Daria Galant (ur. 5 września 1973 we Wrocławiu) – polska powieściopisarka, poetka, dramatopisarka, reżyser.
Absolwentka Wydziału Filologii Polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. Autorka powieści, filmów dokumentalnych, obrazów, scenariuszy, opowiadań publikowanych w czasopismach, felietonów literackich, esejów, wykładów z dziedziny literatury, hippiki. Miłośniczka koni. Autorka metody współpracy z końmi Holy Equus (HEQ)
Od 1998 do 2002 na łamach „Magazynu Rzeczpospolitej” pisała cykliczne opowiadania pt. Samo życie. W 2009 r. była ekspertem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Za rok 2013 otrzymała nagrodę z rąk Starosty Powiatu Wyszków za osiągnięcia w dziedzinie kultury.[potrzebny przypis]
Obok miejscowości Długosiodło niedaleko Warszawy, znajduje się muzeum pisarki i dom pracy twórczej.http://dariagalant.blogspot.com/
O ile czasem zdarza mi się oglądać spektakle dramatów współczesnych, o tyle nie miałam dotąd okazji, by po takowy sięgnąć w wersji papierowej. Jest to debiutancki dramat Darii Galant, która do tej pory pisała powieści i scenariusze oraz tworzyła filmy dokumentalne. Z żadną jej twórczością nie miałam do tej pory styczności, więc nie jestem w stanie w żaden sposób stwierdzić na ile „Departament Straconego Czasu” wyróżnia się spośród innych dzieł autorki.
Tytułowy departament to urząd, wchodzący w skład Ministerstwa Działań Społecznych. Ludzie w ramach programów ministerialnych mogą otrzymywać wypłatę zasiłków w zamian za rezygnacje z własnych celów i poświęcenie się społeczeństwu. Wielokrotnie jednak sprowadza się to do trwania w marazmie i unikania realizacji swoich potrzeb i marzeń.
W ministerstwie zjawia się czworo petentów, na pierwszy rzut oka różni ich wszystko, jednak łączy ich jedno, każde z nich zrezygnowało z samorealizacji i stoi biernie w miejscu. Wśród bohaterów poznamy Eryka Sypnewskiego- aktora telenowel, który dla pieniędzy i z wygody zrezygnował z grania czegoś ambitnego. Kolejną bohaterką jest Hanna Smagłowicz, nauczycielka plastyki, dawno zrezygnowała z własnej twórczości. Staś Wołeń od lat niezmiennie tkwi w korporacji, zamiast się realizować spełniać marzenia młodości. Adella Frasyna woli biernie trwać w małżeństwie, w którym od dawna jest ofiarą męża alkoholika i utracjusza. Wszyscy otrzymują, bądź chcą otrzymać pieniądze z departamentu za stracone lata i swoją niechęć do zmian.
Cała czwórka bohaterów zostaje zamknięta w budynku ministerstwa, a czas jaki spędzają czekając, aż ktoś ich wypuści przeznaczają na dyskusję i refleksję o własnym życiu i celowości ich wizyty w departamencie. Jednak ciężko wierzyć, by którekolwiek z nich odważyło się w końcu zmienić coś w sowim życiu.
Stworzony przez pisarkę Departament Straconego Czasu jest alegorią tego jak łatwo marnujemy czas, nie próbując nawet samorealizacji. Tkwiąc w przypadkowej sytuacji, trzymając się nieciekawej stabilizacji, zamiast zaryzykować, by pójść za głosem serca i własnych marzeń. Łatwiej jest znosić nudną codzienność, często będącą wynikiem przypadkowych wyborów, niż rzucić się na głęboką wodę i spróbować chociaż zbliżyć się do swojej wymarzonej kariery. Departament jest dla bohaterów wymówką, bo przecież nie mogą nic zmienić w życiu, gdyż mają umowę podpisaną z ministerstwem, narzucającą im trwanie w bierności, a za niewywiązanie się z umowy grożą finansowe konsekwencje.
Sztuka zdecydowanie zmusza do myślenia, gdyż poruszony przez dramatopisarkę temat z łatwością można dostrzec wokół nas. Ilu jest takich, którzy nie mają odwagi ani chęci, by chociaż spróbować? Nie mając nawet wymówki w postaci Departamentu Straconego Czasu, wiele osób tkwi w tym, co ich spotkało, gdyż mizerna stabilizacja jest bezpieczniejsza niż spróbowanie czegoś nowego. Polecam tę krótką lekturę każdemu, kto choć raz poczuł, że wbrew własnym pragnieniom stoi w miejscu, miast iść na przód. Z chęcią zobaczyłabym również realizację teatralną tego dramatu.
Najbardziej szkodzą temu tomikowi wzniosłe opinie z tyłu okładki (np. "umysł i talent (autorki) są ponad naszym wymiarem postrzegania zycia").
Bardzo nierówny zbiór wierszy: niektóre naprawdę dobre, inne wydają się być kilkoma pustymi zdaniami podzielonym za pomocą enterów. Najbardziej jednak razi przekonanie, że ten oto zbiór jest czymś wybitnym. A do tego on się nawet nie zbliża.
+ Ładnie wydane.