Czterej synowie Raka Tadeusz Stępowski 6,7
ocenił(a) na 76 tyg. temu Kolejna książka z mojej starej biblioteczki.
"Smętek to wcale nie straszny "niemiecki diabeł" tylko smutny pruski bożyc."
To jedna z moich ulubionych książek, którą sama sobie kupiłam wiele, wiele lat temu. Czytałam ją wielokrotnie i do tej pory jeszcze mi się nie znudziła.
W weekend czytałam ją swoim wnukom, co było nieco trudnym zadaniem, gdyż autor pisząc książkę używał gwary mazurskiej i wielu słów, które wyszły praktycznie z użycia, więc musiałam im nie tylko tłumaczyć ich znaczenie, ale kilka razy opowiadać o tym, jak kiedyś mówiono na naszym terenie. Co prawda ja znam tę gwarę w zasadzie "ze słuchu", gdyż sama nie rozmawiałam gwarą, lecz nie tylko słyszałam jak starsi rozmawiają, lecz rozumiałam także o czym mówią. Teraz również nie miałam problemu z tłumaczeniem słów wnukom, lecz znacznie przedłużył nam się czas lektury książki.
"Czterej synowie Raka" to mazurskie bajki nie tylko o synach kowala Raka, lecz także o Smętku, obecnie naszym mazurskim diabełku, niesłusznie nazywanym kiedyś niemieckim diabłem. Smętek był smutnym bożycem pruskim, i pewnie trudno było mu się pogodzić z tym, że plemion pruskich już nie ma. Mazurzy byli dla niego obcy, nie traktowali go zbyt dobrze, więc i on odpłacał im się pięknym za nadobne. Pamiętam, że gdy bawiliśmy się w chowanego wieczorem, to straszono nas Smętkiem, chociaż jakoś my się nie baliśmy.
Z czasem jednak jakoś się dotarli i Mazurzy nie traktowali smutnego Smętka jako zło wcielone...
Wszyscy pewnie słyszeli o tym, że Melchior Wańkowicz szukał tropów Smętka, więc razem z autorem tej książki również możemy iść jego tropem. A prowadzi on nas właśnie do kowala Raka i jego synów. Na pograniczu Warmii i Mazur we wsi Rapaty, spotkał Smętek kowala i jego synów. A co z tego spotkania wynikło, to już sami musicie przeczytać.
"Gościńcem i wertepem, borem, lasem, łęgiem i polem szerokim szedł Wojtaszek, syn kowala Raka, na północ ku mazurskiej ziemi rodzonej, a obok niego szli niedźwiedź, ryś, wilk i zając."
Tadeusz Stępowski wspomina, że spotkał Smętka i obiecał mu opisanie jego spotkania kowalem Rakiem i jego z synami i dotrzymał słowa wydając te książkę.
"Dobry kot zawsze spada na cztery łapy spada, a odważny Mazur z każdej biedy wychodzi cało."
Tak książka wzbudzała we mnie kiedyś wiele emocji, lecz teraz również łezka mi się w oku zakręciła.