Czy można pokochać rysunkowe dziecko?
Oczywiście, ponieważ Yotsuba jest rysunkowa tylko z pozoru.
Ta wspaniała dziewczynka rozśmieszy nawet największego ponuraka i rozczuli najbardziej zatwardziałe serce.
Nie ma słów, żeby opisać sposób, w jaki Yotsubisia czyni niezwykłą każdą historię ze swoim udziałem, jak choćby zakupy z Tatą w supermarkecie czy gimnastyka z Eną.
Banalne z pozoru scenki stają się istnymi skarbnicami, z których można czerpać do woli, przy każdym spadku nastroju (choć oczywiście nie tylko😏),podziwiając każdą minę i każdy kadr po wielokroć. Codzienność staje się tutaj jakby mniej codzienna, a zachowanie Yotsuby rozśmiesza do łez i tyle samo razy chwyta za serce.
Dlatego właśnie kocha się ją z każdym tomikiem coraz bardziej😊❤️
Dalsze perypetie pełnej energii dziewczynki nadal bawią. Z tego tomu najbardziej zapamiętałem wydarzenia związane z zakupem rowerów i korzystaniem z ich możliwości, aż po wielką samodzielną wyprawę z mlekiem do miasta. Pozostałe rozdziały zapomniałem niemal po przeczytaniu. Jest to humor w innym rodzaju niż "Calvin i Hobbes" czy "Garfield", tu fragmentom poświęcaj się więcej kadrów, całe strony powoli budujące obyczajowe konteksty i sytuacje. Dzięki temu nie ma przesytu, nawet podczas regularnego czytania kolejnych tomików.