Najnowsze artykuły
- Artykuły„Psychoza”, „Lśnienie”, „Zagłada domu Usherów”, czyli różne oblicza motywu szaleństwa w literaturzeMarcin Waincetel17
- ArtykułyCzytamy w weekend – Światowy Dzień Zwierząt 2024LubimyCzytać397
- ArtykułyReese Witherspoon i Harlan Coben piszą wspólną powieść. Premiera thrillera już w przyszłym rokuKonrad Wrzesiński35
- Artykuły„Smok Diplodok” już w kinach, czyli komiksowi bohaterowie na wielkich ekranachLubimyCzytać7
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Sandra Bem
1
7,2/10
Pisze książki: nauki społeczne (psychologia, socjologia, itd.)
Urodzona: 22.06.1944Zmarła: 20.05.2014
Sandra Ruth Lipsitz Bem - amerykańska psycholog żydowskiego pochodzenia.
Absolwentka Carnegie Mellon University w Pittsburghu (psychologia) oraz University of Michigan w Ann Arbor (psychologia rozwoju człowieka).
Najbardziej zasłynęła z publikacji poświęconych kulturowej tożsamości płciowej (tzw. gender studies).
Autorka kwestionariusza ról płciowych (badania psychologicznej adrogynii, czyli występowania u danej osoby cech psychicznych charakterystycznych zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn).
Wybrane publikacje: "The Lenses of Gender: Transforming the Debate On Sexual Inequality" (1993, polskie wydanie: "Męskość, kobiecość. O różnicach wynikających z płci", Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2000),"Feminist foremothers in women's studies, psychology, and mental health" (praca zbiorowa, 1995),"An Unconventional Family" (1998).
Mąż: Daryl Bem (06.06.1965-20.05.2014, jej śmierć),2 dzieci: córka Emily i syn Jeremy.
Absolwentka Carnegie Mellon University w Pittsburghu (psychologia) oraz University of Michigan w Ann Arbor (psychologia rozwoju człowieka).
Najbardziej zasłynęła z publikacji poświęconych kulturowej tożsamości płciowej (tzw. gender studies).
Autorka kwestionariusza ról płciowych (badania psychologicznej adrogynii, czyli występowania u danej osoby cech psychicznych charakterystycznych zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn).
Wybrane publikacje: "The Lenses of Gender: Transforming the Debate On Sexual Inequality" (1993, polskie wydanie: "Męskość, kobiecość. O różnicach wynikających z płci", Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, 2000),"Feminist foremothers in women's studies, psychology, and mental health" (praca zbiorowa, 1995),"An Unconventional Family" (1998).
Mąż: Daryl Bem (06.06.1965-20.05.2014, jej śmierć),2 dzieci: córka Emily i syn Jeremy.
7,2/10średnia ocena książek autora
23 przeczytało książki autora
48 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Męskość, kobiecość. O różnicach wynikających z płci
Sandra Bem
7,2 z 17 ocen
73 czytelników 1 opinia
2000
Najnowsze opinie o książkach autora
Męskość, kobiecość. O różnicach wynikających z płci Sandra Bem
7,2
Zabierając się za książkę Sandry Lipsitz Bem ,,Męskość, kobiecość. O różnicach wynikających z płci” tak naprawdę nie wiedziałam, czego się spodziewać, ponieważ z jednej strony studiuję kierunek pośrednio związany ze zjawiskiem płci zarówno biologicznej, jak i kulturowej, z drugiej całość ideologii gender to wciąż dla mnie coś nowego, o czym nie posiadam zbyt wielu informacji, mam braki, a nawet jestem ignorantką, chociaż staram się to wszystko nadrobić. Po lekturze wiem, że moje podejście do płci kulturowej było ograniczone i mylne. Nie wiedziałam, iż tak wiele zależy od kultury, w której się wychowujemy i jak wiele przekazów wynosimy z androcentryzmu, który uznajemy za wzór, do którego powinniśmy dążyć. Nie oznacza to oczywiście, iż wszyscy powinniśmy stać się mężczyznami, ale płeć męska wyznacza normę, w której się znajdujemy i wokół której oscylujemy, uznając doświadczenia i poglądy kobiet za mniej wartościowe, jakościowo gorsze, nieznaczące. Taki układ świata jest nierówny i krzywdzący, sprawia, iż grupy uprzywilejowane pozostają uprzywilejowane, a pozostałe nadal zmuszane są do dostosowania się do pokazanego i niedoścignionego ideału. Kultura budowana na podstawie doświadczeń mężczyzn ukazywana jest jako destrukcyjna i kompetetywna; jako równowagę autorka wysnuwa momentami twierdzenia, iż świat oparty na gyno- czy kobietocentryzmie byłby zgoła inny, spokojniejszy, harmonijny, opiekuńczy. Nie mogę się z tym zgodzić. Wiele kobiet wykazuje cechy charakteru utożsamiane typowo z męskimi – agresja, współzawodnictwo, przewodzenie, brak chęci do posiadania dzieci i opieki nad nimi – które nie wynikają z dostosowania się do androcentrycznego spojrzenia na społeczeństwo. Po prostu nie wszystkie przedstawicielki płci pięknej stworzone są jako delikatne i podległe istoty. I nie ma w tym niczego dziwnego, są po prostu (jak to przedstawiała autorka) osobnika androginicznymi. Patrząc więc na to z tej strony, nie sądzę, aby świat typowo kobiecy był mniej spokojny czy pozbawiony starć i wojen. Takie porównania i nawiązania ze strony autorki zdarzają się niezwykle rzadko na tle całości książki, jednak zaburzają mi ogólny jej odbiór.
