Ostatni Smok Charles Edward Pogue 7,0
ocenił(a) na 73 lata temu Ileż tu nostalgii! "Ostatni Smok" to - z tego co pamiętam - pierwsza książka, którą kupiłem sam, gdzieś na ulicznym straganie rozstawionym obok mojej podstawówki. Możliwe, że to też pierwsza pełnoprawna książka fantasy, jaką w życiu przeczytałem. Prawdopodobnie to też książka, którą przeczytałem ponownie najwięcej razy.
Niektóre rzeczy starzeją się jak wino, ale są też takie, na które czas wpływa bardzo źle, takie do których nie powinno się wracać. Lepiej zachować dobre wspomnienia starych filmów czy gier komputerowych, niż zobaczyć jak bardzo się zestarzały. Czy to ze względu na kiepskie CGI, przestarzałe rozwiązania, czy też ogólne odstawanie od dzisiejszej kultury.
"Ostatni Smok" także zdążył trochę zardzewieć. Styl pisania dialogów w którym bohaterowie 'wpatrują się pełnymi smutku oczyma' i 'odbierają uderzenia niechętnie' pomiędzy kwestiami jest już spotykany coraz rzadziej, w myśl zasady 'show, don't tell'. To samo tyczy się tłumaczeń, które nie mogą się zdecydować czy są stylizowane na staropolski czy jednak nie.
Ale niech oberwę kulą ognistą, jeśli nie ma w tym pewnego uroku retro. Już sama historia będąca miksem "Robin Hooda" i arturiańskiego fanfiction wrzeszczy "Lata dziewięćdziesiąteeeeeeeeee!" - w końcu to wtedy nakręcono "Księcia złodziei", "Rycerza Króla Artura" i właśnie "Dragonheart", na podstawie którego napisana została ta książka.
Dołóżmy do tego niezłych bohaterów, filmowe gagi i piękne zakończenie... I pomimo ćwierć wieku na karku, wciąż otrzymujemy naprawdę dobrą - jeśli nieco oldschoolową - fantastykę.