Poeta, krytyk literacki, historyk literatury. Od roku 1952 publikuje wiersze w czasopismach. W roku 1958 wyszedł jego pierwszy tom poetycki "Moje i Twoje", a potem: Dolina (1962),"Obraz siedzącej" (1963),"Zabawy zimowe" (1968),"Podróże" (1976),"Album" (1983),"Światło mijania" (1986),"Cztery poematy" (1988),"Mali mistrzowie" (1993),"Czas nie dopełniony" (1998),"Deszczyk i inne wiersze" (2005).http://
„Stojąca na ruinie" Jacka Łukasiewicza ukazała się ponad pół wieku po debiucie książkowym autora – poety, laureata Nagrody Literackiej PEN Clubu i Nagrody im. K. Wyki, profesora Uniwersytetu Wrocławskiego, badacza, krytyka i historyka literatury. Zanim dotarłam do książki, przeczytałam opinię Mariana Stali: „Niepokojące, późne wiersze Jacka Łukasiewicza bardzo się mogą przydać nowoczesnym i postnowoczesnym czytelnikom z początku nowego wieku", z tą myślą zaczęłam lekturę.
Obydwie części tomu, „Spojrzenia" i „Róg" (druga powstała z inspiracji muzyką R. Burdicka),zawierają wiersze wyrosłe z rozważań obecnych już w poprzednich książkach Łukasiewicza, tym razem jednak czas, starość i śmierć królują niepodzielnie na przestrzeni 66 wierszy wydanych w 77 roku życia ich twórcy. (...)
Izabela Fietkiewicz-Paszek, TOPOS, nr 3(124) 2012
cała recenzja:
http://alternet.poezja-art.eu/artykuly/recenzje-i-omowienia-ksiazek-poetyckich/jacek-lukasiewicz-stojaca-na-ruinie-topos-nr-3124-2012/
"Rytmy jesienne" odmierzają rytmy życia ku jego zachodowi. Jesień jest idealną porą by zwracać się w przeszłość, spoglądać na to co minione poprzez pryzmat doświadczeń. Im jesteśmy starsi, tym więcej w nas nostalgii połączonej z tęsknotą za tym co było dobre, piękne, a co już nie wróci.
To co ukołysało mą dusze w lirykach Łukasiewicza to naturalność przemijalności. W refleksjach profesora nie ma dramatu i całej tej drapieżności zachłystywania się tym, by wciąż trwać. Jest za to bezgłośna zgoda na przemijanie kolejnych pór roku, a w konsekwencji odchodzenie, często ciche, w zgodzie z naturą rzeczy, bez fajerwerków.
"Rytmy jesiennie" niezmiernie mnie uspokoiły, dały wyciszenie i wbrew pozorom - przecież, tak czy inaczej, odnoszą się do końca naszej ziemskiej egzystencji opisywanej na zasadzie symbiozy z naturą - wiele pozytywnej energii.