Bezkrólewie Wojciech Tomczyk 7,3
ocenił(a) na 87 lata temu Sztuka obnażająca mechanizmy władzy, pełna ironii, przypominająca typem humoru Mrożka a zarazem odwołująca się do tekstów polskiego romantyzmu. Bohaterowie - przedstawiciele najwyższych kręgów rządowych: Glans, Gostek i Kolo (prezydent?, premier?, PR-owiec?) uciekają z kraju, by uniknąć gniewu narodu, ponieważ wszystko się wali a oni wiedzą, że byli cyniczni, promowali cwaniactwo, karierowiczostwo, brak zasad etycznych, posługiwali się kłamstwem, lekceważyli tradycje i historię - krótko: nadużywali władzy i 'tylko swego dobra patrzyli' (pastisz wypowiedzi Mefistofelesa z 'Fausta'). Zatrzymują się w gospodzie "Kładę areszt" (nomen omen: miejsce spełnia rolę karczmy "Rzym" z 'Pana Twardowskiego' Mickiewicza) licząc na to, że to już zagranica. To jednak Kraj. Gospodarzami zaś są Józef i Maria - przywiązani do katolickich wartości i ideałów patriotyzmu. Gospodarze hołdując tradycyjnej gościnności udają (?),że nie poznają gości, a ich córka Zosia zakochuje się w młodym Kolu. Młodzi natychmiast się pobierają a Gostek z Glansem dostrzegają w tym mariażu członka własnej ekipy z obozem przeciwnym szansę zmanipulowania opinii publicznej szansę, która otworzy im powrót władzy ("Ludzie wszystko kupią. Nie ma takiego idioty, którego by nie słuchali. Nie ma oszusta, któremu nie zaufają." s.69). Potrzebują tylko ofiary - zabijają więc Kola, cynicznie obwiniając za jego śmierć rodziców Zofii - rzekomo zapiekłą, zacofaną, ciemną i mściwą opozycję. Zosia wyjeżdża za granicę mając nadzieję, że kiedyś może potomek jej i zamordowanego wróci do kraju i "znów w świątynie zamieni burdele". Bo społeczeństwem można dowolnie manipulować, zdaje się mówić Glans, przekonany o własnym powołaniu: "Los większości polega na tym, że sobie żyją na boku, na marginesie. A mniejszość, mniejszość czyli elita, decyduje." (s.76) .
Sztuka jest uniwersalna, ale trudno nie skojarzyć niemożliwości przypomnienia sobie, jak się nazywa "ten kraj", w którym Glans stoi na czele władzy, z wypowiedziami członków rządzącego w Polsce obozu w czasie, gdy sztuka powstawała. Podobnie jest z histerycznymi atakami na interlokutorów za "mowę nienawiści" (przy czym ich samych ograniczenia nie obowiązują),czy kwestiami typu: "obwinianie nas za emigrację to podłość", "tutość/polskość/ to nienormalność", czy zamiarem całkowitego przejęcia narracji o historii ("Jeśli my napiszemy historię, to już nikt nam nie podskoczy. Wygramy. Zwyciężymy." s.54-55). Ten sam kontekst wskazują wprost nieliczne rekwizyty, jak wyciągana raz po raz przez Gostka piłka-szmacianka. Pierwszorzędny humor, choć nie bez goryczy i świetna charakterystyka rzeczywistości, wiele odniesień literackich: rzecz na pewno warto przeczytać (lub zobaczyć).
Pierwsze czytanie w teatrze można obejrzeć tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=eI69R1bgmCE#t=11