Akcja tej książki rozwija się naprawdę bardzo długo i trzeba mieć trochę cierpliwości, żeby przez nią przebrnąć. Mimo niezbyt wielu zaskakujących zdarzeń, fabuła całkiem wciąga. Główny bohater jest ciekawie skonstruowany, nieszablonowy. Na plus zakończenie, zaskakujące.
Ogólnie jest to opowieść o polskim żołnierzu, biorącym udział w desancie w Normandii, który po wojnie osiedlił się we Francji na stałe. Nie jest to typowa historia emigranta, nie znajdziemy tu wielu wątków tęsknoty za krajem, ten wątek przewija się jakby w tle.
Książka napisana bardzo eleganckim językiem, bez brzydkich skrótów myślowych, z dokładnymi opisami. Jeśli ma się trochę czasu, warto go spędzić nad tą książką, na pewno nie jest schematyczna i przewidywalna. Jednak jeśli jest się niecierpliwym, to lektura może ciągnąć się w nieskończoność. Kwestia gustu.
Czytanie „Kolorowych neonów” było ciekawym doświadczeniem. Nie wiedziałam, czy mam się śmiać, czy płakać. Na pewno w całej rozciągłości pojęłam piękno literatury propagandowej. I tylko ciekawa jestem, czy autor poważnie traktował to swoje dzieło, czy po prostu „darł łacha” pisząc na zamówienie.
Jeśli kogoś interesuje jak agent polskiego kontrwywiadu daje się zwerbować agentom CIA, przechodzi ichnie szkolenia, a na koniec robi ich w konia, koniecznie powinien sięgnąć po „Kolorowe neony”.
Generalnie książka nie jest najgorsza. Owszem zdarzają się dłużyzny, a ego głównego bohatera starczyłoby dla jeszcze pięciu innych osób, ale jest to ciekawy zapis pewnego światopoglądu i opis rzeczywistości przedzielonej żelazną kurtyną. I niech się schowa James Bond przy nieustraszonym polskim agencie ;)