Kochanek carycy Piotr Owcarz 5,9
ocenił(a) na 88 lata temu https://grafomanya.wordpress.com/2015/06/21/kochanek-carycy-recenzja/
Zawsze się obruszam gdy ktoś mówi, że historia jest nudna. Często twierdzenia takie wygłaszają te same osoby, które z fascynacją śledzą losy bohaterów literatury fantasy. Lubię fantastykę. Od czasu do czasu. Historię jednak kocham. Za to, że się wydarzyła naprawdę. Za to, że żyjąc dziś, w XXI wieku, można garściami czerpać z doświadczeń ludzi, którzy byli przed nami. Za barwność, niesamowitość i zbiegi okoliczności. Za to, że nie raz i nie dwa życiorys jednego człowieka wpływał (i nadal wpływa!) na losy setek, tysięcy, milionów innych.
Kochanek Carycy Piotra Owcarza napisany został w formie pamiętnika ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Fabułę książki osnuto wokół uczucia, jakie polski król żywił wobec rosyjskiej władczyni. Ciekawym zabiegiem jest „osobisty” ogląd wydarzeń, polityki tamtych czasów. Czytając, przeżywamy to, co mógł przeżywać król, dzięki czemu zyskujemy niepowtarzalną możliwość wniknięcia niemal do głowy ostatniego przedrozbiorowego władcy kraju, świetnie wykształconego erudyty i wielbiciela kobiecego piękna, osadzonego na tronie niejako wbrew swojej woli. Uwikłanego w sieć powiązań towarzysko-szpiegowsko-rodzinnych (skoligaconego z Familią Czartoryskich),patrioty który pragnie dobrze dla kraju, niestety, jest zbyt słaby, by móc zmienić bieg historii. Czytelnik ma tę przewagę nad Stanisławem Poniatowskim, że wie, co nastąpi. Nie ma złudzeń, którymi żywi się król. Człowiek inteligentny i mądry z jednej strony, równocześnie jednak bardzo naiwny i pozbawiony mocy sprawczych. Może za dużo sił i energii marnował na dworskie romanse?
Potr Owcarz pisząc „Kochanka carycy” wykonał kawał świetnej roboty historycznej. Choć powieść jest fabularyzowana, autor mocno trzyma się faktów (znaczna część opisywanych w królewskim pamiętniku wydarzeń naprawdę miała miejsce),ożywia elity epoki stanisławowskiej – zarówno te polskie, jak i rosyjskie, francuskie, czy angielskie. Na kartach powieści spotkamy nawet słynnego Casanovę… Jedyne, czego mnie osobiście zabrakło, to odautorskiego wyjaśnienia tego kto jest kim, kto z kim i dlaczego. Król opisuje spotkania z różnymi, ważnymi dla ostatnich dni Rzeczpospolitej osobami, jednak nie zawsze wyjaśnia rolę, jaką te osoby pełniły u dworu, czy szerzej – w polskiej polityce. Dla mniej obeznanego z historią czytelnika przydałoby się także dwu-trzystronicowe nakreślenie tła historycznego wydarzeń rozgrywających się w drugiej połowie osiemnastego wieku.
„Kochanka carycy” czyta się świetnie. Książkę pochłonęłam w dwa wieczory, porzucając dla niej inne pilne zajęcia. Dobra lektura ma u mnie (niestety) zawsze pierwszeństwo. Wyłaniający się z powieści obraz chwiejącej się Rzeczpospolitej jest przygnębiający. Jakie szanse na przetrwanie miał kraj, którego elity skupiały się na wygrywaniu własnych, rodzinnych interesów, nawet kosztem państwa? Czytajcie dzieci książki historyczne. Czytajcie, a może nauczycie się czegoś, co przyda Wam się w przyszłości?