Rodzina Martinezów Oscar Lewis 6,6
ocenił(a) na 84 lata temu Oscar Lewis – antropolog, pisał swoje książki jako naukowiec, ale uzyskał efekt godny znakomitego pisarza, bowiem jego dzieła to saga rodzinna opowiedziana ustami rzeczywistych bohaterów. Gawęda Pedro Martineza o swoim życiu chłopa we wsi Azteca, wsi której nie ma nawet na mapach, to ostatnie świadectwo kultury niezbrukanej telewizją. Autor książki uchwycił moment, kiedy wieś jeszcze nie została poddana wszechwładnej indoktrynacji wszechpotężnych mediów, jest to więc obraz życia wiejskiego, którego na próżno znaleźć w dzisiejszych zmanierowanych czasach. Jeśli ktoś szukałby fajerwerków pisarskich, to zdecydowanie odradzam książki Lewisa, bowiem trudno szukać poezji tam gdzie nieurodzajnej ziemi wydziera się motyką kolejny dzień. Jest sucha, prosta relacja, tu głos mają zwykli ludzie, autor książki jest w pewnym sensie odbiorcą opowieści, biernym słuchaczem, lecz jego wkład jest ogromny, spędziwszy wiele lat pośród mieszkańców wsi Azteca, prowadząc badania antropologiczne, wytypował taką osobę, który idealnie nadaje się na bohatera literackiego, ze względu na jego poglądy, sposób bycia, sposób narracji, historię i co najważniejsze, barwną osobowość. Jednocześnie jest to opowieść, jak przystało na badania naukowe, w pełni obiektywna, gdyż poza głównym narratorem, jego dzieje i jego stosunek do rodziny opisuje jego żona i jedno z jego dzieci.
Wieś Azteca to źródło naszej wiedzy o naszej cywilizacji, o naszych przodkach, którzy w znoju, biedzie i poniżeniu zbudowali wygodę i dobrobyt dzisiejszych czasów. Źródło, które wyschło i które pozostawiło wiele znaków zapytania o naszą współczesną kondycję. Autorzy ( Pedro Martinez i Oscar Lewis) każą zadumać się nad wartością naszych osiągnięć, odpowiedzieć sobie na pytania: czy nie zapomnieliśmy o korzeniach i czy to nam wyjdzie na dobre, do tego zmusza prosto opowiedziane dzieje azteckiego chłopa, który z wolna traci swą indiańskość na rzecz meksykańskości. Oscar Lewis jest naukowcem, nie ocenia moralnie ani Pedro Matrineza, ani świata, ani… czytelnika. Dlatego jest to książka inna, odmienna, i choć czyta się ją łatwo, to z trudem dochodzi się do samodzielnych wniosków.