Nawiedzony dom Judith Hawkes 5,9
ocenił(a) na 611 lata temu Polowałam na tę książkę dosyć długo, ciężko ją zdobyć a to z biegiem czasu tylko podsycało mój apetyt.
Wahałam się mocno nad oceną: przeciętna czy dobra? Stanęło na tym, że jednak dobra bo, po dłuższej chwili zastanowienia, doszłam do wniosku, że Nawiedzony dom na pewno nie jest książką przeciętną, jedną z wielu kserokopii na które coraz częściej można trafić. Wiem, że ta pozycja ma swoich fanów ale chyba jednak nie dołączę do tego zacnego grona. Dlaczego? Już piszę.
Pierwszym i najbardziej irytującym faktem była dla mnie krótka nota tłumaczki zaraz na początku książki, może gdybym jej nie przeczytała to zupełnie inaczej odebrałabym całą tę historię? No bo jak można zdradzić w jednym zdaniu praktycznie całą tajemnicę czekającej nas historii? Ano można. Więc ostrzegam: NIE CZYTAJCIE NOTY TŁUMACZKI NA STRONIE 6 !!! bo nie będzie na Was czekał pyszny skrawek tajemnicy ukryty gdzieś w połowie książki.
Następny mój zarzut będzie bardzo prosty: praktycznie nic się nie dzieje a jeśli już to tak jakby dalej nic się nie działo. Nie chodzi mi tutaj o opisy unurzane we krwi, ale o cokolwiek co by mnie ruszyło, spowodowało szybsze bicie serca i wypieki na twarzy. Niestety, takich rzeczy nie uświadczyłam.
I rzecz ostatnia - UWAGA TO MOŻE BYĆ SPOILER kompletnie nic, ale to zupełnie nic się nie wyjaśniło. Mamy nawiedzony dom, tajemnicze wydarzenia sprzed lat i sytuacje "z dreszczykiem", ale co z tego? Dostajemy szczątkowe informacje, strzępki tajemnic i nic poza tym. Domyślam się, że w zamyśle autorki mieliśmy po lekturze jej książki pozostać nienasyceni, czy też po prostu niedoinformowani, i użyć najwyraźniej swojej wyobraźni żeby sklecić to co wiemy w jedną całość... cóż, ja nie potrafię. To na mnie nie działa. Nie jestem co prawda osobą, której wszystko trzeba podać na tacy żeby "skumała" wątek, ale mimo wszystko lubię coś na kształt konkretów. A tu nic z tych rzeczy, po przeczytaniu ostatniej strony zostałam z niczym, jak dziecko we mgle. I tak samo jak główni bohaterowie "Nawiedzonego domu" nie wiem co dalej. Szkoda.
Książka mimo wszystko jest dobra, zgrabnie napisana, przesycona atmosferą małego miasteczka i ciut dziwaczną relacją między nietypowym małżeństwem głównych bohaterów.