Najnowsze artykuły
- ArtykułyAlfabet pisarza: Maciej SiembiedaLubimyCzytać1
- Artykuły„Brama Zdrajców”, czyli przewodnik po świecie Williama Warwicka! Poznajcie cykl Jeffreya ArcheraMarcin Waincetel1
- ArtykułyTokarczuk dla „Guardiana”: Mizoginia tkwi w nas jak jakaś chorobaKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyNa Cmentarz zagubionych dusz… Poznaj nową książkę Pauliny Hendel!LubimyCzytać1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Mieczysław Wojtczak
5
6,4/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,4/10średnia ocena książek autora
10 przeczytało książki autora
18 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Przeminęło... jednak pozostało. Od zakazanych piosenek do moralnego niepokoju. Nasze kino w latach 1944-1970. Tom 1-2
Mieczysław Wojtczak
6,3 z 4 ocen
5 czytelników 2 opinie
2019
Wielką i mniejszą literą. Literatura i polityka w pierwszym ćwierćwieczu PRL
Mieczysław Wojtczak
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2014
O kinie moralnego niepokoju... i nie tylko
Mieczysław Wojtczak
7,0 z 1 ocen
8 czytelników 0 opinii
2009
Najnowsze opinie o książkach autora
Przeminęło... jednak pozostało. Od zakazanych piosenek do moralnego niepokoju. Nasze kino w latach 1944-1970. Tom 1-2 Mieczysław Wojtczak
6,3
Historia fascynuje mnie od zawsze. Uwielbiam czytać o czasach minionych, poznawać ciekawych ludzi, odkrywać nowe miejsca, intrygujące fakty i ciekawostki. A miłośniczką kina jestem również, szczególnie polskie kino jest bliskie memu sercu i bardzo fascynuje mnie jego historia. Gdy zobaczyłam publikację pana Wojtczaka, która według tytułu traktuje o historii naszego kina w latach powojennych i PRL-u, myślałam, że czeka mnie bardzo ciekawa lektura, która pozwoli mi poznać kino, filmy polskie z tamtego okresu, że dowiem się wielu intrygujących ciekawostek z planu, poczytam o przebiegu produkcji danego tytułu, wywiady z aktorami, aktorkami, reżyserami, że ten świat kina tamtych lat mnie wciągnie na długie godziny, a ja będę zachwycona. Ale, niestety tak się nie stało. Dlaczego? Czytajcie dalej.
Mieczysław Wojtczak to dziennikarz, publicysta, działacz polityczny. W latach 70 był pierwszym zastępcą ministra kultury i sztuki, a jednocześnie szefem polskiej kinematografii. Stąd nie można mu odmówić ogromnej wiedzy o kinie, świecie filmowym, ale przez wzgląd na stanowisko jakie piastował, z pozycji urzędnika, ten świat filmowy, wygląda zupełnie inaczej i zupełnie inaczej przez to autor o nim opowiada. Pan Wojtczak napisał kilka książek o tematyce filmowej, literackiej czy teatralnej. Nie wiem jak wyglądają te pozostałe książki, ale "Przeminęło... jednak pozostało" jest tak przesiąknięte polityką, że głowa mała. Wiadomym jest, że pisząc czy to o kinie czy o literaturze danego okresu, należy odnosić się do sytuacji politycznej, społecznej, krajowej czy światowej. Ale wszystko ma, a raczej powinno mieć jakieś granice. Bo inaczej dostajemy takie dzieło jak recenzowana przeze mnie dziś dwutomowa książka. Owszem odnajdziemy tu rozprawę o kinie w latach 1944-1970, ale jak zwrócił już na to uwagę we słowie wstępnym pan Janusz Zaorski "(...)niejako esencja rozwoju kina w naszym kraju, ale bliższa opinii urzędów niż środowiska filmowego, zwłaszcza bezpartyjnego".Odnajdziemy tu historię kina, ale w powiązaniu z polityką kulturalną PRL i mechanizmami władzy (rozgrywki partyjne, cenzura itp.) Mam awersję do wszystkiego co wiąże się z polityką. Dlatego starsznie rozczarowałam się tą publikacją. I nie, nie jestem zła na autora czy wydawnictwo, jestem zła na siebie, bo skusiła mnie okładka i tytuł. No cóż, mam nauczkę na przyszłość.
Czy ta publikacja jest zła? Nie, oczywiście, że nie. Ale nadmiar nazwisk, materiałów źródłowych, cytatów(opinii, recenzji krytyków, recenzentów, twórców) przytaczanych przez autora przytłacza i trochę nudzi... Widać ogrom pracy autora jaki włożył w stworzenie tego dzieła, i za to należy mu się szacunek. Ale ja nastawiłam się na to, że odnajdę tu coś zupełnie innego i może dlatego sposób przekazywania wiadomości i jakie są to informacje zupełnie mi nie podpasowały. Być może wynika to też z faktu, że jestem laikiem. Być może bardziej wykształceni w kierunku filmowym, historii kina odnajdą się w tej pozycji. Studenci filmoznawstwa na przykład czy nauk związanych z polityką i jej wpływem na kulturę.
