Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytelnicze nawyki: najpopularniejsze, najdziwniejsze, zakazaneAnna Sierant238
- ArtykułyCosy crime, czyli kryminał kocykowy: 7 książek o bezkrwawych zbrodniachAnna Sierant67
- ArtykułyCzytamy w weekend. 11 października 2024LubimyCzytać478
- ArtykułyNoc Bibliotek już dzisiaj! Sprawdź, jakie atrakcje czekają na odwiedzających!LubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Louise-Elisabeth Vigee-Lebrun
1
7,1/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik
Urodzona: 16.11.1755Zmarła: 30.03.1842
Malarka francuska zm. 30 marca 1842 w Louveciennes) – najsłynniejsza malarka XVIII wieku. Była portrecistką m.in. królowej Francji Marii Antoniny. Portretowała również Stanisława Augusta Poniatowskiego.
7,1/10średnia ocena książek autora
28 przeczytało książki autora
43 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Wspomnienia Louise-Elisabeth Vigee-Lebrun
7,1
Interesująca książka, zwłaszcza dla osób związanych ze sztuką.
Zapis epoki sprzed rewolucji i nostalgiczne poszukiwania odległych odbić z perspektywy artystki uciekającej z zamętu historii.
Mnóstwo smaków artystycznych, ważne opisy alchemii twórczej, relacji artysta - model. Prawdziwe, dosyć poruszające osobiste opisy rodziny, męża, etc.
Nie dziwi wielka retrospektywa dzieł artystki w Metropolitan w 2016, wszak ustaliła kanon portretu realistycznego nieco idealistycznego, ale genialnie techniczne wykonanego.
Interesująca niezłomna kobieta :).
https://arthistoryproject.com/artists/louise-elisabeth-vigee-le-brun/
Wspomnienia Louise-Elisabeth Vigee-Lebrun
7,1
Ostatnio mam nastrój na kobiece biografie i wspomnienia z dawnych lat (a nawet wieków). Zachęcona przez entuzjastkę historycznych kostiumów (przy okazji: świetny blog "La reine de retro" na blogspocie),obejrzawszy ponownie "Marię Antoninę" Copolli, ruszyłam na poszukiwanie tego zbiorku. Nie było to, wbrew pozorom, trudne.
Nie spodziewałam się emocjonującej, wciągającej lektury. Wiadomo przecież, że w XVIII wieku,a i długo później, konwenanse i styl dominowały w zapiskach (swoją drogą podziwiam tamtych ludzi za zapał do pisania... wiem,że to był jedyny sposób komunikacji, ale i tak niektórzy sławni tamtych czasów pozostawili po sobie po prostu imponującą ilość korespondencji i wspomnień). Nie inaczej było z panią Lebrun. Spodziewałam się po prostu przeniesienia na moment w czar dawnej epoki. Chciałam poczuć zapachy, podziwiać suknie, posłuchać rozmów, pospacerować parkami. Dowiedzieć się jacy byli ci ludzie z portretów. Choć trochę się do nich zbliżyć. Niestety, autorka nie potrafiła mnie ugościć. Zbyt zajęta wymienianiem własnych zasług (pod pozorem niebywałej skromności) skupiała się na powierzchownych relacjach i przejawach czasów. Owszem, opisywała miejsca i ludzi ze szczegółami. Były to jednak opisy tak płaskie, że mimo iż (też będę skromna jak pani Vigee),dysponuję dość bogatą wyobraźnią, nie potrafiłam odmalować sobie w głowie żadnego obrazu.
Bardzo doceniam fakt, że takie zapiski zachowały się do naszych czasów, szczególnie te kobiece, co stanowi swoisty ewenement. Mam za złe jednak znanej malarce, że nie dała się poznać. Nie odkryła ani rąbka swojej prawdziwej natury. Żegnam się z nią, niepocieszona.