W czasach, gdy książki literatury obcej były trudniej dostępne, gdyż nie istniał internet, a i językami człowiek w liceum posługiwał się średnio, miesięcznik "Literatura na świecie" był pismem pod wieloma względami niezastąpionym. Zaczęło się ukazywać na początku lat 70. ubiegłego wieku, będąc jednym z przejawów ówczesnego otwarcia na świat. Pokazywało świat literatury bardziej rozległy niż lektury szkolne (nawet w klasie humanistycznej),skłaniało do samodzielnych poszukiwań, do bardziej uważnego studiowania twórczości tego czy innego autora. Do dzisiaj jeszcze przechowują w bibliotece numery z lat 70., 80. Niekiedy nawet sięgam po odrębne teksty, chociaż - dzisiaj to widzę - jakość tłumaczenia i dobór autorów były bardzo różne. Nie wydaje mi się zresztą, aby jakość tłumaczeń czy zestaw autorów bardzo się polepszyły w ostatnich latach.
Po wielu latach przerwy znów sięgnęłam po to czasopismo. Ja pamiętam jeszcze czasy gdy było ono miesięcznikiem, teraz wychodzi sześć razy w roku, czyli co dwa miesiące.
Ten numer przybliża nam twórczość i sylwetki autorów afrykańskich, z którymi do tej pory nie miałam okazji się zapoznać. Pozostając w kręgu kultury anglojęzycznej zapominamy o reszcie świata a to błąd.
Poruszane przez autorów cytowanych w czasopiśmie problemy są uniwersalne. Bo przecież bez względu na kolor skóry, miejsce zamieszkania, status społeczny - wszyscy zmagamy się z tymi samymi trudnościami. Codzienna walka o byt, radości i troski, choroby, wyzysk społeczny, miłość, śmierć - to wszystko jest udziałem ludzi na całym świecie.
Ten nr zawiera szereg interesujących opowiadań min.L.B.Honwany. Spodobała mi się twórczość tego pisarza, który w bardzo prostym języku opowiada o wcale nie prostych problemach ludzi Afryki.
Polecam.