Najnowsze artykuły
- Artykuły100 najbardziej wpływowych osób świata. Wśród nich pisarka i pisarz, a także jeden PolakKonrad Wrzesiński1
- ArtykułyPięknej miłości drugiego człowieka ma zaszczyt dostąpić niewielu – wywiad z autorką „Króla Pik”BarbaraDorosz1
- ArtykułyWydawnictwo Emocje – nowa marka na polskim rynku książkiLubimyCzytać2
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Szczęście ma smak szarlotki“ Weroniki PsiukLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Ryszard Kiersnowski
13
7,6/10
Pisze książki: biografia, autobiografia, pamiętnik, historia
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,6/10średnia ocena książek autora
86 przeczytało książki autora
380 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Święty Wojciech w polskiej tradycji historiograficznej. Antologia tekstów
Gerard Labuda, Ryszard Kiersnowski
5,5 z 2 ocen
5 czytelników 0 opinii
1997
Niedźwiedzie i ludzie w dawnych i nowszych czasach. Fakty i mity
Ryszard Kiersnowski
8,4 z 10 ocen
33 czytelników 2 opinie
1990
Tam i Wtedy. W Podweryszkach, w Wilnie i w puszczy, 1939-1945
Ryszard Kiersnowski
6,6 z 5 ocen
21 czytelników 1 opinia
1990
Mennictwo średniowieczne
Ryszard Kiersnowski, Stanisław Suchodolski
8,0 z 1 ocen
7 czytelników 0 opinii
1984
Życie codzienne na Śląsku w wiekach średnich
Ryszard Kiersnowski
6,8 z 5 ocen
42 czytelników 0 opinii
1977
Życie codzienne na Pomorzu wczesnośredniowiecznym
Ryszard Kiersnowski, Teresa Kiersnowska
7,6 z 17 ocen
71 czytelników 3 opinie
1970
Najnowsze opinie o książkach autora
Legenda Winety. Studium historyczne Ryszard Kiersnowski
8,0
Świetne studium o tym, jak powstała legenda Winety. Kiersnowski prześledził najstarsze zapisy o Winecie łącząc je z Wolinem i dowodząc, że Wolin - Wineta - Jumne to to samo miejsce, na którego upadek w 2. poł. XII w. złożyło się kilka przyczyn. Następnie autor przebadał kolejne zapisy wykazując jak zatarła się pamięć o faktach, kroniki odstawiono na bok a zaczęto budować fantazyjną fabułę nawiązującą do popularnych wątków legendarnych o zatopionych miastach i dzwonach z głębin. Przez kilka stuleci Winety nie potrafiono zlokalizować ani nawet właściwie skojarzyć z Wolinem, za to tworzono mapy rzekomego podwodnego miasta.
Do dziś studium Kiersnowskiego to podstawa tematu. Staroć trudny do dostania, ale przejrzyście napisany, łatwy do przyswojenia (za wyjątkiem łacińskich wstawek, jeśli ktoś nie zna języka).
Tam i Wtedy. W Podweryszkach, w Wilnie i w puszczy, 1939-1945 Ryszard Kiersnowski
6,6
"Tam i wtedy" to książka świetna i bardzo atrakcyjna literacko. Trafiłem na nią wskutek drążenia wątku kontrowersyjności "Rojstów" Tadeusza Konwickiego, choć jak się okazuje - kwestię Konwickiego autor podejmuje dopiero pod koniec swego dzieła, właściwie w jednym odrębnym rozdziale.
Że dopiero pod koniec, wynika poniekąd z chronologii, z przyjętego układu narracji. Kiersnowski (partyzancki pseudonim "Puhacz" – koniecznie pisane przez samo "h", co skwapliwie podkreśla sam zainteresowany) zetknął się bowiem w połowie lutego 1945 z żołnierzem o pseudonimie "Bóbr". Partyzanci nie znali się wcześniej z cywila, a w czasie służby posługiwali się jedynie pseudonimami. W kwietniu 1945 nastąpiło rozformowanie oddziału. Obaj panowie byli wtedy młodymi chłopakami (odpowiednio: 19 i 18 lat). Narrator "Tam i wtedy" dopiero po zakopaniu broni i wyjściu z lasu poznał zatem personalia niedawnego podkomendnego – "Bobrem" okazał się Tadeusz Konwicki. Chłopcy później przedostali się za linię Curzona i dotarli do Krakowa. Przez ponad rok mieszkali w jednym akademiku. Po 1947 roku ich drogi rozeszły się.
