Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jerzy Stypułkowski
3
5,5/10
Pisze książki: literatura piękna, powieść historyczna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,5/10średnia ocena książek autora
20 przeczytało książki autora
45 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Skandynawska wieża Babel. Studium udręki szwedzkiego urzędnika
Jerzy Stypułkowski
6,3 z 13 ocen
45 czytelników 7 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Skandynawska wieża Babel. Studium udręki szwedzkiego urzędnika Jerzy Stypułkowski
6,3
Skandynawska wieża Babel Studium udręki szwedzkiego urzędnika to esej literacki prezentujący punkt widzenia autora na środowisko urzędnicze w jednym z szwedzkich molochów biurowych, w tym przypadku związanym z bibliotekarstwem. Autor bardzo wnikliwie opisuje zachowania pracowników względem przełożonych i nie tylko, bo również wobec siebie, ale głównie skupia się na stosunkach podwładny - przełożony. Z opisów autora dowiadujemy się jak nisko potrafią upaść ludzie, aby utrzymać się na swoich stanowiskach. Jak powszechnie tolerowany jest kult uwielbienia osoby wyższej w hierarchii urzędniczej, i do jakiego stopnia pracownicy potrafią się zniżyć, aby tylko być zauważonym przez przełożonego w świetle pozytywnym. Lizusostwo i wazeliniarstwo przeplatane głębokim „uwielbieniem” szefa, przekreślające życie prywatne, a wynoszące na piedestał życie zawodowe, do stopnia totalnego absurdu, jakim są godziny pracy poza ustawowymi, które pracownik poświęca „dla dobra urzędu”. Trochę satyrycznie przedstawione czyny [niejako] społeczne, proponowane przez przełożonego, w których nie powinno się odmawiać uczestnictwa, bo może to zaszkodzić karierze zawodowej.
Główny bohater, przedstawiony przez autora jako K. jest typowym outsiderem, odmieńcem, który nie zgadza się z tym wszystkim, co dzieje się w urzędzie, ponad to co obowiązkowe, ale też nie jest pracusiem, który z czystym sumieniem wykonuje swoje obowiązki. Krytykuje wszystkich, podkreślając ich wady nie tylko zachowania, ale również wyglądu, samemu starając się nie wzbudzić swoją osobą emocji i zainteresowania czytelnika.
Książka nie jest łatwą lekturą i przyznam szczerze, że momentami jej treść irytowała mnie do granic możliwości, ponieważ główny bohater nie będący osobą nieskazitelną, z uporem maniaka krytykował wszystko i wszystkich, tak jakby on sam był „kryształem bez skazy”.
To, co autor przekazał w swojej książce jest widocznie nie tylko w szwedzkim urzędzie, takie zachowania są powszechnie tolerowane w wielu miejscach pracy, czego miałam okazję sama doświadczyć w Polsce. Dobrze, że ktoś odważył się o tym napisać, nagłośnić to, lub inaczej mówiąc przedstawić z punktu widzenia zwykłego, szarego pracownika, który nie potrafi zachowywać się „idiotycznie”, a do tego jest zbuntowany przeciw takiemu zachowaniu, ale niczego to nie zmieni w hierarchicznie ukształtowanej społeczności biurowej.
Muszę przyznać, że kilka razy miałam ochotę, odłożyć książkę na bok i napisać w recenzji, że nie doczytałam do końca. Wytrwałam jednak i cieszę się z tego, bo zakończenie książki było dla mnie miłym zaskoczeniem.
Książka jest napisana ładnym językiem, aczkolwiek bardzo raziły mnie w tekście niektóre grubiańskie zwroty i słowa. Domyślam się, że zostały użyte celowo, aby podkreślić frustrację głównego bohatera i jego sposób odbioru ludzi, którzy otaczali go w miejscu pracy, ale bez nich z pewnością czytałoby się lepiej. I chociaż starałam się nie zwracać uwagi na błędy w pisowni, bo to powinno już być porządnie skorygowane przez profesjonalistów z wydawnictwa, to momentami czułam lekki dyskomfort w czytaniu.
Niestety muszę przyznać, że autor tak jakby powielał wcześniej napisany tekst i chwilami miałam wrażenie, że już dany fragment czytałam. Zbyt często wracał do wspomnianych wcześniej sytuacji, a ludzi „szufladkował” w jednej kategorii.
