Emilian Stanew - pisarz bułgarski. Studiował malarstwo oraz handel i finanse na uniwersytecie w Sofii. Zadebiutował w 1933 roku na łamach czasopisma "Literaturen głas". W 1938 roku wydał zbiór opowiadań Primamliwi blasyci (Kuszące blaski),w którym światu mieszczańskiemu przeciwstawił poetyckie piękno przyrody. W większości swoich opowiadań, z dużym talentem, ukazywał dziki, ale i piękny świat przyrody, w którym toczy się ustawiczna walka o byt, znaczona narodzinami i śmiercią. Taka jest tematyka opowiadań: Posledna borba (Ostatnia walka, 1942,),Wyłczi noszti ( Wilcze noce, 1943),W ticha weczer (W cichy wieczór, 1947),Sled łowa (Po polowaniu, 1954). Pisze też opowiadania o tematyce miejskiej: Dełnici i prazdnici (Dni powszednie i świąteczne, 1945)[1]. Jego teksty zalicza się do realistycznej prozy psychologicznej, bez eksperymentów formalnych
Autor utrzymywał, że książka opowiada o ludziach mu współczesnych. Może trochę wbrew jego intencji napisać muszę, że historia głównego bohatera i jego rozterki są w pewnym sensie uniwersalne, pasują zarówno do czasów autora jak i przedstawionych na kartach powieści. Entourage historyczny w szczegółach, choćby specyficznym nazewnictwie, pełni tu rolę czysto formalną, istotny jest natomiast duch tych czasów, niespokojnych, schyłkowych, przełomowych, których produktem jest, użyje tu określenia Hansa-Petera Hasenfratza, tzw. "człowiek niezakorzeniony". Pojęcie to zostało użyte przez jego autora w kontekście schyłku starożytności, ale odnosił je on również do współczesności. To "niezakorzenienie" zdaje się dotyczyć głównego bohatera Antychrysta, który szuka swojego miejsca i swojej transcendencji. Są to wysiłki w ogólnym rozrachunku jałowe, z chwilami niejasnych i będących także źródłem zawodu objawień, po których wraca poczucie winy i tęsknota za stałością, nieosiągalną w tych niespokojnych czasach, a może w ogóle nieosiągalną.
Ani tytuł, ani autor, ani okładka nie przemawiały do mnie, dlatego książka stała sobie na dziecięcej półce dość długo.
Nie pamiętam co sprawiło, że w końcu po nią sięgnęłam.
Książka od pierwszego zdania porwała nas w pola i las, gdzie towarzyszyliśmy sympatycznym bohaterom: jeżowi i żółwiowi w ich przygodach, i różnych relacjach z innymi zwierzętami.
Cała opowieść ubrana została w przepiękny język, który prowadził nas spokojnie i bez pośpiechu. Czytało się to bardzo przyjemnie, z rosnącą ciekawością tego co wydarzy się dalej. Idealna na czytanie dzieciom przed snem. Maluchy się wyciszały, uspokajały, ale i ja koiłam moje napięte nerwy i łagodziłam nagromadzony w ciągu dnia stres.
Jeżeli i Wy omijacie ją szerokim łukiem, to polecam się przełamać i po nią sięgnąć 😉