Megazagrożenia. 10 trendów niebezpiecznych dla naszej przyszłości Nouriel Roubini 7,8
ocenił(a) na 79 tyg. temu Przyznaję, że lubię tego autora, jego zawsze raczej ponurą twarz, zgryźliwe komentarze, czarne przepowiednie. Piszę to po obejrzeniu kilku wywiadów z nim na YouTube i oczywiście po lekturze jego książek. Po prostu ma rację: naprawdę sądzimy, że da się w nieskończoność podejmować krótkowzroczne decyzje gospodarcze, pompować dług publiczny do jakichś kosmicznych rozmiarów i kraść dobrobyt przyszłych pokoleń, tolerować spekulacje finansowe na gigantyczną skalę i udawać, że horrendalne zróżnicowanie ekonomiczne nie zostanie dostrzeżone przez tych, których to najbardziej dotyczy?
Język jest dobrym zwierciadłem ekonomicznej rzeczywistości: nie bez powodu w ostatnich kilkunastu latach pojawiły się w nim pojęcia takie jak "working poor", "nomadland", czy "white trash". Podczas gdy szefowie wielkich firm zarabiają ciężkie miliony, w USA, było nie było mekce kapitalizmu i gospodarki wolnorynkowej, mediana godzinnej płacy od kilkunastu lat pozostaje na tym samym poziomie. A to nieuchronnie rodzi Trumpów tego świata.
Nouriel Roubini jest profesorem ekonomii, ale także ekonomistą z Wall Street i doradcą firm, a zatem twardo stąpa po ziemi, udanie łączy wiedzę akademicką z praktycznym, przyziemnym spojrzeniem na gospodarkę. To ma swoją wielką wartość. Gdy więc w książce "Megazagrożenia" dokonuje przeglądu zagrożeń dla gospodarki i świata, a więc dla nas wszystkich, dla ciebie i dla mnie, warto go słuchać (czytać).
Niestety zagrożenie goni zagrożenie: dług publiczny, kryzysy walutowe i finansowe, zmiany klimatu, eksplozja AI (sztucznej inteligencji),nowe zimne wojny - strach się bać. Kiedyś zapytano prof. G. Kołodkę, na czym polega problem z tym mówieniem o kryzysach, zagrożeniach, etc.? Odpowiedział jakże trafnie: na tym, że dzieje się dużo i wszystko dzieje się naraz. Książka "Megazagrożenia" potwierdza to, opisuje, ostrzega, wzywa do działania. Bowiem pesymista Roubini nie jest fatalistą: dzieje świata nie zostały przez kogoś gdzieś tam zapisane na jakichś tablicach, to my każdego dnia piszemy te dzieje swoimi działaniami. A ponieważ działania poprzedza (a przynajmniej powinno) myślenie, książka daje do myślenia.