Najnowsze artykuły
- ArtykułyFestiwal Literatury Azjatyckiej w Warszawie – listopadowe wydarzenie pełne kulturalnych atrakcjiLubimyCzytać4
- ArtykułyZmarł jeden z najważniejszych arabskich pisarzy. Mówił o sobie jako o „Palestyńczyku z wyboru”Anna Sierant2
- ArtykułyPrzeczytaj fragment książki „Cicha lokatorka” Clémence MichallonLubimyCzytać1
- ArtykułyWybrano debiut roku. Nagroda Literacka im. Witolda Gombrowicza dla Grzegorza BogdałaKonrad Wrzesiński1
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jacek Niedziela
Źródło: www.jacekniedziela.com
Znany jako: Jacek Niedziela-Meira
1
8,1/10
Pisze książki: muzyka
Związany jako wykładowca z Wydziałem/Instytutem Jazzu Akademii Muzycznej w Katowicach (którego jest absolwentem-1986- dyplom z wyróżnieniem w klasie kontrabasu Andrzeja Zubka) od 1988 roku. Prowadzi klasę kontrabasu i wykłada Historię Jazzu. Adiunkt II stopnia (dr hab). Od roku 2005-profesor Akademii Muzycznej w Katowicach. W latach 2002-2005 pełnił funkcję Dziekana/Dyrektora tego Wydziału/Instytutu. Wykształcił kilkdziesięciu absolwentów-dziś tak znane postacie sceny jazzowej jak Adam Kowalewski, Sławomir Kurkiewicz, Michał Barański, Tomasz Kupiec, Robert Kubiszyn, Kuba Olejnik czy Maciej Adamczak.http://www.jacekniedziela.com
8,1/10średnia ocena książek autora
23 przeczytało książki autora
123 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Historia jazzu. 100 wykładów Jacek Niedziela
8,1
Prawdziwa skarbnica wiedzy o jazzie, a jednocześnie wspaniała opowieść, która mknie świeża i wciągająca również dzięki koncepcji autora, polegającej na związaniu historii muzyki z ciężką historią Murzynów w Ameryce. Pozycja niebywale wartościowa, na ubogim w polskojęzyczne, kompleksowe publikacje o jazzie rynku po prostu bezcenna, a miejscami oszałamiająco magiczna, naprawdę pozwalająca poczuć tę cudowną kulturę muzyczną.
Jak to często bywa, można i chyba trzeba czepiać się trochę pobieżnego potraktowania losów jazzu po 1959 roku. Nie jest źle, bo jednak autor nie ucieka od tego późniejszego okresu, poświęca na przykład osobny rozdział free jazzowi i fusion, ale bardzo wyraźnie widać, że jego własne zainteresowanie i chyba "czucie" muzyki zaczyna wygasać pod koniec lat 50. Wręcz genialnie opisuje i wyjaśnia proces powstawania jazzu (sięga do bardzo głębokich korzeni, zaczynając swoją opowieść od czasów rekonkwist!); znakomicie opowiada o bluesie i ragtime'ie, o jazzie nowoorleańskim, chicagowskim, o erze swingu, o bebopie i cool; rozdział o hard bopie jest już jakby mniej swobodny, free jazz i fusion są potraktowane w biegu, wręcz kronikarsko, bez opowieści. O tak wielkim przykładowo albumie jak "The Black Saint and the Sinner Lady" autor zaledwie wspomina, mówiąc tylko o liczbie instrumentów na nagraniu i nazywając go "godnym polecenia", tak jak kilkaset innych. Rażące są też proporcje - tekst o tym, co działo się w jazzie od lat 60. w górę, stanowi jeno jakąś jedną szóstą całej pracy. Mimo wszystko, powtarzam, nawet w tym przypadku nie jest źle; ostatnie rozdziały są trochę suche, ale dalej rzetelne i ciekawe, o prawie każdym gigancie jazzu (poza dwudziestoleciem poprzedzającym bezpośrednio pierwsze wydanie książki, z którego autor rezygnuje) padła chyba przynajmniej wzmianka - jedynie Petera Brötzmanna się nie doczekałem.
Na koniec uwaga trochę poboczna, której jednak nie mogę sobie podarować. Autor we wstępie "kieruje wielki ukłon ku niezwykle czujnej korektorce Iwonie Guzik". Nie wiem, czy to jakiś żart, czy profesor nie przeczytał swojego dzieła po korekcie, ale książka przeszła chyba najgorszą korektę, z jaką spotkałem się w całym czytelniczym życiu! Zjedzone lub naddane litery, znaki interpunkcyjne i całe słowa, niepasujące końcówki, fruwające przecinki - wszystko to występuje tu na porządku dziennym (a to już drugie wydanie!). Rozumiem, że książka jest bardzo obszerna, ale korekta jest po prostu amatorska, a czujność to ostatnia cecha, jaką przypisałbym pani Guzik. Jak już czepiamy się kwestii niemerytorycznych, to albumowy format dzieła, poziome A4 (mniej więcej A4) w twardej oprawie, jest co prawda wybitnie przyjemny dla oka, ale i bardzo niewygodny - mam wrażenie, że w "normalniejszym" formacie lektura zajęłaby mi dwa razy mniej czasu. Czytanie tej kolubryny po prostu fizycznie męczy.
Skoro już pomarudziłem, to czas orzec, że jest to najbardziej wartościowa polskojęzyczna książka o jazzie, z jaką się spotkałem; podejrzewam ponadto, że lepszej po prostu nie ma i prędko nie będzie.
8.0/10