Chack. Gracze. Opowieść o szulerach Włodzimierz Bolecki 6,7
ocenił(a) na 93 lata temu Nazwisko tytułowego Chacka, szulera, którego losy zazębiały się z losami Rzeczpospolitej w przededniu jej upadku i po nim (przez około trzydzieści lat na przełomie XVIII i XIX w.),doczekało się wielu wariantów, co udobitnia wielokształtność jego tożsamości, ale za podstawowe należy uznać dwa z nich: Chadźkiewicz i Gaćkiewicz. Pierwsze nazwisko brzmi dosyć neutralnie, ale drugie jest już wyraźnie stylistycznie nacechowane. Używali go rosyjscy dostojnicy, dla których pracował, uzmysławiając mu przy okazji jego podły status płatnego agenta. I ten Chack w powieści Włodzimierza Boleckiego pojawia się niby Zelig w różnych ważnych momentach dziejowych, ale zawsze jako Zelig prowokujący katastrofę. Lista jego przewin jest bardzo długa, jej przytoczenie zajęłoby zbyt dużo miejsca. Wystarczy powiedzieć, że zawsze był po złej stronie: podczas Sejmu Wielkiego, konfederacji targowickiej i wojny polsko-rosyjskiej, sejmu grodzieńskiego, insurekcji kościuszkowskiej, tworzenia legionów wołoskich i legionów włoskich, w latach istnienia Księstwa Warszawskiego w epoce napoleońskiej i Królestwa Polskiego po kongresie wiedeńskim. Przy czym Bolecki, wyzyskując na poły tylko rzeczywisty, a w dużej mierze także fantomowy charakter istnienia swojego bohatera, czyni z niego imię dla ważnego kompleksu polskiego zepchniętego do narodowej podświadomości. Jego powieść ma więc coś z seansu psychoanalitycznego, podczas którego wydobywane są na światło dzienne kwestie na ogół przechowywane w mroku. Jedną z nich jest kwestia zdrady, która stanowi taką rzekę podziemną polskich dziejów. Targowiczanie dążyli do obrony swoich stanowych przywilejów i interesów osobistych, ale zakładali, że ściągając wojska rosyjskie przeciw obozowi patriotycznemu i reformom zapowiedzianym przez Konstytucję 3 Maja, bronią integralności Rzeczpospolitej. Porozumienie Katarzyny z pruskim Fryderykiem i austriacką Marią Teresą w sprawie jej podziału przyjęli więc jako akt zdrady wobec siebie. Czytelnikowi na pewno zapadnie w pamięć obraz audiencji, jakiej caryca udzieliła Stanisławowi Szczęsnemu Potockiemu, podczas której poiła go obficie winem, aby na końcu oświadczyć, że to wino mozelskie, prezent od… króla pruskiego. Zdrada małego Szczęsnego została przelicytowana zdradą wielkiej Katarzyny, co uprawniało ją do okrutnego szyderstwa. Bardzo filmowa scena, zresztą jedna z wielu tego rodzaju (znak, że powieść Włodzimierza Boleckiego wyrosła ze scenariusza filmowego, jaki napisał przed wielu laty). Wiele miejsca w „Chacku” zajmuje racjonalizacja zbrodni politycznej, jaką były rozbiory. Nie chodzi wyłącznie o propagandę państw zaborczych, robiących czarny piar swojej ofierze (jego echa dają o sobie znać do dziś),ale także, a może przede wszystkim – próby zagłuszenia wyrzutów sumienia przez tych wszystkich nieszczęśników, którzy wzięli udział w politycznej grze, przeceniając swoje szulerskie umiejętności, jak Seweryn Rzewuski, Franciszek Ksawery Branicki i Stanisław Szczęsny Potocki. Wczytując się w długie elaboraty dyktowane przez tego ostatniego, można dojść do wniosku, że powieść Boleckiego jest także rozprawą na temat utraty wiary w Rzeczpospolitą. Temat kluczowy w obecnym czasie. I to sprawia, że należy uznać ją za jedno z najważniejszych dzieł po 1989 r.