Gdybym miał oceniać pierwszą połowę komiksu to ocena byłaby znacznie niższa. Nie czułem żadnej stawki. Bohaterowie zbyt szybko radzili sobie z kolejnymi zagrożeniami. Dodatkowo szata graficzna nie pomagała dotrwać mi do tytułowej opowieści. Rysunki były po prostu brzydkie i okropnie się zestarzały. Na szczęście finałowa historia miała zdecydowanie więcej do zaoferowania. Czytając ostatnie cztery zeszyty w końcu poczułem się zaciekawiony. Wieża Babel to naprawdę dobrze napisana i przemyślana historia z satysfakcjonującym finałem. Bardzo podobało mi się skupienie na moralności i na kwestii zaufania. Wątek bycia przygotowanym na ewentualną zmianę frontu przez swojego towarzysza również skłania do pewnych przemyśleń. Czy można polegać tylko i wyłącznie na zaufaniu? Czy w takich przypadkach należy traktować swojego przyjaciela jako potencjalną broń i mieć w zanadrzu sposób na jego neutralizację? Mark Waid nie daje nam konkretnej odpowiedzi. Uważam, że każda ze stron ma swoje racje i nie jestem w stanie jednoznacznie poprzeć jednej z nich.
Coś świetnego. Neron jako niezwykle przekonujący czarny charakter, który jest w stanie w zdziwaczały sposób zjednoczyć największe męty z uniwersum DC. W tym wszystkim otrzymujemy ciekawą, wielowątkową fabułę, pozornie trudne do rozwikłania zagadki i stałą walkę pomiędzy tym, czy nie warto aby sprzedać duszy szatanowi, by spotkać się ze zmarłymi bliskimi. Dojrzały (a przy tym obszerny!) i pięknie poprowadzony fabularnie i stylistycznie tom.