które dziś jest już legendą. Do szkoły średniej – i do akademii malarskiej – chodził w Warszawie. Był to czas budzenia się wielkich idei: Polska wolna, niepodległa i wyrównująca krzywdy społeczne. Pozostanie im wierny całe życie. Ale związane z tym zaangażowania skłoniły władze carskie w 1914 roku do „poproszenia” ojca, by wysłał „romantycznego” syna do Wiatki na Syberii. Inne to były czasy i inne zesłanie. Na zawsze zostały w pamięci piękne śnieżne dni i wieczory spędzane wśród „przyjaciół Moskali”, na słuchaniu muzyki Chopina i ideowych dyskusjach – przy nieodłącznym samowarze. Trzeba jednak było przedostać się z powrotem do Polski. Do walki, do legionów. A więc ucieczka, pierwszy okres wojny spędzony w opustoszałych Pirkowiczach, a potem bitwy, trudy, głód, rany, odznaczenia bojowe (Virtuti Militari, Krzyż Walecznych) i – wyznaczony kierunek życia. Zamiast Akademii Leśniczej – Wyższa Szkoła Wojskowa, zamiast pól i lasów – tereny ćwiczeń i pola bitew. Ale wszystkie wolne chwile spędzał wśród lasów, coraz bardziej pogłębiając zażyłość z nimi i ich mieszkańcami. Wojsko łączył też z nieustanną pracą społeczną: harcerstwo, ochronki we własnym domu, opieka nad młodymi, którzy tej opieki potrzebowali. Był wyjątkowo kochany przez żołnierzy. Przyszła druga wojna, z nią dalekie wędrówki, znowu bitwy, znowu odznaczenia i – życie na emigracji. Na wszystko zawsze zapracowywał własnymi rękami, a to był wielki i żmudny wysiłek. Praca w fabryce, potem w ogrodach. W wolnych chwilach malował. Obrazy były lubiane, zaspakajały tęsknotę za pięknem przyrody i mieć je w domu było radością. Wolał je rozdawać, niż sprzedawać. I nagle zaczęło się pisanie. Z czasów wojennej wędrówki i rozłąki pozostały pamiętniki i kilka tomików wierszy. Świat najczystszego, niedzisiejszego romantyzmu, a jednocześnie mający siłę utrzymywania w swoim magicznym kręgu. Ta sama siła twórcza zwróciła się nagle tu, na obczyźnie, do wielkiej miłości jego życia: Polesia. Prawie że nagle, prawie bez prób i wstępów stanął przed nami otworem cały świat egzotycznego Polesia. W jednym z opowiadań pisze: „Wędruję tamtymi ścieżkami, nie mogę zejść z nich… Odchodzę od rzeczywistości i idę, idę tam, wracam na moje ścieżki. Muszę tam wracać…” I my razem z nim odchodziliśmy od zgiełku codzienności i jesteśmy w lasach, wśród mszarów, bagnisk i mogiłek, wśród piękna wsi poleskiej – w świecie właśnie bardzo rzeczywistym choć odległym. Spotykamy też ślady polskiej historii i szacunku dla niej nie tyko wśród swoich, ale i wśród obcych, wracamy w czasy kiedy kultura i godność ludzka były stawiane wyżej niż wrogie konflikty. Przeżywamy zmienność pór roku i niewzruszoność prawa puszczańskiego. A jeśli ktoś czyta uważnie, odkrywa prawdę życia – tę, która jest w ciszy wschodzącego słońca. Wyczarowuje ją magia słowa w tych echach Polesia tak, jak czyni to przez drugie już stulecie magia słowa w echach wsi litewskiej – jakże zwyczajnej a jak urzekającej. Trzy książki zostały wydane przez Polską Fundację Kulturalną. Trzecia, „Echa Polesia” to najpiękniejsze z tych opowiadań. Wizja nie bladła – potęgowała się. Jak według słów Norwida: „gdy życia koniec szepcze do początku: nie stargam cię, ja – nie! – ja cię uwydatnię!” Bardzo czynne i bardzo pracowite było życie na tej emigracji. Serce – tak zawsze zdrowe – odmówiło dalszej służby. Wiedział, że odchodzi i choć tak kochał życie zaakceptował ten ostatni wyrok. Przeszedł do innej rzeczywistości spokojnie, tak jak szedł na wędrówkę po swoich lasach. Był to dzień budzącej się wiosny, 23 marca 1978 roku. Grób jego – jak każe poleski zwyczaj – jest na najwyższym miejscu Londynu tuż pod wysokimi drzewami wimbledońskich lasów. Barbara Wysłouchowa „Echa Polesia” (wstęp),Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1979 (A.O.)
