Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik3
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Charley Boorman
Źródło: http://www.charleyboorman.com/
3
6,3/10
Pisze książki: literatura podróżnicza
Urodzony: 23.08.1966
Charley Boorman to utalentowany aktor. Po raz pierwszy pojawił się filmie swojego ojca, Johna Boormana w Deliverance. Od tego czasu pojawił się w: Excalibur, Szmaragdowy las, Nadzieja i chwała, a ostatnio w Karaoke, The Serpent Kiss oraz Bunkier SS.
Urodził się w Londynie w 1966, dorastał w Irlandii, spędzając sporą część swego dzieciństwa na motocyklach crossowych. Od 1998 do 2002r., prowadził brytyjski zespół motocyklowy z Ewanem, wygrywając Superstock Series z Davidem Jeffriesem. Mieszka w Londynie z żoną i dwiema córkami. Jeździ na Ducati 748. Wziął udział w rajdzie Paryż – Dakar 2006r.http://http://www.charleyboorman.com/
Urodził się w Londynie w 1966, dorastał w Irlandii, spędzając sporą część swego dzieciństwa na motocyklach crossowych. Od 1998 do 2002r., prowadził brytyjski zespół motocyklowy z Ewanem, wygrywając Superstock Series z Davidem Jeffriesem. Mieszka w Londynie z żoną i dwiema córkami. Jeździ na Ducati 748. Wziął udział w rajdzie Paryż – Dakar 2006r.http://http://www.charleyboorman.com/
6,3/10średnia ocena książek autora
198 przeczytało książki autora
184 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wielka wyprawa na południe Ewan McGregor
6,5
"Wielka wyprawa na południe" jest już drugą książką pod egidą duetu McGregor & Boorman – relacją z wyprawy motocyklowej. Tym razem trasa wiodła ze Szkocji do Kapsztadu, czyli podróż po Afryce. Zastanawiałam się jednak czy w tej podróży chodzi o zobaczenie i przeżycie czegoś, czy bardziej o pohasanie sobie na motorachi ilość kilometrów. Wychodzi bardziej na to drugie. Więcej w tej książce narzekania na afrykańskie drogi (a raczej bezdroża),trudne warunki oraz opowieści o tym kto ile razy się wywrócił i co się zepsuło, niż relacji z tego, co Panowie zobaczyli. Podejście dla mnie trochę „trudne”. Wprawdzie aktorzy twierdzą, że podróż motocyklem to zupełnie coś innego, niż samochodem – jest się wtedy „bliżej” wszystkiego, umożliwia to doświadczanie tego, co się spotyka po drodze, ale ja jakoś specjalnie tego nie zauważyłam w tej relacji. Krajobrazy umykały mi w niej zbyt szybko: przed chwilą Siena, potem Rzym, za chwilę jesteśmy w Egipcie. Panowie gnali jak szaleni, zatrzymując się raczej okazjonalnie, bo trzeba było ciągle gdzieś „zdążyć”. Po co się tak spieszyć, po co ścigać z czasem? Tak była zaplanowana podróż – zresztą Ewan sam przyznaje, że coś tu sknocili - a ja mogłabym tu zacytować przysłowie abisyńskie: Pan Bóg dał Afrykańczykom czas, a Europejczykom zegarek.
Owszem jest w tej książce kilka fajnych momentów. Taka wyprawa nie mogłaby się odbyć, bez wsparcia dla jakichś organizacji humanitarnych: tu jest to UNICEF oraz Riders – organizacja, która w Afryce dowozi lekarstwa na motocyklach. Aktorzy oczywiście spotykają się z tymi organizacjami i ich „podopiecznymi”: są to dzieci, które potrzebują edukacji, chorzy na AIDS, ofiary konfliktów plemiennych w krajach afrykańskich. Przejmujący jest fragment o problemie min przeciwpiechotnych w Etopii oraz relacja ze spotkania z dziećmi – ofiarami Josepha Kony’ego. Generalnie jednak odniosłam wrażenie, że – choć Ewan i Charley świetnie się bawili (o co trudno mieć do nich pretensje),to niewiele w tej Afryce zobaczyli, poza drogami. Rozczarowały mnie też zdjęcia, zamieszczone w książce – są jakieś takie „amatorskie” – mało co na nich widać, poza motorami i ewentualnie afrykańskimi dziećmi. Ta książka jest więc raczej dla entuzjastów motocykli, niż dla miłośników opowieści podróżniczych. Tym niemniej moja sympatia dla Ewana McGregora się nie zachwiała, bo okazuje się, że jest normalnym facetem, z rodziną, którą kocha i własnymi pasjami, nie mającymi nic wspólnego z blichtrem Hollywood’u.
Wielka wyprawa Ewan McGregor
6,6
"Wreszcie było po wszystkim" - ostatnie zdanie książki idealnie podsumowuje całość. Panowie chyba odkąd wjechali, chcieli już wrócić do domu. Mało przyjemności z czegokolwiek. Momentami miałam wrażenie, że ktoś ich do podróży zmusił...
Może być spoilerowo :)
Kiedy kilka ładnych lat temu czytałam "Wielką wyprawę", wydawało mi się, że Ewan i Charley rzeczywiście dokonywali rzeczy niemożliwych, a ich podróż była niezwykła. Teraz, gdy sama mam za sobą wiele książek podróżniczych i osobisty udział w kilu dalszych wojażach na dwóch kółkach, czytając tę książkę chciało mi się albo śmiać, albo ją po prostu odłożyć na półkę. Panowie nie mieli wynajętych ludzi chyba tylko od jechania motocyklem! Za nimi podążała krok w krok ekipa techniczna, co więcej! Nawet tabletkę przeciwbólową (!) Charleyowi podawał lekarz ekipy! Kiedy pojawiały się jakiekolwiek problemy na granicy, w ruch szło biuro w UK, ewentualnie ludzie wynajęci do tego typu roboty w kolejnych krajach, a Ewan... beztrosko drzemał w śpiworze... bo był zmęczony :D Zepsuł się motocykl? Nic prostszego - pojechał do serwisu BMW, a panowie kupili nowy. Konieczność noclegu pod namiotem (a było ich naprawdę niewiele),urastała do rangi tragedii życiowej. Nawet, jeśli wiezie się ze sobą całe wyposażenie, łącznie z garnkami, kuchenkami i porządną żywnością :) O mijanych krajach nie dowiedziałam się prawie nic, za to o kłótniach, tęsknocie za żonami i licznych łzach pod kaskiem aż za dość. Za takich "podróżników" podziękuję i wrócę do książek tych, którzy rzeczywiście odkrywanie świata mają we krwi... Dwie gwiazdki tylko za to, że się tak strasznie umęczyli, żeby tą podróż odbyć, bo radości z niej chyba nie mieli za wiele :)