W pierwszej kolejności obejrzałem serial animowany, który zachęcił mnie do komiksu, także oceniam przez ten pryzmat. Animacja była rewelacyjna, komiks po prostu dobry. W serialu każdy wątek był rozszerzony/wzbogacony względem prostoty oryginału. Domyślam się, że wszystkie te motywy w którymś momencie pojawią się w komiksie, ale w serialu robiło to większe wrażenie i miało większą głębię. Komiks zaczyna się dość standardowo (żeby nie powiedzieć sztampowo),ale dzięki na prawdę szokującym twistom przemienia się w coś znacznie ciekawszego. Kirkman bawi się klasycznym gatunkiem superhero - są typowe motywy z bohaterami w spandexie połączone z teen dramą i poważniejszą obyczajówką, ale nie brakuje też humoru, przełamywania czwartej ściany i autoironii czy pastiszu. Na pewno jest to znacznie lepsze od sztampowej papki od Marvela i DC.
Dużo się dzieje i dużo sobie obiecywałem, po końcówce 6 tomu. Ale jednak niedosyt został. Jakoś to za szybko i za krótko. Choć rozkładowki imponujące. Trochę bijatyki nużące.
Później sytuacja się uspokaja i robi nawet nudna, ale końcówka trochę poprawia.
Najważniejsze, że całość jest spójna, a bohaterowie nie są debilami. Nie chcą się tylko bić, ale myślą, wyciągają wnioski, czasem kontrowersyjne. To jest w tym najfajniejsze i sprawia, że historia i świąt są tak wyjątkowe. Podoba mi się.