Ulrig Godderidge

Wszystko ma swój koniec. W ciągu paru lat ukazywania się „Fantasy Komiks” wydawnictwo ewaluowało, wprowadzając drobne zmiany, aż dobrnęło do momentu, w którym w obecnej formie znika z rynku księgarskiego. Trochę żal, ale też nie bardzo – jak to w przypadku antologii bywa, jedne historie mi podeszły, za innymi tęsknić nie będę. Tak jak książkowe zbiory mają to do siebie, że zwykle ich poziom jest nierówny, podobnie rzecz ma się z „Fantasy Komiks”. Choć tytułowe „fantasy”, które lubię - dla wszystkich zawartych w poszczególnych tomach historii, jest wspólnym mianownikiem, tak naprawdę to bardzo spodobała mi się tylko niewielka ich część. Może dlatego, że skażony jestem „Thorgalem” – wzorem niedoścignionym wg mnie, przy którym wszelkie inne komiksy wypadają… gorzej. Drugi aspekt, to fakt, że na kolejne tomy trzeba było ostatnimi czasy czekać bardzo długo, co nie robiło dobrze w kontekście odnalezienia się w fabułach poszczególnych cykli, zwłaszcza, że było ich sporo. Ponieważ tomy zawierały po trzy albumy, a cykli wydawnictwo prezentowało kilkanaście, na niektóre przygody bohaterów trzeba było czekać wiele miesięcy. W nowej formule prezentowane ma być zbiorczo po kilka albumów, ale jednego cyklu. To chyba lepsze rozwiązanie, zobaczymy tylko czy dojdzie do skutku.