Między człowiekiem a zwierzęciem Walenty Saponow 6,2
ocenił(a) na 59 lata temu Do przeczytania tej pozycji zachęciłą mnie lektura świetnej ksiażki Wojciecha Grzelaka "Szamani, mumie, ałmysy".To co u Grzelaka było zbiorem legend, podań i było traktowane przez autora z pzrymrużeniem oka, u Sapunowa stało się nie wiadomo z jakich przyczyn, nierozumianym przez nikogo dogmatem. Autor nie dowierza, że świat nie może uwierzyć w śnieżnego człowieka, przecież dostarczył tylu dowodów na jego istnienie!!! A jakie to dowody? Legendy rosyjskich wieśniaków oraz przeświadczenie jak zawsze zdolnych, uznanych (jakże by inaczej) radzieckich naukowców (najlepiej kryptobiologów, którzy wykształcenia biologicznego nie posiadają). No, są jeszcze ścięte drzewa, które człekokształtna, bo jakaż inna istota obłupała na wysokości 2,5 metra, ślady, które poddane najnowszym i uznanym w nowoczesnej biologii badaniom należą w 100% do istoty, która nie jest ani człowiekiem, ani zwierzeciem. Ach, oczywiście, na przestrzeni dziejów nieraz udało się złapać śnieżnego człowieka, niestety, za każdym razem dowody magicznie znikały. Chiałoby się skwitować książkę jednym słowem: "żal". Nie dlatego, że śnieżny człowiek nie ma prawa bytu, ale że ktoś pisze tonem sprzedawcy mango, który odkrył, że krem zmiania twarz nie do poznania i że sam w to wierzy, ale na dowód ma tylko zdjęcia wątpliwej jakości. Jednego wieczoru czytałam po joincie, ależ się uśmiałam. Książka byłaby ciekawa, gdyby nie została napisana w tak żenującym tonie.