3 tom sagi Millera przypomina bardziej współczesne komiksy o Batmanie. Jest bardziej sztampowy. Historia jest tutaj skrojona na dosyć typowe superhero, ale jest poprowadzona znakomicie - komiks czyta się szybko, trudno się od niego oderwać, cały czas coś się dzieje, jest wiele zwrotów akcji, a narracja jest bardzo przystępna. Duży wpływ na to mają również rysunki, które są w końcu czytelne. Nawet zeszyty rysowane przez Millera da się śledzić bez wielkiego przymrużania oczu.
Ode mnie ogromny plus za kadr, który odwzorowuje rozmowy podczas programu Inside the NBA - Shaqa poznam wszędzie!!! Mega uśmiech to wywołało na mojej twarzy, fajne są takie smaczki.
Wracając stricte do komiksu, ogólnie sam jego koncept nie jest tak przełomowy czy ciekawy jak poprzednie części, w których Miller stworzył nam naprawdę wyjątkową historię, zwłaszcza jak na realia 1986 r. Jednakże dzięki rysunkom i świetnie poprowadzonej akcji tom ten czyta się po prostu łatwiej i przyjemniej od 1 i 2 części. Ocenę daje taką samą, trochę na zasadzie -1 za fabułę, ale +1 za szatę graficzną.
Batman musi zmagać się z konsekwencjami wydarzeń z poprzedniego komiksu White Knighta, poznać historię swoich przodków, w tym Edmunda Wayne i stanąć w szranki z nowym zagrożeniem, jakie niesie ze sobą Azrael. Dzieje się sporo i nawet jeśli nie czytaliście poprzednich opowieści o Białym Rycerzu, to i tak będziecie zachwyceni. W szczególności zakończenie… jakie ono było dobre! Jak dla mnie na równi z zakończeniem z growego Batman Arkham Knight.
Cieszy mnie, że z White Knighta mam jeszcze do przeczytania historię o Harley Quinn, bo aż byłoby mi smutno, gdyby na tym miała zakończyć się ta cudowna, gorzka i ponura historia. Co prawda Klątwa Białego Rycerza kończy się tak, że na tym etapie mamy świetne zakończenie przygody Panicza Wayne, jednak odezwie się tutaj we mnie mój wewnętrzny egoista i powiem, że: te komiksy podobały mi się na tyle, że chciałbym jeszcze!
Podsumowując
Obowiązkowa pozycja dla osób, które przeczytały Białego Rycerza oraz dla fanów bardziej powolnych i złożonych historii. Mało się biją, dużo umierają i gadają. Jest ponuro, szaro i smutno, idealna kwintesencja Batmana i Gotham City.
Wątek z Harley podobał mi się tak bardzo, że idę teraz czytać Batman: White Knight Presents: Harley Quinn.