Marvel: The Legendary Graphic Novel Collection: Volume 23: Immortal Iron Fist: The Last Iron Fist Story Travel Foreman 7,0
ocenił(a) na 741 tyg. temu Iron Fist to postać mniej rozpoznawalna poza gronem wielbicieli komiksów Marvela a sytuacji nie poprawił serial wyprodukowany przez Netflix. Stąd też z ciekawością sięgnąłem po pierwszy wolumin, otwierający podobno najlepszą serię o - i będący w zasadzie rewitalizacją postaci - "żyjącej broni" i obrońcy mistycznego miasta K'un-Lun.
I jest świetnie! Od pierwszych kadrów czuć niesamowity klimat nawiązujący do klasyki "kina kopanego" z akcentem na jego genezę powiązaną z mitologią i tradycją chińską a do tego historię cechuje ogromny rozmach, dzięki poszerzeniu tła, przez ukazanie historii poprzednich posiadaczy tytułu "Żelaznej Pięści" (tu chyba najlepiej wypada liryczna opowieść o Wu Ao-Shi, która nosiła tytuł Iron Fista w 1545 roku).
Sama historia też wciąga od pierwszych stron. Z tego, co wywnioskowałem, akcja osadzona jest gdzieś w okresie "Civil War", co ma znaczenie o tyle, że Danny Rand jest jednym z tych, którzy sprzeciwili się obowiązkowi rejestracji i kiedy na jego drodze staje zaprzysięgły wróg "Żelaznych Pięści" - "Steel Serpent", który z jednej strony wysyła nieprzebrane siły Hydry z drugiej planuje wrogie przejęcie interesów Randa, Danny jest osamotniony w walce. Do czasu, aż z pomocą przybywa mu poprzedni posiadacz tytułu Iron Fista - Orson Randall, którego "kung-fu" opiera się na kombinacji sztuk walki wręcz z bronią palną... Orson odkrywa dużo faktów z przeszłości rodziny Randów a dodatkowo ma przygotować Danny'ego do przed największym wyzwaniem, jakie czeka go na jego drodze "Żelaznej Pięści".
Komiks, skupiony na sztukach walki musi mieć odpowiednią narrację wizualną i tak jest tym przypadku. Twórcy doskonale oddają różne style walki za pomocą zręcznie rozplanowanych układów paneli i dynamicznie ukazanych sekwencji a całość zachwyca od strony graficznej - zwłaszcza dołączony na końcu "zeszyt" o przygodach Wu Ao-Shi.
Jedyny minus, za co obniżyłem ocenę z ośmiu na siedem gwiazdek, to to, iż jest to w zasadzie prolog, który kończy się w najciekawszym i nieoczekiwanym momencie. Prolog świetny, pełen akcji i bogaty w interesujące interludia i dygresje, rozbudowujące mitologię i historię tej części uniwersum Marvela, ale jednak pozostawiający niedosyt. Na kolejny tom zaś przyjdzie trochę poczekać, bo ukaże się dopiero w 52 woluminie "Kolekcji Legendarnych Komiksów Marvela"...