Wśród moich uczniów-wiolonczelistów osobne miejsce zajmował Lubomir Szopiński, który na lekcje dojeżdżał aż z Kościerzyny. Ten dwudziestopar...
- ArtykułyUwaga, akcja recenzencka. Weź udział i wygraj powieść „Fabryka szpiegów“!LubimyCzytać1
- ArtykułyLubimy czytać – ale gdzie najbardziej? Jakie są wasze ulubione miejsca na lekturę?Anna Sierant18
- Artykuły„Rękopis Hopkinsa”: taka piękna katastrofaSonia Miniewicz2
- ArtykułyTrzeci sezon „Bridgertonów” tuż-tuż, a w Świątyni Opatrzności Bożej niecodzienni gościeAnna Sierant4
Kazimierz Wiłkomirski
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Filharmonia Warszawska powstała w latach 1900 - 1901. Idea powołania do życia placówki symfonicznej w Warszawie dojrzewała przez szereg lat:...
Filharmonia Warszawska powstała w latach 1900 - 1901. Idea powołania do życia placówki symfonicznej w Warszawie dojrzewała przez szereg lat: jej potrzeba stawała się coraz bardziej wyraźna. Tym, który przyśpieszył jej realizację, był młody, bo zaledwie 30-letni Emil Młynarski, będący wówczas pierwszym dyrygentem Opery Warszawskiej. Dzięki jego zabiegom, a także jego rozległym stosunkom powstała spółka akcyjna dysponująca bardzo wielkim na owe czasy kapitałem 250 tysięcy rubli. Na liście akcjonariuszy figurowały najświetniejsze nazwiska polskiej arystokracji: księcia Lubomirskiego, księcia Czetweryńskiego, barona Kronenberga i innych. Zakupiono plac przy zbiegu ulic Jasnej i Sienkiewicza i wybudowano gmach na tym samym dokładnie miejscu, na którym znajduje się obecnie Filharmonia Narodowa. Sala koncertowa ozdobiona była freskami pędzla Henryka Siemiradzkiego.
0 osób to lubiW Warszawie w roku 1930 rzecz wyglądała zupełnie inaczej. Od samego początku powstał antagonizm między dwiema szkołami, skazanymi na długotr...
W Warszawie w roku 1930 rzecz wyglądała zupełnie inaczej. Od samego początku powstał antagonizm między dwiema szkołami, skazanymi na długotrwałe współżycie w jednym gmachu, korzystającymi z tych samych klas, instrumentów i pomocy naukowych. Dyrektor Średniej Szkoły Muzycznej kompozytor Eugeniusz Morawski miał do Akademii stosunek wręcz nieżyczliwy, z którym się zresztą wcale nie krył. Chcieliście Akademii, to ją macie. Mnie ona nie obchodzi. Ja jestem kierownikiem Szkoły Średniej i wara komukolwiek od moich kompetencji, od moich pedagogów i moich uczniów. Taki był tok rozumowania Morawskiego i jego niewzruszona postawa. (...) Akademia była więc jak gdyby głową odciętą od tułowia, była sztucznym tworem, zawieszonym w powietrzu. Toteż żywot jej był krótki: trwał zaledwie półtora roku. Powodem specjalnie ostrego konfliktu między dwiema szkołami stało się zaprojektowane przez Ministerstwo przesłuchanie uczniów Szkoły Średniej przez profesorów Wyższej. Dyrektor Morawski uzyskał dwie kolejne audiencje u ministra WRiOP, w wyniku których Miketta został odwołany ze stanowiska dyrektora departamentu, Akademia uległa likwidacji, a Konserwatorium znów stało się jednolitym organizmem.
0 osób to lubi