Kolejny tom Marvel Orginis i tym razem poznajemy początki kolejnej postaci ikonicznej a mianowicie Hulka. Nie wszyscy wiedzą ale początkowo był on szary. Dopiero w kolejnych zeszytach stwierdzono że lepiej będzie wyglądał na zielono. Mamy tutaj dwóch głównych twórców początkowych Marvela a mianowicie za historie odpowiada Stan Lee a za rysunki Jack Kirby i mamy tutaj ciekawsze historie niż we wcześniejszym Thorze. Fabuła oparta jest na czterech postaciach: Bannera który zamienia się w Hulka, jego kolegi Ricka Jonesa który mu pomaga, generała Thunderboltha który chce złapać Hulka oraz jego córki która jest zakochana w Bannerze, zmieniają się tylko przeciwnicy którymi są oczywiści komuniści i kosmici:) jakżeby mogłoby być inaczej w tych latach, lecz ogólnie historie są ciekawe. Ja czytam tą serię z zainteresowaniem.
Zabawnie czyta się pierwsze historie jednego z obecnie najpopularniejszych superbohaterów, pokraczne rysunki i niezwykle banalne dialogi, aczkolwiek jest to lektura zarówno przyjemna, jak i wciągająca. Bardzo dobrze wczułem się w ten klimat, kiedy uniwersum było jeszcze poukładane, kiedy to wszystko się rodziło, jeszcze niewinne i pełne pasji, a Peter Parker był takim, jakim go pokochaliśmy. Poza tym pojawiają się legendarni już Vulture, Lizard oraz Electro, z którymi na przestrzeni tak wielu lat Spider-Man jeszcze wielokrotnie będzie walczył. W tle natomiast obserwujemy codzienne życie Petera, jego przyjaciół oraz szefa Jamesa Jamesona. Ma to swój urok oraz swój klimat, chociaż jakość wykonania na obecne standardy jest już nie do przyjęcia, należy ją potraktować coś w rodzaju skansenu.