Dorota Danielewicz-Kerski, ur. w Poznaniu w roku 1964. Od 1981 roku mieszka w Berlinie. Studiowała slawistykę, antropozofię społeczną i historię wschodnioeuropejską na Freie Universität w Berlinie i Uniwersytecie im. Ludwika Maximiliana w Monachium. Rok 1987 – pobyt w Nowym Jorku i praca dla działu public relations w ONZ w językach angielskim, niemieckim, rosyjskim i polskim.
Od 1988 r. współpracowała z Literarisches Colloquium Berlin (LCB). Od 1988 r. regularnie prowadzi spotkania z autorami polskimi w Niemczech i niemieckimi w Polsce.
Przez ponad 10 lat, do roku 2009 (do zamknięcia sekcji) była berlińską korespondentką sekcji polskiej radia RFI w Paryżu, a od 1997 r. współpracuje z rozgłośnią RBB i WDR w językach niemieckim i polskim, zajmując się przede wszystkim literaturą współczesną (miesięczny magazyn literacki w programie RBB Funkhaus Europa, przedtem Radio Multikulti) oraz tematami dotyczącymi kultury polskiej. Autorka licznych publikacji na łamach prasy polskiej i niemieckiej.
Wydawca antologii poezji polskiej „Kochać to, co niewidzialne“ (Gutke Verlag, Kolonia 1997) oraz wspólnie z historykiem Maciejem Górnym tomu źródłowego wspomnień polskich Berlińczykow „Berlin. Polnische Perspektiven” (CBH, PAN Berlin i Berlin Story Verlag 2008).
Od 2008 roku producentka audioprzewodników Antenna Audio dla muzeów oraz zabytków (Kopalnia Soli w Wieliczce, „1000 lat historii Wrocławia”, Zamek Królewski w Warszawie, Muzeum historii „The Beatles” w Liverpoolu, National Gallery London).
Rozczarowanie duże. Ani to przewodnik ani reportaz. o duszy miasta raczej nie ma mowy, bardziej o duszy autorki. A Berlin jest tylko tlem. Książka bardziej przypomina autobigrafie autorki gdzie Berlin pojawią się w tle. Na pewno nie jest to pozycja dla osób które hca usystematyzować wiedzę o historii miasta - panuje w niej bardzo duży chaos. Nie jest to też pozycja dla osób które wybierają się do Berilna i chciałyby zainspirować się ciekawa literatura.
Prawdopodobnie moja wysoka ocena jest podyktowana głównie tematem przewodnim - Berlinem - wobec którego mój krytycyzm jest mocno zaniżony. Nie jest dla mnie problemem chaotyczność narracji - skakanie po chronologii od współczesności do wspomnień i historii jak najbardziej wpisuje się w moje upodobania. Gorzej z niekonsekwentną formą, która waha się między rzeczową, dziennikarską wręcz opowieścią, a luźną gawędą z onirycznymi fragmentami. Książka jednak wciągnęła mnie na tyle, że z żalem docierałam do ostatniej strony. Daje momentami bardziej przeglądowy, innym razem bardziej szczegółowy wgląd zarówno w historię jak i współczesną atmosferę miasta, jego dzielnice i ludzi, którzy je współtworzyli.