Na krańcu świata. Najsłynniejsza wyprawa na biegun południowy Apsley Cherry-Garrard 7,2
ocenił(a) na 54 lata temu Historia tragicznej wyprawy Scotta i jego przegranej z Amundsenem z pewnością jest ciekawa, ale ta książka nie jest dobrą o niej opowieścią. Zupełnie nie rozumiem dlaczego została wybrana przez National Geographic za najlepszą książkę podróżniczą w historii.
Z plusów - niektóre fragmenty były ciekawe. Z minusów - te ciekawe fragmenty to tylko parę procent książki. Większość jej treści zajmują dokładne dane ile i jakiego pożywienia, produktów posiadano, powtarzające się opisy kolejnych dni wędrówki, w których nie działo się nic ciekawego. Poza tym autor szeroko opisuje wyprawę dostarczającą zapasy (w której uczestniczył) przed właściwą wyprawą na biegun (w której nie uczestniczył),zaś o tej drugiej nie dowiadujemy się zbyt wiele z tej książki. Próżno więc szukać w niej szczegółów zdobycia bieguna oraz historii z ostatnich tygodni życia grupy biegunowej. Bardzo brakuje też mapki, na której można by zobaczyć, gdzie znajdują się miejsca często wspominane, nie wiadomo więc gdzie był skład, do którego zostało Scottowi kilkanaście km podczas powrotu, gdzie i kiedy umierali pierwsi towarzysze Scotta itp. - jest co prawda jedna "mapka", ale raczej jest to wizja artystyczna, nieprzydatna do wyznaczania tych najistotniejszych miejsc. Ostatni zarzut dotyczy idealizowania kapitana Scotta - z tej książki można odnieść wrażenie, że ta wyprawa zakończyła się tragicznie tylko z powodu ogromnego pecha, gdyż wszystko było przygotowane perfekcyjnie. Tymczasem z innych doniesień można dowiedzieć się, że przygotowanie logistyczne było nienajlepsze (za słaba odzież, stawianie na konie zamiast psów itd.). Autor stwierdza, że gdy Scott dotarłszy na biegun dowiedział się, że jest drugi, ta wiadomość wcale go nie poruszyła. Tymczasem z samych dzienników Scotta wiadomo, że doprowadziło go to niemal do depresji.
Paradoksalnie jednymi z ciekawszych fragmentów tej książki są opisy zachowań pingwinów - które w tamtych czasach były zupełnie niepoznanym jeszcze zwierzęciem.
Smutne jest też to, że więcej na temat wyprawy Scotta można dowiedzieć się z pierwszego lepszego artykułu w internecie (z mapką!). National Geographic, wstydź się!