Najnowsze artykuły
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński6
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać7
- Artykuły„Horror ma budzić koszmary, wciskać kolanem w błoto i pożerać światło dnia” – premiera „Grzechòta”LubimyCzytać1
- Artykuły17. Nagroda Literacka Warszawy. Znamy 15 nominowanych tytułówLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Liselotte Hammer
5
6,5/10
Pisze książki: kryminał, sensacja, thriller
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,5/10średnia ocena książek autora
240 przeczytało książki autora
504 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Szalony Polak
Søren Hammer, Liselotte Hammer
Cykl: Konrad Simonsen (tom 5)
6,9 z 14 ocen
29 czytelników 3 opinie
2023
Dziewczyna z Przeklętego Bagna
Søren Hammer, Liselotte Hammer
Cykl: Konrad Simonsen (tom 4)
6,8 z 8 ocen
27 czytelników 2 opinie
2023
Klub Samotnych Serc
Søren Hammer, Liselotte Hammer
Cykl: Konrad Simonsen (tom 3)
5,9 z 11 ocen
29 czytelników 1 opinia
2022
Wszystko ma swoją cenę
Søren Hammer, Liselotte Hammer
Cykl: Konrad Simonsen (tom 2)
6,7 z 67 ocen
316 czytelników 11 opinii
2012
Niegodziwcy
Søren Hammer, Liselotte Hammer
Cykl: Konrad Simonsen (tom 1)
6,0 z 133 ocen
399 czytelników 21 opinii
2011
Najnowsze opinie o książkach autora
Wszystko ma swoją cenę Søren Hammer
6,7
"Wszystko ma swoją cenę" – to nie tylko tytuł drugiej odsłony cyklu z Konradem Simonsenem duńskiego rodzeństwa pisarzy, ale pierwsze i ostanie zdanie, spinające niczym klamrą powoli, misternie odkrywaną historię kryminalną splecioną z zależności, powiązań i ich konsekwencji ponoszonych przez wszystkich bohaterów. Tym razem nie tylko z przesłaniem społecznym, ale i ogólnoświatowym.
Autorzy bowiem pod lupę wzięli dysfunkcyjne dzieciństwo seryjnego mordercy. Jego pierwszą ofiarę aż na Grenlandii znalazła sama pani kanclerz Niemiec, obserwująca osobiście wzmożony w ostatnich latach proces topnienia lodowców. Wprawdzie nie pada ani razu jej imię i nazwisko, ale w domyśle wiedziałam i miałam wiedzieć, o kogo konkretnie chodzi. Nie przez przypadek też autorzy zaakcentowali w prologu wątek polityczny związany z ociepleniem globalnym, który w dalszej części powieści nabierał bardziej ponadczasowego znaczenia. Jeśli nie wręcz proroczego wobec najbliższej przyszłości Ziemi.
Jednak wracając do znalezionego ciała, a dokładniej młodej dziewczyny w tak nietypowym miejscu, jak lodowiec, od którego do najbliższej miejscowości było około 400 km. Na dodatek nietypowo skrępowanej, rozebranej do majtek i uduszonej foliowym workiem z wyraźnie odciśniętym śladem czerwonej szminki. Jednak to, co zaskoczyło mnie najbardziej to czas dokonanego morderstwa – wrzesień 1983 roku. Od tego momentu do niespodziewanego odnalezienia denatki upłynęło kilkanaście lat! Jak się potem okazało, nie była to jedyna zagadka i niestety, niejedyne dziewczęce ciało wydobyte przypadkowo z mroków przeszłości i archiwalnych półek. Na domiar złego wszystko wskazywało na ponowne uaktywnienie się mordercy. Właśnie zaginęła dziewczyna bliźniaczo podobna do swoich poprzedniczek. Tę skomplikowaną sytuację, która narastała ze strony na stronę, mógł opanować oczywiście najlepszy z duńskich policjantów – Konrad Simonsen. Podobno na wyraźną prośbę samej pani kanclerz. Jednak nie inspektor Simon, jak nazywali go w skrócie podwładni, był najważniejszą postacią znanego mi już z wcześniejszej odsłony zespołu śledczego. Ta rola tym razem przypadła najmłodszej policjantce – Pauline Berg. Ambitnej, zdolnej, pełnej zapału, zdeterminowanej w osiąganiu sukcesów, głodnej uznania szefa, asertywnej wobec seksizmu kolegów z pracy, odważnej w śmiałych, ryzykownych posunięciach, której lekkomyślność wybaczał wyrozumiały inspektor Simon i przede wszystkim bardzo podobnej do mordowanych kobiet. Mieszanka tych cech spowodowała postawienie całej ekipy śledczych, jak i samej siebie, przed egzaminem z profesjonalizmu i człowieczeństwa.
Cała fabuła i intryga kryminalna skonstruowana jest tak, aby te dwa pojęcia i wybór między nimi stały się najważniejszymi w tej powieści, a granica je oddzielająca przebiegała zgodnie z konsekwencją opowiadania się poszczególnych postaci po stronie powinności lub lojalności wobec społeczeństwa, wobec innego człowieka i wobec samego siebie. Autorzy w te zależności wikłają wszystkich bohaterów kryminału, począwszy od ludzi ze świata polityki, poprzez świat przestępczy i tych, którzy go rozpracowywali, aż po zwykłego człowieka. Żadne z zachowań poczynionych w imię interesu społecznego lub wbrew niemu, w imię altruizmu lub egoizmu jednostkowego, w imię własnego życia lub śmierci drugiego człowieka nie pozostawało bezkarne. Każdemu z nich. Po kolei. Przyszło ostatecznie zapłacić za wybór określoną, adekwatną cenę, zależną od podjętej decyzji i pozycji zajmowanej w hierarchii społecznej – zdrowiem fizycznym lub psychicznym, życiem, przyszłością indywidualną i ostatecznie przyszłością naszej ziemskiej planety.