Prawie pozbawiony dialogów tekst był momentami bardzo nużący, ciężko się czyta coś, co „kręci się w kółko”, a tak właśnie było z treścią tej lektury. Moim zdaniem, książka mogłaby być o połowę cieńsza a i tak autor uzyskałby zamierzony efekt przekazu.
Tak jak wspomniałam wcześniej, miłym zaskoczeniem było dla mnie samo zakończenie książki, chociaż nie było pozbawione „jadu” jakim posługiwał się autor w całości tekstu i mam nadzieję, że kiedyś przeczytam książkę tego autora, która będzie napisana w takim spokojnym nurcie, jak końcówka tej.
Niestety nie mogę napisać, że polecam tę lekturę każdemu. To nie jest lektura dla każdego, bo jest dość trudna w odbiorze, ale wiem, że są osoby, które chętnie czytają takie książki.
Skandynawska wieża Babel. Studium udręki szwedzkiego urzędnika Jerzy Stypułkowski
6,3
Jako blogerka ze sporym stażem powinnam nauczyć się wreszcie jednej ważnej prawdy. Recenzowanie powieści przesłanej osobiście przez autora zawsze kończy się źle, szczególnie, kiedy kompletnie nie przypadła do gustu. Nieelegancko jest napisać mało pochlebnie o książce, którą zaproponował sam piszący, lepiej zareklamować ją w wcale zgrabnych słowach. Fatalnie wobec siebie jest napisać o niej dobrze, w końcu ktoś czytuje tego bloga i ma szacunek wobec moich opinii i czasami pewnie się nimi właśnie kieruje. I znowu to się wydarzyło i znowu stanęłam oko w oko z sytuacją powyższą.
"Skandynawska wieża Babel" sprawia, że sama mam - jak ów urzędnik z pierwszych stron powieści - popełnić samobójstwo. Czytam mniej niż kiedyś, dlatego do szału doprowadza mnie, kiedy do moich rąk trafia tak nudna i monotonna książka, jak powieść Jerzego Stypułkowskiego. Byłoby za prosto obrzucić ją błotem, bo nie jest ona do cna słaba. Do rzeczy.
O czym jest - mówi okładka i kilkanaście pochlebczych opinii w internecie. O urzędnikach w Szwecji - stereotypowych, do bólu przewidywalnych i dokładnie takich, jakich można się spodziewać po pracownikach machiny skandynawskiej polityki dobrobytu. Być może taka jest rzeczywistość, jednak świat przedstawiony przez narratora (autora?) jest na tyle gorzki i jednostronny, że nie sposób temu wierzyć. Punkt widzenia podwładnego, w jego osądzie dyskryminowanego i mobbingowanego, jest ekstremalnie krytyczny wobec otoczenia i równie bezrefleksyjny wobec siebie. Po zapoznaniu się z blurbem, miałam wrażenie, że przeczytam coś świeżego, ciekawego, słowa, które otworzą mnie na nowe doświadczenie. Autor nieudolnie nawiązuje do "Procesu" Franza Kafki, stylizując bohatera i jego otoczenie na odpowiedników rodem z surrealistycznej powieści. Oryginał jest przesycony grozą, absurdem i oniryzem, u Jerzego Stypułkowskiego natomiast nawiązanie nie udaje się, powieść jest monotonna, schematyczna. Wielokrotne powtarzanie tych samych motywów z nieznacznymi modyfikacjami, irytuje zamiast intrygować czytelnika.
Nie można odmówić autorowi zdolności językowych, czucia słowa pisanego. Jego sposób pisania jest plastyczny, autor częstuje czytelnika poprawną, literacką polszczyzną. Moim zdaniem, szkoda marnować taki potencjał na pisanie o niczym, przesycone jadem i frustracją skierowaną przeciwko swoim doświadczeniom życiowym. Tematyka, której autor się podjął, byłaby lepszym materiałem na mocny esej niż opasłą powieść, której formy i wagi nie udźwignął. W slangu blogerskim istnieje pojęcie "trudnej literatury, której nie można polecić każdemu", mogłabym napisać również, że nie jest to powieść dla wielbicieli wartkiej akcji. Moim zarzutem nie jest to, że jest to książka bez przesłania, bo mogłabym wymienić kilka tytułów doskonałych powieści pozornie o niczym. Powieść Jerzego Stypułkowskiego niestety do nich nie należy.
Opinia ukazała się uprzednio na moim blogu:
http://bazgradelko.blogspot.com