Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 19 kwietnia 2024LubimyCzytać60
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Będzie dobrze” Aleksandry KernLubimyCzytać1
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Anthony Zee
Źródło: http://www.kitp.ucsb.edu/members/PM/zee/
Znany jako: 徐一鸿
1
8,6/10
Pisze książki: kulinaria, przepisy kulinarne
Urodzony: 1945 (data przybliżona)
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
8,6/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Połykając chmury. Rzecz o chińskim języku i podniebieniu
Anthony Zee
8,6 z 7 ocen
24 czytelników 2 opinie
2008
Najnowsze opinie o książkach autora
Połykając chmury. Rzecz o chińskim języku i podniebieniu Anthony Zee
8,6
Ksiazka o etymologii chinskich znakow opisujacych jedzenie.
To jedno zdanie jest chyba najbardziej krzywdzaca recenzja jaka mozna wystawic tej perelce. Juz widze te ziewniecia pojawiajace sie przy trzecim slowie ("Etymologia? Nuuuuudy"). Sama bylam bardzo sceptyczna. Potem zaczelam czytac pierwsza strone i ... przepadlam. Autor prowadzi swoje wywody cudownym gawedziarskim stylem przeplatajac historie ewolucji chinskiego pismiennictwa ludowymi legendami, anegdotami z wlasnego zycia czy informacjami o kulturze. Rozdzialy sa zwiezle i tresciwe - autor nie wdaje sie w naukowe dywagacje na temat pojedynczych kresek tworzacych znak. Informacji jest wystarczajaco by troche zaspokoic ciekawosc (pierwszy glod?) ale tez obudzic apetyt na wiecej. W miare czytania ksiazki mimochodem zaczynasz zauwazac smoka/swinie/dlon w tym "chinskim krzaczku", ktory chwile wczesniej wydawal sie tylko zbiorem przypadkowych kresek.
Chinski znak, ktory mnie najbardziej rozbawil to uproszczony rysunek ust przytwierdzonych do pnia drzewa oznaczajacy... idiote. Celne i jakze obrazowe. Takich smaczkow jest w tej ksiazce mnostwo. Kupujcie/Wypozyczajcie i czytajcie! Nie pozalujecie ani sekundy spedzonej z ta ksiazka.
Połykając chmury. Rzecz o chińskim języku i podniebieniu Anthony Zee
8,6
Historii o tym, dlaczego ktoś zdecydował się uczyć takiego języka, a nie innego, można na forach językowych znaleźć setki. Dla jednych było to „małżeństwo z rozsądku” mające pomóc w pracy, inni zakochali się od pierwszego wejrzenia, sporo osób zostało uwiedzionych przez piękne brzmienie, a są i tacy, co w języku się po prostu rozsmakowali.
Jasne, że języka chińskiego nie da się nauczyć tylko li jedynie studiując znaczki w menu chińskiej knajpy, ale za to może być to początek pięknej przygody z tym językiem – na tym właśnie pomyśle oparł swoją książkę profesor Zee. Przez rozkładanie na części pierwsze poszczególnych nazw dań czytelnik ma szanse zerknąć na kulturę Chin od kuchni, kosztując po trochu a to etymologii, a to historii, liźnie też ciut poezji i legend. Dlaczego pewne danie ochrzczono „Budda przeskakujący mur”? Czy na porządne, stuletnie jajo musimy naprawdę czekać cały wiek? Które znane miasto tłumaczy się jako „pachnący port”? Jak sprytny tłumacz reklam poradził sobie z zapisem „Coca-coli”? Jeżeli mamy w gotującej się wodzie „oczy kraba”, to mamy się bać? Ile trwa chiński bankiet z prawdziwego zdarzenia? Dlaczego niektóre zupy klasyfikuje się do dań suchych? Co mamy rozumieć pod hasłem „uszy drzewne” czy „złote igły”? Co musi zrobić karp w Żółtej Rzece, by zamienić się w smoka i co to ma wspólnego ze studentami i „Pokemonami”? Dlaczego smakosza ucieszyłby niedźwiedź o ośmiu łapach? Czy używanie do herbaty śniegu z gałęzi śliwy i soli to na pewno taki dobry pomysł?
Całość napisana jest lekkim, humorystycznym stylem, którego autor bierze pod uwagę fakt, że niekoniecznie jego czytelnik jest zaznajomiony z lingwistyczną terminologią. W książce poza mięsem właściwym znajdują się dodatki typu mapa Chin, tabela chińskich dynastii, zarys poprawnej wymowy znaków, słowniczek znaków użytych w książce oraz dwie większe przystawki: opis gry alkoholowej oraz kilka łatwych przepisów przygotowanych przez żonę i matkę autora.
Żeby było jasne – chińskiego z tej książki się nie nauczycie. Co nie znaczy, że umiejętność rozpoznania niemalże 300 znaków nie może być pięknym początkiem smakowitej przygody z tym językiem, albo przynajmniej okazją do zaszpanowania znajomym podczas zamawiania żarcia w chińskiej knajpie. Z czystym sercem mogę polecić tę książkę – i to niekoniecznie tylko tym, co interesują się Orientem, mają hyzia na punkcie językoznawstwa, naprawdę lubią smak chińskiej kuchni czy mają ochotę na naukę nowego języka, ale nie bardzo wiedzą, z czym to się je. Bardzo bym chciała, by istniało więcej książek w tak lekki i ciekawy sposób przybliżających inne kultury i obce mowy.