Gaius Iulius Caesar, Gajusz Juliusz Cezar, Cezar, ur. 12 lipca 100 p.n.e. (13 lipca 102 r. p.n.e. – koncepcja Mommsena i Diona) w Rzymie, zm. 15 marca (idy marcowe) 44 p.n.e. w Rzymie – rzymski polityk, wódz, dyktator i pisarz. Jeden z członków stronnictwa popularów, spowinowacony z Cynną i Mariuszem. Po ich śmierci piastował kolejno urzędy kwestora, edyla, pretora, konsula i dyktatora. Sławę zdobył dzięki namiestnictwu w Galii i dzięki pomocy swych żołnierzy udało się mu pokonać opozycję, skupioną wokół senatu i Pompejusza – tzw. optymatów, aby następnie, po wieloletnich walkach, przejąć pełnię władzy w Rzymie. Zamordowany w dniu id marcowych przez senatorów pod przywództwem Marka Brutusa oraz Gajusza Kasjusza. Przed śmiercią adoptował Oktawiana Augusta (wtedy jeszcze Gaiusa Octaviusa),wyznaczając go na swego spadkobiercę.
Albowiem bogowie nieśmiertelni ludziom, których chcą pokarać za zbrodnię, zwykli zezwalać na większe nieraz sukcesy i dłuższą bezkarność, ab...
Albowiem bogowie nieśmiertelni ludziom, których chcą pokarać za zbrodnię, zwykli zezwalać na większe nieraz sukcesy i dłuższą bezkarność, aby tym dotkliwiej odczuwali zmianę losu.
Przy Corpus Caesarianum spędziłem wiele cichych godzin, cichych a jednocześnie niespokojnych przez wgląd w czasy nam odległe owym pamiętnikom współczesne, przez wgląd w ową odległą historię kreowaną i spisaną ręką samego Juliusza Cezara. Nie ma drugiego takiego świadectwa zmagań wojennych republiki rzymskiej a później i Cesarstwa pisanych przez osobę stojącą w ich centrum. Trzynaście lat wojen z ludami i plemionami walczącymi z Rzymem i nie tylko, bowiem i pośród nich wojna domowa. Trzynaście lat opisanych z gęsto usianymi wydarzeniami o niebagatelnym znaczeniu dla ówczesnego Rzymu. Nie sposób objąć tego pamięcią, nie sposób o nich szczegółowo, chronologicznie opowiadać. Ten świat można przeżywać podążając za ruchami wodza, odtwarzać aktualnie w czytaniu - w akcie współuczestnictwa.
Cezar musiał podejmować nieustannie decyzje o wielkiej wadze. Nie widać bynajmniej by ten ogromny ciężar odpowiedzialności miał go przytłaczać. Wraz ze swoim wojskiem, ramię w ramię parł do przodu znosząc kolejne przeciwności, niejednokrotnie oczywiście doznając dotkliwych strat. Uczestniczymy w wielkich kampaniach o dalekosiężnym zasięgu: w kampanii galicyjskiej, aleksandryjskiej, afrykańskiej i hiszpańskiej. Historia pisze niezwykłe scenariusze. Miałem okazję się o tym przekonać także czytając Poczet Cesarzy Rzymskich Aleksandra Krawczuka. Tam historia Cezara została ściągnięta do drobiny najważniejszych wydarzeń, do ziarnka grochu wobec zobrazowanej tutaj niekończącej się historycznej panoramy. Oczywiście zabiegu tego nie można poczytywać na niekorzyść Krawczuka, gdyż ten miał do opisania jeszcze ponad dwustu cesarzy. Pozwoliło mi to jedynie uświadomić, w jakim stopniu owa historia poszczególnych kreatorów Rzymu jest nam niedostępna, mając przed sobą zachowany opis jednej z nich - Juliusza Cezara a przecież niejednokrotnie zapewne porównywalnie ciekawa albo i ciekawsza! Mamy przed sobą opis właściwie bardziej jego drogi dochodzenia do władzy, zdobywania coraz wyższych stanowisk poprzez swoje strategiczne i dyplomatyczne umiejętności i sukcesy. A dyplomacja była tutaj sztuką nie mniej a może i bardziej cenną aniżeli dowodzenie wojskiem. Tą drogą też poznajemy barbarzyńskie ludy i plemiona, z którymi Cezar wchodził w relacje dyplomatyczne i ścieżki wojenne, ich mentalność, sposoby sprawowania weń władzy, inteligencję i spryt . Ten aspekt sprawozdań wojennych okazuje się niezwykle cenny dla odbiorcy odsłaniając przed nim kulisy świata barbarzyńskiego.
Nie jest to dziennik w zwyczajnym, znanym nam tego słowa znaczeniu, pisany bowiem w trzeciej osobie ma postać sprawozdania. Odnosi się przez to wrażenie, jak gdyby nie był pisany przez Cezara a mającego wgląd w całość wydarzeń osobistego sekretarza. Nie może to przeszkodzić w odbiorze tekstu kiedy uprzytomnimy sobie, że ówczas właśnie taki styl był ceniony i stanowi cechę tamtych czasów. Obiektywizująca forma wypowiedzi ukazuje nam wizerunek Cezara powściągliwego bowiem "nigdy sam siebie nie wychwalał, ale nawet swoich najzacieklejszych przeciwników nie obrzucał jakimikolwiek obelgami". Czytając zatem dzienniki bardziej obcujemy z historią, której on sam nadawał osobliwe tchnienie aniżeli z nim samym.
Ależ to było zaskoczenie! Podchodziłem do tej książki z przypadku. Wygrzebana z odmętów antykwariatów, z grzbietem zaatakowanym pleśnią, z okręgami po herbacie na papierowej okładce i zapachem starczej stęchlizny. Nie spodziewałem się uniesień, wręcz przeciwnie - obawiałem się, że natrafię na ciężkostrawne dzieło, językowy i stylistyczny głaz, którego niepodobna udźwignąć, ani tym bardziej skonsumować, przetrawić i zrozumieć.
Okazuje się jednak, że koncept pisania o własnych osiągnięciach w trzeciej osobie udał się znakomicie i snuta przez Cezara opowieść jawi się rzeczywiście fascynująco. Kiedy opowiada o jego (hmm... swojej) hojności i sprawiedliwości, mam przed oczami legendarnego Alaina Denona z "Asteriksa i Obeliksa", który wcielił się z gracją i powagą w rolę konsula. Tutaj jednak Cezar przedstawia się nie jako ozłocony posąg sławiący jego wielkość, lecz jako żywa postać, która wzbiła się ponad okoliczności dzięki sprzyjającym wiatrom, talentowi i rzadkiej umiejętności pozyskiwania zwolenników.
Prosty, żołnierski język i klarowne przedstawianie toku wydarzeń to kolejne zalety dzieła i myślę, że bez obaw można rozpoczynać przygodę z literaturą klasyczną od tego właśnie dzieła. "O wojnie domowej" rozbudza nadzieje, bo jeżeli Cezar pisał tak dobrze, to co czeka na Czytelnika u twórców jeszcze bardziej poświęconych słowu?