Dzieciństwo spędził w pięknym, starym domu, pełnym tradycji i pamiątek, ale również wśród lasów, uroczysk, wśród ludzi zespolonych z naturą, wśród ptaków i zwierząt leśnych – wśród tego życia, które dziś jest już legendą. Do szkoły średniej – i do akademii malarskiej – chodził w Warszawie. Był to czas budzenia się wielkich idei: Polska wolna, niepodległa i wyrównująca krzywdy społeczne. Pozostanie im wierny całe życie. Ale związane z tym zaangażowania skłoniły władze carskie w 1914 roku do „poproszenia” ojca, by wysłał „romantycznego” syna do Wiatki na Syberii. Inne to były czasy i inne zesłanie. Na zawsze zostały w pamięci piękne śnieżne dni i wieczory spędzane wśród „przyjaciół Moskali”, na słuchaniu muzyki Chopina i ideowych dyskusjach – przy nieodłącznym samowarze. Trzeba jednak było przedostać się z powrotem do Polski. Do walki, do legionów. A więc ucieczka, pierwszy okres wojny spędzony w opustoszałych Pirkowiczach, a potem bitwy, trudy, głód, rany, odznaczenia bojowe (Virtuti Militari, Krzyż Walecznych) i – wyznaczony kierunek życia. Zamiast Akademii Leśniczej – Wyższa Szkoła Wojskowa, zamiast pól i lasów – tereny ćwiczeń i pola bitew. Ale wszystkie wolne chwile spędzał wśród lasów, coraz bardziej pogłębiając zażyłość z nimi i ich mieszkańcami. Wojsko łączył też z nieustanną pracą społeczną: harcerstwo, ochronki we własnym domu, opieka nad młodymi, którzy tej opieki potrzebowali. Był wyjątkowo kochany przez żołnierzy. Przyszła druga wojna, z nią dalekie wędrówki, znowu bitwy, znowu odznaczenia i – życie na emigracji. Na wszystko zawsze zapracowywał własnymi rękami, a to był wielki i żmudny wysiłek. Praca w fabryce, potem w ogrodach. W wolnych chwilach malował. Obrazy były lubiane, zaspakajały tęsknotę za pięknem przyrody i mieć je w domu było radością. Wolał je rozdawać, niż sprzedawać. I nagle zaczęło się pisanie. Z czasów wojennej wędrówki i rozłąki pozostały pamiętniki i kilka tomików wierszy. Świat najczystszego, niedzisiejszego romantyzmu, a jednocześnie mający siłę utrzymywania w swoim magicznym kręgu. Ta sama siła twórcza zwróciła się nagle tu, na obczyźnie, do wielkiej miłości jego życia: Polesia. Prawie że nagle, prawie bez prób i wstępów stanął przed nami otworem cały świat egzotycznego Polesia. W jednym z opowiadań pisze: „Wędruję tamtymi ścieżkami, nie mogę zejść z nich… Odchodzę od rzeczywistości i idę, idę tam, wracam na moje ścieżki. Muszę tam wracać…” I my razem z nim odchodziliśmy od zgiełku codzienności i jesteśmy w lasach, wśród mszarów, bagnisk i mogiłek, wśród piękna wsi poleskiej – w świecie właśnie bardzo rzeczywistym choć odległym. Spotykamy też ślady polskiej historii i szacunku dla niej nie tyko wśród swoich, ale i wśród obcych, wracamy w czasy kiedy kultura i godność ludzka były stawiane wyżej niż wrogie konflikty. Przeżywamy zmienność pór roku i niewzruszoność prawa puszczańskiego. A jeśli ktoś czyta uważnie, odkrywa prawdę życia – tę, która jest w ciszy wschodzącego słońca. Wyczarowuje ją magia słowa w tych echach Polesia tak, jak czyni to przez drugie już stulecie magia słowa w echach wsi litewskiej – jakże zwyczajnej a jak urzekającej. Trzy książki zostały wydane przez Polską Fundację Kulturalną. Trzecia, „Echa Polesia” to najpiękniejsze z tych opowiadań. Wizja nie bladła – potęgowała się. Jak według słów Norwida: „gdy życia koniec szepcze do początku: nie stargam cię, ja – nie! – ja cię uwydatnię!” Bardzo czynne i bardzo pracowite było życie na tej emigracji. Serce – tak zawsze zdrowe – odmówiło dalszej służby. Wiedział, że odchodzi i choć tak kochał życie zaakceptował ten ostatni wyrok. Przeszedł do innej rzeczywistości spokojnie, tak jak szedł na wędrówkę po swoich lasach. Był to dzień budzącej się wiosny, 23 marca 1978 roku. Grób jego – jak każe poleski zwyczaj – jest na najwyższym miejscu Londynu tuż pod wysokimi drzewami wimbledońskich lasów. Barbara Wysłouchowa „Echa Polesia” (wstęp),Polska Fundacja Kulturalna, Londyn 1979 (A.O.)
6,9/10średnia ocena książek autora
20 przeczytało książki autora
55 chce przeczytać książki autora
2fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Echa Polesia Franciszek Wysłouch
6,9
Zadziwiająca książka. Początkowo nie spodziewałem się czegoś aż tak dobrego: ot, kolejna książka o Kresach, można przeczytać. Ale po wgłębieniu się stwierdzam, iż jest fantastyczna! Co prawda opisów przyrody często nie lubię, lecz w tym przypadku były one niesamowicie wciągające. Nie ma co mówić, Wysłouch miał znakomite pióro.
Polecam wszystkim miłośnikom Kresów!
Echa Polesia Franciszek Wysłouch
6,9
Po pierwszym opowiadaniu nie oczekiwałem, że w dalszej części tego skromnego zbioru przeniosę się na bagna, brnąc z nostalgią przez zamglone mszary wiedziony dźwiękiem toków cietrzewich.
Uważam, że zapomniany poleski świat, z dziewiczą przyrodą oraz zachowaniem Poleszuków, został w tym zbiorze odmalowany w sposób naprawdę warty uwagi.