Evelyn Jessy "Betty" Neels była angielską autorką powieści romantycznych. Napisała ponad 134 powieści (pierwsza publikacja w całości dla Mills & Boon w Anglii i później przedrukowana w Stanach Zjednoczonych przez Harlequin),początek w 1969 roku i kontynuowała aż do śmierci. Betty Neels urodziła się w dniu 15 września 1909 roku w Devon w Anglii. Spędziła dzieciństwo i młodość w Devonshire. Została wysłana do szkoły z internatem, a następnie poczuła do pociąg jako pielęgniarka, zdobywając SRN i SCM, czyli State Registered Nurse i Certyfikat położnictwa. W 1939 roku została powołana do Armii Terytorialnej jako opieka Service (TANS),która później stała się królową Rezerwy Alexandra i została wysłana do Francji. Później pracowała w Szkocji i Irlandii Północnej , gdzie spotkała Johannesa Meijera. Pobrali się w 1942 roku i mają córkę Caroline, urodzoną 1945 roku. Betty Neels zmarła 07 czerwca 2001 (w wieku od 91) w Anglii.
Gwiazdkowe oświadczyny - tak dziwnej książki jeszcze nie czytałam. ONA jest współczesnym kopciuszkiem, mieszka z macochą i przyrodnią siostrą. Ojciec wyjechał. Macocha z siostrą trzymają kasę, główna bohaterka nie ma ani grosza i musi chodzić w ubraniach, które kupiła przyrodnia siostra, ale uznała je ostatecznie za zbyt brzydkie więc je oddaje naszej bohaterce. Oprócz tego główna bohaterka robi za służącą. Mimo że książka z lat 90, a rodzina jest bogata to nie ma w tamtym czasie ani listów ani telefonów i główna bohaterka nie może w żaden sposób skontaktować się z ojcem, poprosić go o pieniądze ani się poskarżyć. Nasza bohaterka nie umie też znaleźć żadnej pracy, mimo że mieszka w Londynie i potrzebuje na wszystko zgody macochy. Pojawia się ON, który widzi, że nasza bohaterka jest bez grosza i że potrzebuje pracy i pieniędzy, więc wynajduje jej różne wolontariaty, gdzie bohaterka wprawdzie pracuje, ale za darmo. Do tego nasza bohaterka potrzebuje zgody macochy na te wolontariaty (?). Główny bohater jest wielce zadowolony, że jej "pomaga" (?),bo dzięki niemu główna bohaterka może wychodzić z domu. (?) Krótko mówiąc ta książka to jakaś masakra.
"Profesor nie mówił tym razem o anemiach, tylko o krwotokach i wysiękach, używając przy tym słów tak długich i trudnych jak cytostatyki czy trombocytopenia".
Dobrze, że Betty Neels nie słyszała o keratocyście, sequestrectomii, kokcydioidomikozie, chorobie Abta-Letterera-Siwego o przyjemnej łacińskiej nazwie reticuloendotheliosis haemorrhagica chronica, czy o złamaniu jarzmowo-szczękowo-oczodołowym (fracturae zygomaticomaxilloorbitales) :D Po intensywnej nauce anatomii długie i niezrozumiałe wyrazy przestają robić jakiekolwiek wrażenie ;)
Już pomijając schemat stosowany przez autorkę (szara myszka + przystojny lekarz) to "Niespodzianka dla Julie" była po prostu nudna. Nie spodziewałam się oszałamiających zwrotów akcji, ale ileż można czytać o przepisywaniu papierków dla pana profesora van der Driesmy. Rodzinka Julie też mnie denerwowała, zabrakło w tej historii uroku, który w innych książkach autorki był i był ich największą zaletą. Sekretarka Julie to strasznie bezbarwna dziewucha, a że takich mimoz nie znoszę - zupełnie nie mogłam się do niej przekonać.