Kwiaty Hiroszimy Edita Morris 7,1
ocenił(a) na 713 lata temu Książka, posługując się jednostkowym przykładem, zbiera i podsumowuje doświadczenia "nieszczęsnych szczęściarzy", ktorzy przeżyli katastrofę w Hiroszimie. Niechciana kobieta, umierający mężczyzna, konwenanse japońskiego stylu bycia skonfrontowane z amerykańskim luzem - wszystko to buduje jednocześnie spójny i rozchwiany obraz psychiki nieszczęśliwych ale dumnych ocaleńców atomowego ataku na Japonię.
Odżegnując się od polityki autorka oddaje głos pojedynczej osobie, kobiecie (a więc podwójnie wykluczonej osobie),czyniąc ją narratorką wspomnień, które w obłędnym korowodzie przeplatają się z teraźniejszością. Wrażliwość młodego sublokatora, Amerykanina, pozwala mu wkroczyć w świat, który na co dzień nie jest dostępny przybyszom spoza kraju.
Bogactwo tej niewielkiej książeczki polega na intymności i prywatności całego opowiadania. Choć miejscami pretensjonalna i afektowana, proza ta, jak myślę, precyzyjnie oddaje stan ducha i umysłu ludzi tamtego czasu i tamtego miejsca.