Dzidek Stefan Wroński 7,0
ocenił(a) na 711 lata temu Książka Stefana Wrońskiego dostarczyła mi wielu zaskoczeń. Przede wszystkim, gdy wybierałam pozycje do zrecenzowania nie spojrzałam na opis książki. Spodziewałam się, że opowieść będzie o starszym panu, coś podobnego do "Cudowne życie Staśka i innych aniołów". Dlaczego tak myślałam, nie wiem. Ważne, że się pomyliłam, i to bardzo.
"Dzidek" to książka, której akcja dotyczy czasów nam odległych- lat trzydziestych ubiegłego wieku. Głównym bohaterem jest tytułowy Dzidek, choć tak na prawdę ma na imię Marian. W chwili gdy go poznajemy ma kilka lat i w głowie mu tylko żarty. Niestety nadejście wojny sprawia, że musi szybko dorosnąć- jak zresztą każdy, prawda? Dzidek mimo swych szesnastu lat jest bohaterem ( a przynajmniej dla mnie)- narażał przecież swoje życie.
Książka już od samego początku trzymała poziom- bardzo ciekawa, szybko się ją czytało. Dosttrzegam tylko jeden minus, a może nawet nie minus tylko coś, czego nie rozumiem. Mianowicie, na samym początku przedstawiono sytuację gdy Jola była dorosła, a doktorowi i jego żonie przybyło lat i zmartwień.
W tym rozdziale wspomniano też o śmierci Epifaniusza Jabłuszko, ale jakoś nie drążono dlaczego zginął. Nie wyjaśniono kto zabił, kto był winny jego śmierci. Można się tylko domyślać, że może mieć to związek z "profesją", z tym, kim był wcześniej.
Jednym z wątków, który podobał mi się było istnienie szkoły uczącej złodziejskiego fachu. Tam właśnie nauki pobierał Epifaniusz i trzeba przyznać, że był jednym z lepszych, a jednocześnie przebiegłych (co zdarzyło mu się udowodnić).
Nauczyciele w tej szkole nie przypadli mi do gustu, Pesa i Szarszyk byli małżeństwem, które parało się złodziejstwem. Nie potrafię powiedzieć dlaczego- po prostu od razu wydał mi się jakiś antypatyczny.
Książka może spodoba się szczególnie osobom starszym- sprawi, że powrócą wspomnienia z dawnych lat, ale też powinni sięgnąć po nią młodzi ludzie- powinni dowiedzieć się jak się żyło dawniej.
O "Dzidku" powiedziałabym, że jest pozycją łączącą pokolenia. Zachęcam do podrzucenia książki babci albo dziadkowi (ja zamierzam tak zrobić),a gdy przeczytają porozmawiać o niej.
No i na końcu słówko o okładce- idealnie dobrana do książki, wprowadzająca w klimat i wzruszająca (zresztą jak książka).