Bo wszystko ma swoją cenę.
Wyrozumiałość szefa wobec początkującej podwładnej, współpraca z przestępcami na rzecz ocalenia życia policjantce, agresja ojca wobec matki na oczach własnego dziecka, milczące przyzwolenie rządu na grabieżczą politykę innych państw, seks uprawiany z kolegą z pracy, kolor szminki używany przez matkę, a nawet długość kobiecych włosów i paznokci.
Wszystko.
naostrzuksiazki.pl
Niegodziwcy Søren Hammer
6,0
„Niegodziwcy” to powieść kryminalna rodzeństwa Lotte i Soren'a Hammer. Pierwszego dnia po wakacjach dwójka dzieci przychodzi wcześniej do szkoły, a w sali gimnastycznej napotyka przerażającą scenę mordu. Na linach pod sufitem zwisa pięć zmasakrowanych ciał. Cała duńska policja zostaje postawiona na nogi. Każdy zadaje pytania o motyw, a śledztwo posuwa się naprzód w niezwykle ślimaczym tempie.
Okey. To tyle? No nie za bardzo. Kontrowersyjna powieść rodzeństwa uderza w niejakie tabu dzisiejszego świata. Pedofilię. W Polsce szeroko znana i nieakceptowana w kręgach społeczeństwa, jednak za granicą nie tak srogo karana. Niestety albo stety po raz kolejny podszedłem do powieści z wątkami pedofilii i po Stefanie Dardzie trudno mnie zadowolić, lecz tutaj w „Niegodziwcach” spotykam się wręcz z odpychającą narracją, ale po kolei.
Trzeba zwrócić szczególną uwagę na sposób w jaki piszą autorzy. Podczas przewracania stron mamy wrażenie dziwnej, trochę niespójnej narracji, ale szczególnie kuje w oczy to w jaki sposób rodzeństwo łączy wątki myślowe. Nie raz musiałem cofać się o parę stron, bo nagle coś mi nie pasowało. Okazywało się, że po prostu inaczej odczytałem powiązanie myślowe, co pewnie dla autorów było logiczne jak ma czytelnik to odebrać. Nie wiem, nie jestem Duńczykiem, ani nie mam za sobą tysięcy przeczytanych książek, ale mniej więcej wiem jak powinny wyglądać pewne schematy... może jednak ze mną jest coś nie tak?
Główny bohater, Konrad Simonsen to średniego wieku policjant z nadwagą i prawdopodobną cukrzycą. Wspaniałe wakacje z córką z tłem rodzinnych niesnasków, wytwarza całkiem ciekawy klimat otwarcia powieści. Oprócz tego, Konrad jest znakomitym śledczym, który niejednokrotnie wykazał się niezwykłą intuicją podczas prowadzenia śledztwa. Sama postać to barwny obraz mężczyzny, który styka się z problemem Ojciec – Córka. Dawne i niewyjaśnione sprawy mają swoje odbicie w teraźniejszości, a sprawa z morderstwami jeszcze bardziej oddala od siebie tę dwójkę. Widać tu szczególną zmianę nastawienia przy końcu powieści, zmianę na prawdziwego ojca, lecz to wszystko gdzieś rozpływa się pośród innych postaci, które wcale nie są gorsze od głównego bohatera. Określiłbym w skrócie, że takowego właśnie nie ma, choć Simonsen prowadzi tę grupę osób, która w jakiś sposób działa i pcha do przodu całą fabułę, to właśnie te postacie są dwa razy ciekawsze od naszego śledczego. Dajmy na ten przykład Hrabiankę i Pauline, we dwie zgadzają się tylko na poziomie krytykowania mężczyzn, ich stanowiska są odwrotne w paru istotnych sprawach, lecz tworzą niezwykle barwny duet, który pociąga i wciąga czytelnika nowymi pomysłami, świeżością i kobiecą charyzmą. Zarazem Simonsen to postać, która stara się być przenikliwa niczym Harry Hole, schematycznie działająca niczym Alex, ale nie jest żadną z wymienionych. Czasem zaskoczy, czasem pokazuje pazur, stanowczość, jednak odnosi się wrażenie że przez większość czasu gubi się sam ze sobą, a całą robotę odwala reszta ekipy, gdzie on tylko płacze w łózko i przejmuje się dość normalnymi sprawami na tle literatury kryminalnej. No cóż, można mnie zlinczować, ale moje wrażenia takie właśnie są.
Całkowicie z perspektywy sama fabuła nie jest zła, troszkę poplątana, od początku wszystko wiadomo... No taki kryminał, ale trochę nie kryminał. Trzyma w napięciu jako thirller, który podtrzymuje pewną nutkę niepewności, ale nic specjalnego. Temat tabu przerobiony wiele razy, wiele razy lepiej. Opisy przyrody mogą ujść w tłoku, a opisy życia w stolicy Danii... praktycznie ich nie ma. Szkoda, zmarnowany potencjał na super książkę, tak to widzę w dniu dzisiejszym i raczej tego stanowiska nie zmienię. Parę rzeczy można było zrobić lepiej, ale zarazem polecić mogę. Jak sam wspominam, to wyłącznie moja opinia, ale jeśli szukacie czegoś wybitnego, co wyróżnia się na tle dzisiejszych kryminałów to omijajcie tę książkę szerokim łukiem.