Sandra Lipsitz Bem w interesujący sposób przeprowadza nas przez świat biologii i kultury, aby w końcu dokonać podsumowania, w którym podaje pod rozważania temat wychowania jednostki neutralnej rodzajowo. Wynika z tego, iż musielibyśmy najpierw pozbyć się uprzedzeń i wdrukowanych schematów postrzegania ludzi przez pryzmat płci. Sytuacja jest skomplikowana – aby nie używać słowa beznadziejna – ponieważ nie wszyscy żyją w poczuciu nierówności oraz nie każda osoba byłaby w stanie nie utożsamiać się ze swoją płcią biologiczną i z przystosowanymi do niej rolami. Aby doprowadzić do tak szeroko zakrojonej utopii musielibyśmy przeformułować i zreformować instytucje i ludzkie myślenie oparte niemal w całości na androcentryzmie. Niestety wieku życia w takich kręgach kulturowych odcisnęły na ludziach tak wielkie piętno, iż nie wiem czy w ogóle możliwy jest taki obrót sprawy. Oczywiście poszkodowane są na tym osoby zaliczające się do grup dyskryminowanych a także osoby androginiczne. A co z tymi, które dobrowolnie godzą się na bycie kobietami i liczą się z niższą pozycją z tym związaną?
Rozdział poświęcony esencjalizmowi biologicznemu rzucił nowe światło na postrzeganie płci biologicznej. Zwrócenie uwagi na fakt, iż zarówno osobniki męskie, jak i żeńskie są w równym stopniu zdolne do opiekowania się potomstwem sprawia, iż zakładanie podległości z powodu różnic biologicznych jest nie tylko krzywdzące, ale i niewłaściwe. W dychotomii dotyczącej płci jedynie kobiety są w stanie zachodzić w ciążę i rodzić dzieci, co nie oznacza jednak, iż przez to są słabsze, należy się nimi opiekować albo same skazane są na sromotną porażkę. Walki feministek i wiele czynników spowodowało założenie o równości, które i tak okazało się pozytywne i równane do wzorca męskiego – operacje związane z prostatą zaliczały się do pakietu zdrowotnego, ciąża i poród już nie, ponieważ był on specyficzny dla jednej płci, a więc – nierówny. Samo założenie jest więc z gruntu błędne i niewłaściwe. Idąc tokiem rozumowania esencjalizmu biologicznego z jednej strony jesteśmy w stanie ograniczyć płcie do rozrodu, natomiast z drugiej powoduje nierówności z powodu pewnego niedostosowania do androcentrycznego wzorca. Nierówności te podbudowują kultura i instytucje społeczne.