Jak napisałem wyżej, Kiersnowski poświęca cały rozdział sprawom "Rojstów", a w zasadzie postaci Tadeusza Konwickiego. Zarzuca mu przede wszystkim tendencyjne przedstawianie faktów związanych z działalnością oddziału. Będąc koronnym świadkiem relacjonowanych wydarzeń, "Puhacz"-Kiersnowski postanowił nakreślić autentyczne tło (tu warto nadmienić, że "Tam i wtedy" pisane było na przełomie 1990 i 1991 roku – a więc już z perspektywy czterdziestopięcioletniej). Wytyka konkretne nieścisłości, ale jako przykłady, nie odnosi się skrupulatnie do całej powieści i nie analizuje jej od deski do deski. Zresztą z góry zaznacza, że towarzyszył Konwickiemu w lesie jedynie od lutego do kwietnia, a zatem do krytykowania pierwszej połowy "Rojstów" w ogóle nie czuje się upoważniony.
Wystarcza jednak to, co przeżył i opisał. Wystarcza na podważenie "reportażowości" książki Konwickiego (nie jest ona oczywiście żadnym formalnym reportażem, choć po latach Tadeusz Konwicki coraz częściej używał tego określenia w odniesieniu do swojej partyzanckiej książki). Tak czy siak, jeden tylko rozdział literackich wspomnień Kiersnowskiego spokojnie wystarcza na zdyskredytowanie autora "Rojstów" – dawnego kolegi z oddziału i potem z akademika. "Rojsty" jakoby "ociekają jadem", są złośliwą, szyderczą, groteskową, a przede wszystkim fałszywą relacją. Niby to realną i "lepką", ale niewiele z rzeczywistością mającą wspólnego. Są właśnie tym niebezpieczniejsze, że quasi-realne. Falsyfikat. Szpetny paszkwil na wileńską partyzantkę. Młody czytelnik może wyrobić sobie całkowicie mylne zdanie na temat historii ostatniego polskiego oddziału akowskiego, jaki wiosną 1945 walczył jeszcze na przyłączonej do Sowietów Wileńszczyźnie. Dlatego po upływie blisko pół wieku Kiersnowski czuł się zobowiązany, by ukazać prawdę o tej kresowej walce polskiego podziemia. Relacji innych świadków (żołnierzy oddziału "Puhacza") nie ma i pewnie nigdy ich już nie poznamy.
Że "Rojsty" nie są wiernym przekazem, wiedziałem od dawna. Konwencja beletrystyczna nie sprzyja realizmowi, na dodatek powieść powstała w ściśle określonych warunkach politycznych (ukazała się wprawdzie w okresie gomułkowskiej odwilży, jednak niewiele to zmieniło). Autor napisał utwór stricte beletrystyczny, a nie relację. Po lekturze książki Mariusza Soleckiego ("Literackie portrety żołnierzy wyklętych") aż tak mocno nie zdumiał mnie tekst Kiersnowskiego, co nie oznacza, że niczego się zeń nie dowiedziałem. Wręcz przeciwnie.
Jak dla mnie, fana twórczości Konwickiego, każdy utrwalony w źródłach ślad to pasjonujący materiał do analizy. Jednak najbardziej zafrapował mnie ciąg dalszy wywodu Ryszarda Kiersnowskiego – wbrew pozorom nie ten tyczący "Rojstów", ale historii znajomości obu panów, a przede wszystkim drogi literacko-światopoglądowej, jaką przeszedł Tadeusz Konwicki od chwili wydostania się z lasu.
Otóż Kiersnowski nie pozostawia suchej nitki na Konwickim. Wypomina mu zaprzaństwo i socrealistyczną karierę, nawiązuje też do książkowych postaci, w których wyjątkowo złośliwie zobrazowany został jakoby on sam przez byłego kolegę z lasu (np. sugestia, że w osobie Kozłowskiego z utworu "Z oblężonego miasta" nakazał Konwicki powiesić się Kiersnowskiemu na pasku!). Słusznie też wypomina "Władzę" (faktycznie wyjątkowo obrzydliwa książka). Późniejszą przemianę autora "Małej apokalipsy" przypisuje natomiast pozie i udawaniu skruszonego grzesznika (że niby nawrócony stalinista, co ma sprzyjać pozyskaniu sympatii młodszego czytelnika). Ze wspomnień Kiersnowskiego dowiedzieć możemy się ponadto, że "Bóbr" kiepsko strzelał i był w oddziale "trochę łajzą".
Cóż, cierpki ten rozdział ("Chyba Bóbr" – w książce "Tam i wtedy"),ale widocznie taki musiał być...
http://www.rafalsocha.com/2018/01/14/puhacz-vs-bobr/