Ferdynand był obłudnikiem bez zasad. Izabela - obłudnicą z zasadami. Łamała obietnice i umowy, gdy dostrzegała w tym konieczność państwową. ...
Ferdynand był obłudnikiem bez zasad. Izabela - obłudnicą z zasadami. Łamała obietnice i umowy, gdy dostrzegała w tym konieczność państwową. Bez lisiej chytrości Ferdynanda, ze smutną miną, z głębokim żalem - i ofiary jej wiarołomnych decyzji do końca swych dni zachowywały wiarę w jej sprawiedliwość i pocieszały się próżnymi nadziejami na jej łaskę. Po wieczne czasy zniewoliła ona duszę Kolumba. Przeżywszy królową, gorąco modlił się za spokój jej duszy. Pamiętał, że w nieszczęsnym 1500 roku rozkazała zdjąć mu kajdany i - zapomniał, iż w kajdany te zakuty został nie bez jej wiedzy. Królowie Katoliccy... W roku 1493 tytuł ten przyznał Izabeli i Ferdynandowi papież Aleksander VI za gorliwość w sprawie prawdziwej wiary i pognębienia zbójów z Granady. Sami oni zresztą za takich uważali się i przed papieskim nadaniem. Czyż bowiem nie za sprawą opatrzności bożej pokonali swych wrogów, umocnili się na niepewnych tronach, wyplewili z trawnika chwasty herezji, zdobyli ostatnią ostoję bezbożnych Maurów? Deus vult - Bóg tak chce - taka była dewiza pierwszych krzyżowców, których Piotr z Amiens powiódł do Ziemi Świętej. Deus vult - tak myśleli w styczniu 1492 roku Królowie Katoliccy, zatwierdzając projekt Kolumba. Cui prodest? Komu przynosił on korzyść? Komu potrzebne były nieprzebrane bogactwa krajów Wschodu? Komu odpowiadała nowa wyprawa krzyżowa na ziemię azjatyckich pogan? Komu marzyło się wielkie Kastylijsko-Aragońskie Imperium, władające cudownymi miastami Kataju i doliną Gangesu? Na pytanie to para królewska, wyjątkowa w swych zamierzeniach i oczekiwaniach, miała większe niż wszyscy doradcy podstawy, by odpowiedzieć - NAM!