Angielski pisarz i podróżnik. Początkowo pracował jako ekspert od impresjonizmu w Sotheby's w Londynie. Potem zainteresował się archeologią. Odbył podróże do Chin, Patagonii, Beninu, Australii. Był biseksualistą, zmarł na AIDS.
Ach, te blurby! Z tyłu czytam: "Arcydzieło podróży, historii i przygody" zdaniem "The New York Times". A w rzeczywistości?
To dziennik z tułaczki, który o tytułowej Patagonii kojarzonej jako cud natury opowiada niewiele i ma problem z podjęciem decyzji, jaką oś narracji obrać. Historia miesza się ze współczesnością, a poszczególni bohaterowie pojawiają się tu tylko na chwilę.
Jest tu dużo wszystkiego, a koniec końców i tak pozostałam literacko głodna. Szkoda!
Chatwin zabiera czytelników w podróż do Australii. Z dala od wielkich metropolii zostaniemy poprowadzeni ścieżkami śpiewu Aborygenów, gdzie każda pieśń stwarza świat, a każdy śpiewający jest bardem na miarę Homera. Autor, w typowym dla siebie stylu przeplata relacje ze spotkań z dziesiątkami ludzi, często ekscentryków i pasjonatów, jak również rodzimych mieszkańców Australii, raczej unikających białych gości; tworzy wielobarwny pointylistyczny patchwork wyśpiewujący historię kontynentu.