Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński7
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać9
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Michał Chaberek OP
4
7,8/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,8/10średnia ocena książek autora
45 przeczytało książki autora
54 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Kościół i wolność. Analiza pojęcia wolności w nauczaniu Kościoła od Wielkiej Rewolucji Francuskiej do Soboru Watykańskiego II
Michał Chaberek OP
7,0 z 1 ocen
1 czytelnik 1 opinia
2019
Najnowsze opinie o książkach autora
Kościół a ewolucja Michał Chaberek OP
7,6
„Darwin pisał w O powstawaniu gatunków: „Gdyby można było wykazać, że istnieje jakikolwiek narząd złożony, który nie mógłby powstać drogą licznych następujących po sobie drobnych przekształceń – moja teoria musiałaby absolutnie upaść”. Współczesna biochemia znalazła przykłady wielu takich narządów.”
Jedną z rzeczy, za które nienawidzę systemu edukacji, jest to, że wpaja on nam całkowicie wypaczony obraz świata. Na przykład - wychodzi się ze szkoły z pojęciem, że Rousseau, Wolter czy Luter byli wybitnymi myślicielami i ogólnie godnymi szacunku ludźmi. I dopiero własnym wysiłkiem musi człowiek się o tym przekonywać, że Rousseau był mętem moralnym, Wolter intelektualną i literacką prostytutką, zaś Luter nazywał rozum ludzki „kur...” (!) i twierdził, że kobiety nie nadają się do niczego więcej, jak rodzenie dzieci i umieranie w połogu.
Podobnie rzecz się ma z teorią ewolucji – człowiek opuszcza szkołę z przeświadczeniem, że ma ona w nauce status niemal równy prawu grawitacji i w ogólnej części fakty za nią przemawiające nie podlegają dyskusji. Tymczasem to właśnie fakty i naukowe dowody pogrążają teorię ewolucji. Najśmieszniejsze, że sam Darwin pozostawił nam parę wytycznych co do tego, co pozwoliłoby rzucić wszystkie jego spekulacje (sic!) w diabły. Mimo jednak, że nauka posiada dowody i fakty, których ni jak nie da się pogodzić z teorią ewolucji w skali makro (bo czym innym jest mikro-ewolucja, czyli potwierdzone dostosowywanie osobników do zmiennych warunków),społeczeństwo znajduje się pod władzą terroru ewolucjonistycznego, który srogo piętnuje wszelkie oznaki samodzielnego, zdroworozsądkowego myślenia. (A zatem „obrońcy” Darwina – ignorując jego własne zastrzeżenia - mają kompletnie w nosie samego Darwina i cały jego dorobek).
Sama pisałam na moim blogu ("Blog o książkach"),jak mało wiemy o Darwinie i ewolucji, ale nawet przy czytaniu książki „Darwin i chrześcijaństwo”, choć miałam świadomość, że teoria ewolucji kuleje, nie przypuszczałam, że jest ona aż tak ułomna, dziurawa i opierająca się w gruncie rzeczy na spekulacjach, jeśli nie na czystych wytworach wyobraźni! Nie przyszło mi też na myśl, że argumentacja samego Darwina opiera się na strukturze błędnego koła (odwoływanie się do doboru jako do jego przyczyny),a kolejne problemy mnożą się wraz z rozwojem nauk. Weźmy na przykład „przypadek” i „mutacje” – fundamenty darwinizmu, rzekomych sprawców naszego istnienia i istnienia życia w ogóle. Badania bezsprzecznie dowodzą, że „na drodze przypadkowych mutacji nie da się wytworzyć nawet najprostszej funkcjonalnej proteiny. Proteiny zaś są podstawowym budulcem maszynerii komórkowej”. „Uogólniając te odkrycia, stanowiące efekt postępu nauki na przestrzeni zaledwie kilkunastu ostatnich lat, można stwierdzić, że mechanizmy darwinowskie działają w rzeczywistości, ale ich możliwości zostały dalece wyolbrzymione przez ideologicznych zwolenników darwinizmu. W rzeczywistości bowiem napotykają niepokonalne trudności na każdym poziomie budowy organizmów: nie mogą wywołać powstawania funkcjonalnych protein, nie