Prawdziwym odkryciem dla mnie było zakorzenienie pewnych uprzedzeń już w religii judeochrześcijańskiej, w której Ewa przedstawiana była jako uosobienie bogini stworzycielki, którą należało zdetronizować, aby nad regionem zapanował Jahwe. Ponadto fakt, iż uległa wężowi pokazuje ją jednoznacznie jako o słabszej woli i moralności od mężczyzny, a także jako seksualne zagrożenie ściągające mężczyzn na nieodpowiednią drogę. Następnie podejście takie było powielane i rozbudowywane, aby przez mity i psychoanalizę w niemal niezmienionej formie pozostać do dziś. Tekst powoduje, iż zaczynam się zastanawiać nad tym, kim jestem. Nie utożsamiam siebie bezpośrednio z kobietą poza oczywistymi wskaźnikami jak piersi czy długie włosy. Nie zwracam uwagi na komentarze, iż zachowuję się nie kobieco, ponieważ reaguję agresją czy gram w gry komputerowe. Bywały momenty, w których ,,ometkowanie” płciowe bywało dotkliwe, aczkolwiek zazwyczaj żyję nie jako kobieta, a jako człowiek – w pełnym tego słowa znaczeniu. Jest to dobra podstawa do utopii, jednak naturalnym jest, iż nie wszyscy myślą w ten sam sposób. Działania feministek niejednokrotnie opacznie zrozumiane, innym razem celowo ubarwione, doprowadziły do sytuacji, w której mierzymy się w codziennej rzeczywistości z poprawnością polityczną i parytetami, paradoksalnie stawiającymi grupy dyskryminowane w punkcie wyjścia. Domagamy się specjalnych praw i takiegoż traktowania, równości szans i reparacji za wcześniejszą dyskryminację, co pokazuje, iż grupy takie są słabe i niezdolne do funkcjonowania na równi zresztą społeczeństwa. Czy naprawdę o to chodziło?
Muszę jednak przyznać, iż tekst otworzył mi oczy na to, jak wiele determinuje kultura i jak głęboko jestem w niej zakorzeniona. Wpływ przypomina wręcz determinizm kulturowy, w którym zamiast być postrzegana przez pryzmat umiejętności, ludzie widzą mnie jako kobietę zdolną do pełnienia ról matki i żony, bez zwrócenia uwagi na fakt, iż być może inaczej odczuwam swoje powołanie albo naprawdę jestem w stanie coś odkryć w nauce/dobrze sprawdzić się w roli pracownika wysokiego szczebla. Jest to krzywdzące. W jaki sposób z tym walczyć? Zapewne edukować i podkreślać równość oraz nie zastępowalność obu płci, ponieważ to, że się różnimy jest faktem, nie należy jednak do tego dorabiać ideologii niższości i wyższości czy zazdrości. Kwestię ,,zazdrości o penisa”, również mamy obecnie przepracowaną, ponieważ Freud się mylił – kobiety nie zazdroszczą narządu, a to, co on symbolizuje, gdyż już od najmłodszych lat dziewczynki i chłopcy są w stanie zrozumieć różnice i przywileje z nimi związane. Tak naprawdę wszystko rozwija się w głowie – nie tylko poszczególnych jednostek, ale całej struktury społecznej. Androcentryczne spojrzenie instytucji społecznych również nie ułatwia zmiany postrzegania. Seksistowskie żarty, gwałty na randkach, tradycyjny podział ról – to jedynie odbicie starego porządku, który o ile nie powinien zostać całkowicie wymazany (utopijne podejście),powinien ulec zmianie na tyle, aby zachowania czy ujęcie dominacja-podległość nie były definiowane w kategoriach rodzaju. Nie ma nic złego w różnicach, ubarwiają one życie i sprawiają, że świat jest ciekawy, dlaczego więc nie traktować różnic pomiędzy kobietą i mężczyzną jak tych, które dotyczą poszczególnych ludzi? Przecież różnię się od swojej mamy, przyjaciółki, brata czy chłopaka i nie ma w tym nic złego ani nienaturalnego. Dlaczego więc różnice pomiędzy płciami są tak podkreślane, często z niekorzyścią na rzecz jednej z nich (mówię o sytuacji seksizmu, który utarł się obecnie w taki sposób, iż zachowania niepożądane przeciw kobietom ze strony mężczyzn są seksizmem, ale takie same zachowania do mężczyzn ze strony kobiet już nie – dlaczego?)?
Sandra Lipsitz Bem z pewnością wniosła wiele do mojego postrzegania świata – przede wszystkim rozwinęłam wiedzę o psychoanalizie a także konstrukcji społecznej i samego gender, aczkolwiek patrząc z perspektywy niemal 18 lat momentami publikacja jest przestarzała, ponieważ wiele się zmieniło na rzecz praw kobiet i równości czy też w ogóle odbioru płci pięknej. Niemniej na pewno każdy, kto decyduje się na zagłębienie w tematykę gender powinien zagłębić się w tekst. Nie można jednak robić tego bezrefleksyjnie, a przepuścić przez filtr swojej wiedzy i doświadczeń, które wzbogacone o te informacje mogą okazać się niezwykle cenne i budować podwaliny pod przyszłe badania czy nowy sposób postrzegania świata i otaczającej go rzeczywistości.