Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Kieszonkowe opracowanie dotyczące zatargu argentyńsko – brytyjskiego o terytorium Falkland (Malwin),znalazłem na półce w domu rodzinnym, zasłonięte pięknymi wydaniami klasyki literatury, rodem ze „Świata Książki” – rezultat ekspansji na zdekomunizowane regały polskich czytelników końcówki lat 90-tych, ukryte gdzieś w trzecim rzędzie pomiędzy zapomnianymi kryminałami o brzydkich okładkach. Miałem dosyć mgliste pojęcie na temat przebiegu samego konfliktu, ale też nosa do perełek wydawanych w latach 80-tych. Publikacja, jak później sprawdziłem politycznego biografa „Żelaznej Damy”, pana Marka J. Zalewskiego okazała się strzałem w dziesiątkę, ponieważ poddawała analizie temat sięgając do zarzewia sporu na początku epoki nowożytnej, ale także zarysowywała sytuację polityczną w przededniu wojny, potem krótko relacjonując jej przebieg i konsekwencje. Spora dawka informacji, ale też dygresji ubrana została w dość ładny garnitur erudycji. Autor nie dość, że sprawnie wiązał przytoczone fakty, to emanował talentem literackim i okraszał je dość sensacyjnymi ciekawostkami. Nie będę psuł zabawy, dlatego wspomnę tylko turystykę kwalifikowaną w klimacie subpolarnym, powody azylów politycznych argentyńskich krytyków literackich i konsekwencje opuszczenia zardzewiałych stacji przez wielorybników. Mimo, że opracowanie nie aspirowało do rangi publikacji naukowej, uważam je za niezły punkt wyjścia do zainteresowania się poruszaną tematyką, zawierało czarno – białe zdjęcia, a brak bibliografii wynagradzało, co rusz przytaczanymi relacjami prasowymi, czy oficjalnymi komunikatami podawanymi do międzynarodowej wiadomości. Na koniec as z rękawa– książka powstała na przełomie maja i czerwca 1982 roku [wojna trwała 73 dni od 02.04 – 14.06.1982]. Autor przez lornetkę mógł przyglądać się przebiegowi konfliktu i oprócz gorących przemyśleń przekazywać ładunek emocjonalny …