"Przeminęło... jednak pozostało" to dwa obszerne tomy o odbudowie polskiego kina po wojnie. O trudnościach z jakimi musieli mierzyć się reżyserzy, scenarzyści, aktorzy. O polityce głęboko i nierozerwalnie obecnej w kulturze i sztuce. Jest to pozycja przytłaczająca i nużąca. Jeśli nie podejdziecie do niej z takim nastawieniem jak ja, to się nie rozczarujecie. Jest to zdecydowanie książka dla tych, których nie przeraża taki sposób przedstawiania informacji, ani ogrom nazwisk i cytatów, a także dla tych, którzy lubią tematy polityczne w publikacjach i interesuje ich polityka okresu PRL. Być może was zachwyci ta pozycja i znajdziecie w niej wiele interesujących rzeczy. Ja niestety zawiodłam się na niej i wynudziłam. Nie lubię pisać negatywnych opinii i odczuć, ale przepraszam naprawdę, jeśli cała jestem na nie, to jak mam napisać, że coś mi się podobało... No nie da się. Ale wy nie zniechęcajcie się moją opinią i jeśli jesteście ciekawi tej publikacji i kochacie kino i jesteście odważni to sięgajcie po "Przeminęło... jednak pozostało" i dajcie znać jak Wam się podobała lektura, a ja zostanę przy biografiach aktorów i aktorek, tam odnajduję o polskim kinie, filmach przynajmniej namiastkę tego co chciałam znaleźć w recenzowanej przeze mnie publikacji.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Studio EMKA.
Przeminęło... jednak pozostało. Od zakazanych piosenek do moralnego niepokoju. Nasze kino w latach 1944-1970. Tom 1-2 Mieczysław Wojtczak
6,3
× www.majuskula.blogspot.com ×
Kino! Dziedzina tak rozległa, że trudno zliczyć wszystkie publikacje, które powstały na jej temat. Ile krajów, tyle wyjątkowych historii. Osobiście uważam, iż polskie filmy zasługują na specjalną uwagę. To masa wspaniałych reżyserów, scenarzystów, oświetleniowców, kompozytorów, aktorów… Z racji mojego zainteresowania zagadnieniem postanowiłam sięgnąć po dwa obszerne tomy napisane przez Mieczysława Wojtczaka. Człowiek od lat związany z kinem, prawdziwy miłośnik, działający i zawodowo, i hobbystycznie. Autor kilku innych książek oscylujących wokół filmu, aczkolwiek to właśnie „Przeminęło… jednak pozostało” najbardziej mnie zafascynowało, choć początkowo gabaryty mogą przerazić. Muszę uspokoić — publikację czyta się niesamowicie szybko, szczególnie, jeśli problematyka naprawdę nas ciekawi. Pan Wojtczak w latach siedemdziesiątych był szefem kinematografii w randze wiceministra kultury, więc wyraźnie czuć, że zna dane sytuacje „od środka”. A do tego potrafi z pasją o nich opowiadać.
Każde zdanie napisano w bardzo przystępny sposób, dbając o dużą dozę informacji, a równocześnie o frapujące przekazanie wiedzy. Bez suchych faktów, zanudzających czytelnika już w połowie strony. Odpowiednie posegregowanie wątków także pomaga, zwłaszcza osobom, które tę pozycję wykorzystują w formie naukowej. Długie rozdziały, podzielone na mniejsze, a do tego staranny indeks nazwisk. W trakcie czytania warto zaopatrzyć się w ołówek lub kolorowe zakładki, bowiem mnóstwo fragmentów szczególnie zasługuje na uwagę, a zapewne będziecie chcieli je przedyskutować ze znajomymi. Doradzam z własnego doświadczenia, gdyż lektura pozostawiła we mnie sporo przemyśleń, gwarantujących wielogodzinne rozmowy z każdym, kto zechce słuchać.
Mieczysław Wojtczak wykonał istny ogrom pracy, za co należy mu się głęboki ukłon. Autor posiłkował się nie tylko zdobytą wiedzą, lecz też dokumentami, namacalnymi dowodami. W książce znajdziemy fragmenty gazet, raporty, wypowiedzi związanych z filmem osobistości, ale także teatrem, będącym nierozerwalnym bratem kinematografii. Przyznam, że trochę zabrakło mi zdjęć, które mogłyby ciekawie zilustrować dane rozdziały. Jednocześnie rozumiem, iż wówczas pozycja stałaby się jeszcze obszerniejsza. Aczkolwiek liczę na dodanie kilku fotografii w przyszłych wydaniach, na czym zyskałaby po prostu szata graficzna — ponieważ treści nic nie da się zarzucić.
Książka koncentruje się na polskiej kinematografii w okresie powojennym, począwszy od lat czterdziestych aż do lat siedemdziesiątych. Zniszczone kina, studia, sprzęt, wykończeni emocjonalnie pracownicy, do tego wiele straconych żyć, wystarczy pomyśleć o Eugeniuszu Bodo. Zaczynano od zera. Toteż najpierw skupiono się na kronikach, które szybko stały się prawdziwym przebojem. Lecz ludzie pragnęli kontaktu z realną kulturą. Pojawiły się krajowe filmy, oglądane na zmianę z radzieckimi. Następne pokolenie to już uwielbienie dla Zbigniewa Cybulskiego, pierwsze kroki Wajdy, muzyka Komedy. Ale też partyjne rozgrywki, próby omijania cenzury, z równoczesnym wsparciem dla twórców. Ogromny konflikt interesów. Pan Wojtczak określa fakty, ostateczne oceny pozostawiając dla swoich czytelników.
Oto doskonała propozycja dla każdej osoby deklarującej się jako miłośnik historii kina. Istny niezbędnik, i, moim skromnym zdaniem, jedna z najlepszych współczesnych książek dotyczących tego tematu. Z przyjemnością sięgnę po inne publikacje stworzone przez Mieczysława Wojtczaka — jego sposób pisania stuprocentowo do mnie przemawia. Znakomity kawałek „literatury dokumentalnej”. Trafi do pasjonatów, studentów, to także świetny pomysł na prezent dla wszystkich zainteresowanych. Nawet bez specjalnej okazji. Jeszcze raz chylę czoła przed autorem, wypatrując kolejnych materiałów.