Marek Hendrykowski

Uff, przebrnąłem ! To jedna z najgorszych książek o Wielkopolsce jaką miałem okazję czytać. Te niemalże tysiąc stron to była w sporej części męczarnia. Połączenie dokumentu z powieścią historyczną zupełnie nie przypadł mi do gustu. Odnosiłem wrażenie, że autor nie bardzo wiedział czy chciałby być niczym Wołoszański czy raczej jak Sienkiewicz, a książka ma być po prostu gruba i pokazywać jakim eurydytą autor jest. Maniera z "wymieniankami" nazwisk, miast, zawodów, przedmiotów itp. na początku wydaje się ciekawa i nieszkodliwa, ale z upływem stron czuć jej przesyt i wzbudza niechęć. Książka bardzo ładnie wydana, ale treść ma się nijak do okładki. Nie jestem homofobem, ale czy wrzucenie "z czapy" rozdziału o dwóch lesbijkach miało pokazać poprawność, nowoczesność i tolerancję autora? Na ostatnich stronach pojawia się też czarnoskóry powstaniec Józef Sam Sandi, więc ekranizację Netflix może robić :-) Lepiej byłoby zadbać o opisy do załączonych fotografii, które pojawiają się "osierocone" na kartach tej książki. Nie wiem skąd takie zachwyty nad "Wiwat! Saga wielkopolska". Osobiście nie poleciłbym jej nikomu kto Wielkopolski i jej historii nie zna, bo mógłby się do niej mocno zniechęcić. Zdecydowanie więcej przyjemności czytania o Wielkopolsce miałem m.in. z "Historii Poznania" p. Przemysława Matysiuka, czy traktującej o tym samym temacie "...Do niepodległości" p.Grażyny Wrońskiej. Wielkopolanin