potrafią wywołać powstania zupełnie nowych funkcjonalnych genów, nie wyjaśniają, skąd bierze się zakodowana informacja w łańcuchach DNA. Na wyższym poziomie – nie mogą wywołać powstania narządów nieredukowalnie złożonych obecnych w każdej komórce. (...) Na podstawie tych badań naukowcy skonstruowali cztery grupy argumentów podważających dotychczasowe mechanizmy ewolucji: 1. Informacyjny charakter DNA; 2. Istnienie systemów nieredukowalnie złożonych; 3. Niemożliwość ewolucji protein; 4. Niemożność wspólnego pochodzenia”. Innym problem stanowi brak dowodów małych zmian, na których opierać ma się ewolucja: „Przede wszystkim nie znaleziono ogniw pośrednich między poszczególnymi gatunkami w zapisie kopalnym. Duże grupy organizmów pojawiały się nagle (jakby znikąd) i następnie trwały przez wiele milionów lat w niezmiennej postaci (staza). Taki stan zapisu kopalnego przeczył teorii mówiącej o stopniowym wyłanianiu się gatunków od jednego wspólnego przodka”. Innym ciosem dla teorii jest fakt, że „materiał genetyczny w rozwoju osobniczym nie zmienia się, tylko pomnaża”. Im dalej w las, tym problemy narastają (takim jest np. dwunożność człowieka – zgodnie z teorią ewolucji rozwój powinien przechodzić od dwunożności do czteronożności).
Dzięki działaniom kręgów proewolucyjnych dyskusja opiera się dziś na pytaniu – czy wiara oparta na Biblii dopuszcza ewolucję (pomijam tu ewolucjonizm ateistyczny, który w ogóle jest jedną wielką negacją rozumu i doświadczenia),chociaż jedyna prawdziwa dyskusja powinna się sprowadzać do pytania: czy ewolucję da się potwierdzić naukowo? Tymczasem nawet Komisja Teologiczna odpowiedzialna za pewien opisywany w książce Chaberka dokument wyszła z błędnego założenia, że ewolucja jest już faktem dowiedzionym i niemal wytłumaczonym (choć właśnie o to chodzi, że nie wytłumaczono nic!) i próbowała na tym fałszywym przekonaniu dopasować prawdę objawioną do wymogów „nauki”, co dzisiaj powtarza aż do znudzenia cały szereg osób duchownych, przekonując – m.in. w licznych publikacjach – że wiara i ewolucja nie stoją w sprzeczności, chociaż równie dobrze można by powiedzieć, że wiara i życie krasnoludków w zielonych rajtuzach na trzecim księżycu Saturna nie stoją w sprzeczności (a poważnie: wiara nie stoi też w sprzeczności z teorią płaskiej Ziemi lub z modelem geocentrycznym, ale jak to się ma do nauki i rozumu?). „Teologowie byli więc zasadniczo pewni wspólnego pochodzenia życia od jednego „przodka”, mimo że nie wiedzieli oni – podobnie jak naukowcy – ani jak ten pierwszy organizm powstał, ani czym był. Nie przeszkadzało im to przyjąć, że na pewno istniał, i że inne organizmy pochodzą od niego. Błąd zawarty w tym ujęciu polega na pomieszaniu podobieństwa z pokrewieństwem. Idąc tą drogą wnioskowania, trzeba by przyjąć, że, na przykład, wszystkie domy zbudował jeden architekt, albo wszystkie samochody wytworzyła jedna fabryka, ponieważ mają one wiele podobieństw. Tymczasem owo „genetyczne spokrewnienie”, w które uwierzyli autorzy dokumentu, nie jest wynikiem płynącym z badań, tylko raczej założeniem, z jakim genetycy podeszli do zgromadzonych przez siebie danych”. „Teologowie przyznali, że swoje wnioski opierają raczej na niewiedzy niż wiedzy. Trudno się jednak zgodzić ze stanowiskiem, w którym akceptuje się „jakąś teorię”, choć nie są znane ani jej mechanizmy, ani tempo. W naukach ścisłych to właśnie znajomość mechanizmów stanowi o wartości teorii. Odnośnie do powstania człowieka autorzy dokumentu uznali jako przekonujące argumenty za pojawieniem się gatunków ludzkich w Afryce ok. 150 tys. lat temu. I w tym punkcie trudno się zgodzić, skoro znane są ślady w pełni rozwiniętych ludzi sprzed ponad półtora miliona lat”.
