Najnowsze artykuły
- ArtykułyDlaczego warto przeczytać książkę „Dżin” Marcina Mortki? Oto 5 powodów!LubimyCzytać4
- ArtykułyPosłuchaj, to do ciebie! „Plac Senacki 6PM” Vincenta V. Severskiego po raz pierwszy jako słuchowiskoBartek Czartoryski3
- ArtykułyJesienne Targi Książki w Warszawie już w ten weekendLubimyCzytać3
- ArtykułyCzas na zmiany: książki o klimacie i przyszłości ZiemiAnna Sierant22
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jan W. Gan
1
4,7/10
Pisze książki: popularnonaukowa
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
4,7/10średnia ocena książek autora
3 przeczytało książki autora
3 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Z dziejów żeglugi śródlądowej w Polsce Jan W. Gan
4,7
Marniutka książeczka, nie niosąca w treści niczego specjalnie ciekawego. Część dotycząca dawniejszych czasów, aż do upadku Rzeczypospolitej, jest pełna banałów i jeśli ktoś chciałby poznawać bliżej na przykład konstrukcję ówczesnych statków i łodzi czy detale przepychanek z Krzyżakami - powinien poszukać innej lektury.
W miarę porządnie są opracowane dopiero dzieje budowy Kanału Augustowskiego, aczkolwiek - sądząc z zamieszczonej na końcu bibliografii - stało się tak tylko dlatego, że autor obficie sobie zaczerpnął wiedzy z dwóch monografii Jerzego Górewicza ("Kanał Augustowski" z 1971 i "Opowieść o Kanale Augustowskim" z 1974). Kolejne dwa rozdziały - o rozwoju żeglugi parowej w okolicach Warszawy oraz o flisakach (głównie tych z Sanu) - są wręcz nieprzyzwoicie rozbudowane (poznajemy praktycznie wszystkie nazwy warszawskich parowców aż do I wojny światowej oraz wiersze o flisackiej braci),co oznacza, że znów w ruch poszła któraś z wymienionych w spisie monografii. Ergo: wiedzy należy szukać gdzie indziej. Tu dostajemy tylko ekstrakt, a i to raczej luźny.
Książkę zamykają rozdziały o żegludze śródlądowej w okresie międzywojennym i powojennym. Jednak jeśli lekturę rozpoczynaliśmy od banałów, a kontynuowaliśmy brykiem z innych wydawnictw, to kończymy ją ordynarną statystyczną wyliczanką - z liczbą jednostek nawodnych, tonażem przewiezionych towarów i wielkością potoków pasażerskich, oczywiście na tle dokonań zagranicznych oraz mocy przewozowych rodzimych kolei i transportu drogowego. Tak czy siak - nic szczególnie interesującego.
Książka do zapomnienia. Chyba że potrzebujemy na szybko nazwy któregoś z warszawskich parowców bądź stanu liczebnego rzecznej floty w - dajmy na to - 1960 roku.