Poukładany i nad wymiar inteligenty Emelér Tábory ma sen. Sen jest tak realistyczny, że wydaje mu się być prawdą. Na jawie jest oczytanym i pilnym uczniem żyjącym w kochającej rodzinie oraz uznającym go otoczeniu, w nocy staje się uczniem u terminatora, podrzutkiem po ladacznicy. Wraz z wiekiem, rozwijają się obie postaci, aż do tragicznego końca.
Która postać jest prawdziwa? Emelér, czy "ten drugi", którego imienia przez całą książkę nie potrafimy poznać? Nie wiemy - i na tym polega geniusz Babitsa. Autor zabiera nas w psychologiczną podróż, w której towarzyszymy głównym bohaterom. Myślimy, że udało nam się ustalić, który z nich jest prawdziwy wtedy, kiedy im udało się ustalić, myślimy, że czytamy właśnie opis snu, gdy nagle zaczynamy się zastanawiać, czy sen to raczej nie ta druga historia. "Kalif bocian" to szalone tango, w którym z dwoma partnerami (jak i bezbłędną narracją) wirujemy w rytm wariackiej muzyki i do samego końca nie możemy mieć pewności, czy sam nasz taniec to sen, czy też jawa.
Ten króciutki poemat, inspirowany historią biblijną, niespecjalnie do mnie przemówił. Autor próbując jakoś rozliczyć się z życiem oraz nadchodzącą śmiercią (był śmiertelnie chory),wykorzystał historię Jonasza, jako oparcie dla swoich przemyśleń. Niestety, niespecjalnie mnie one poruszyły.
Mój regał z książkami
patsy-books.blogspot.com