Michał Chaberek stawia dwie tezy w swojej książce: po pierwsze, że dzisiejszy Kościół nie zajął jednoznacznego stanowiska wobec teorii ewolucji; po drugie – że Kościół „przynajmniej do połowy XX wieku posiadał spójne i jasno wyartykułowane (choć nie na poziomie dogmatycznym) stanowisko na temat bezpośredniego stworzenia człowieka tak co do duszy, jak i ciała”. Chociaż wydawać by się mogło, że z tego względu książka powinna zainteresować głównie katolików, ja jednak doradzam, by zajrzeli do niej wszyscy, którzy w mniejszym czy większym stopniu w ogóle interesują się problemem ewolucji (a w szerszym ujęciu kwestią racjonalności świata) – autor tłumaczy m.in. czym się różni kreacjonizm od teistycznego ewolucjonizmu i czym jest teoria inteligentnego projektu, rekonstruuje także spór między kreacjonizmem i ewolucjonizmem. Książka jest fascynującą lekturą, od której oderwać się przychodzi trudniej niż od najlepszego kryminału. Wyrażam wielką wdzięczność dla doktora Chaberka, że zdecydował się popełnić tę krytyczną pracę naukową – to wspaniała, wyjątkowa, godna polecenia pozycja!
Stworzenie czy ewolucja? Michał Chaberek OP
7,4
Właściwie to nie jestem zbyt zainteresowany tematem. Kiedy sobie pomyślę, co by było gdyby po śmierci powiedziano mi, że teoria ewolucji, czy też teistyczny ewolucjonizm, jest prawdą, lub odwrotnie, że Bóg stworzył gatunki a ewolucja dokonuje się jedynie w obrębie rodzajów, co jest zbieżne z teorią Inteligentnego Projektu (IP). To szczerze mówiąc nie miałoby to dla mnie większego znaczenia.
Tak czy inaczej powszechna akceptacja teorii ewolucji przez teologów i kler, nie jest zjawiskiem pozytywnym, zwłaszcza jeśli wersje alternatywne są odrzucane bez uprzedniego zbadania ich (wielu nie wie że kreacjonizm jest koncepcją teologiczną, a nie teorią naukową, którą jest IP o którym większość nawet nie słyszało).
Jeśli ktokolwiek zamierza w dzisiejszych czasach ujawniać swoją wiarę poza domem i kościołem, prawdopodobnie zostanie skonfrontowany z kwestią powstania życia. Ja po przeczytaniu nie czuję się znawcą, ale poznałem informacje które są więcej niż wystarczające aby obronić się przed atakiem pospolitego ewolucjonisty, a jeśli natrafię na znawcę, to i tak nie będzie on wstanie zbić moich argumentów w przekonujący sposób tak po prostu, na ławce w szkle, czy przy spotkaniu na ulicy. Będzie do tego musiał pokazać określone badania itp. a wtedy zapewne i ja będę miał dostęp do szerokiego zasobu apologetycznego. Nie trzeba długo rozumować aby dojść do wniosku że prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji jest nadzwyczaj małe.
Tak czy inaczej, dopóki nie zajdzie potrzeba, dam sobie spokój z ewolucją. Każdy chrześcijanin powinien posiadać choć szczątkową wiedzę z tego tematu, ta książka ją zapewnia.
Należy jednak pamiętać że jest jeszcze jeden element doktryny chrześcijańskiej niezwykle często atakowany, lecz ataki na niego odnoszą bardziej ukryty skutek. Tym elementem jest Eucharystia. Wielu katolików nie potrafi uzasadnić swojej wiary w tym temacie. Zamiast przyznać się uczciwie do niewiedzy, większość z nich uważa się za katolików przyjmując podejście protestanckie.
Ewolucja stoi w pierwszym szeregu pośród sporów zewnętrznych Kościoła, natomiast analogicznym sporem wewnętrznym jest eucharystia.
Ci którzy zderzą się z teorią ewolucji dobrze przygotowani, mogą ze zdumieniem odkryć że są całkowicie bezbronni co do właśnie Eucharystii.
Piszę to jako przestrogę dla przygotowujących się do obrony wiary.